Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2013, 17:28   #459
Kejsi2
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Jak zwykle w takich sytuacjach wszystko działo się za szybko, żeby mogła opracować sensowny plan. Wiedziała tylko, że Dirith zaatakował smoka, magiczne liny pękły, a Firetide wstał, wściekły jak nigdy dotąd. Jako kleryk próbowała zasłonić tarczą zagrożone Stado i zmniejszyć obrażenia, oraz uleczyć kogo trzeba. Często jednak tak bywa, że w trakcie walki jedni członkowie Stada oddalają się od innych, panuje ogólny bałagan, niektórzy są poza zasięgiem leczenia, a poza tym klerykom przydałby się wzrok kameleona. Musiałaby jednym okiem patrzyć jak miewa się drow, drugim jak miewa się elf. Szczęśliwie nie miała już więcej osób do pilnowania, ale tym razem nawet upilnowanie tych dwóch było bardzo kłopotliwe, ponieważ na drodze stanął jej strumień ognia rozwścieczonego smoka. Tarcza była zbyt mała żeby osłonić ich wszystkich. Wypadło na Diritha, miała nadzieję ze Anarion z pomocą Bieli i własnych sztuczek wykaraska się z tych tarapatów. Ryk ranionego smoka napełnił ją nową nadzieją, ale kiedy Firetide zaczął opuszczać plan materialny, rzuciła okiem w kierunku Anariona i dotarło do niej, że elf nie przeżył tej rundy walki. Poczuła głęboki ból i żal, po elfie którego w sumie nie znała, ale tak naprawdę bardzo im pomógł. Firetide zniknął, wygnany do wymiaru Mgieł po ciosie jaki zadał mu Dirith, sztyletem. Miał go z podejrzanego źródła zresztą więc faktycznie ta broń byłaby w stanie zranić demonicznego smoka. Teraz kiedy ktoś spyta znów Diritha „zabiłeś kiedyś smoka?”, Dirith będzie mógł zaszpanować tryumfalnym uśmieszkiem i pokazać certyfikat „dragon slayer”.
Dirith zastanawiał się co zrobić ze źródłem, a ona pobiegła do Anariona, czy raczej tego co z niego zostało. Nie było to wiele. Zatrzymała się, popiskując smutnie, przed zwęgloną i cuchnącą kępką z metalu, zwęglonego ciała i innych stopionych w jedną masę rzeczy Anariona. Wyglądało to strasznie, nie wspominając o charakterystycznym zapachu. Wszystkie pieśni opiewające bohaterską śmierć na polu walki nie opisują w szczegółach tego, jak zazwyczaj wygląda wojownik po walce. Ciosy i cięcia urywają kończyny, miażdżą kości, rozłupują czaszki itp., a przy przyjęciu na klatę smoczego ognia to wygląda właśnie… tak. Niezbyt chwalebnie, ale jako kleryk wiedziała, że nie miało to teraz znaczenia. Anarion był już wolny i bezpieczny. Wykonał swoje zadanie i tak naprane był teraz w o wiele lepszej sytuacji niż Kiti i Dirith. Oni nadal byli na ziemskim padole i musieli borykać się z tutejszymi problemami.
Uczciła pamięć Anariona krótkim, smutnym wyciem. Mimo wszystko chciała żeby Anarion wiedział, że słusznie postąpił, nie zabijając Diritha i powierzając mu źródło. Wierzyła że Dirith nie wykorzysta źródła do niecnych celów. On po prostu nie był taki. Wolał własnymi rękoma załatwić wroga niż uciekać się do takich sztuczek i środków pośrednich. Pewien niepokój pozostał, w końcu to drowi skrytobójca, ale z pewnością lepszy Dirith niż Firetide! Ona sama nie mogłaby użyć źródła, a już na pewno nie teraz, nie zamierzała zabierać go Dirithowi spod nosa. Wiedziała jak by się to skończyło.
Pozostało już tylko przekonać się, czy przychodzenie do tego zaklątwionego miejsca było dobrym pomysłem. Tak naprawdę nie wiedziała czego może chcieć od źródła Dirith, ale miała nadzieję że klątwa będzie łaskawa. Przede wszystkim nikt nie powiedział, że klątwa nie zeżre tego, kto używa źródła, nie, nie, nie! W końcu z Chaosem jest zawsze coś za coś i być może właśnie to zabiło Irrlyna i jego twierdzę? Może po prostu korzystał ze źródła zbyt często i Chaos pewnego dnia przyszedł upomnieć się o swoje? Tak czy inaczej nie pozostawało nic innego jak czekać. Nie mogli przecież wyjść zostawiając źródło ot tak! Teraz kiedy już tu byli musieli z niego skorzystać! Zresztą jak mieli stąd wyjść to kolejne najbliższe pytanie, skoro za zamkniętymi drzwiami czekało pewnie już całe rozsierdzone miasto i demonicznie wyjące psy. Obserwowała jak Dirith podchodzi do fontanny i wrzuca opal. Prowizorycznie stanęła za nim, trzymając tarczę w pogotowiu. Nikt nie mówił że Klątwa nie podziękuje im zaraz za używanie źródła z piąchy w ryło…
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline