Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2013, 11:58   #103
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Godzina 15:37 czasu lokalnego
Wtorek, 11 styczeń 2049
Neiva, Kolumbia


Camila wyszczerzyła się i pociągnęła Bucka za sobą, machając krótko do jego towarzyszy, pozostawionych na parkingu. Kierowała się do postoju taksówek.
- Nie wyglądasz na wielbiciela zabytków, proponuję więc zacząć od baru. Poznasz tutejszy klimat.
Z każdą chwilą czuła się przy olbrzymie bardziej wyluzowana, chyba nawet sprawiało ją przyjemność, że obraca się w towarzystwie takiego mięśniaka. Mówiła sporo. Taksówka podjechała i rzuciła kierowcy jakąś nazwę po hiszpańsku.
- W Neivie prawie nie ma turystów, to dlatego jesteście taką atrakcją. Tu tylko krajowi, raz mniej raz więcej, zależnie od tego jak fabryki przędą. Zbiera się sporo hołoty ze wsi, ale ogólnie to nie jest źle. Nie miej żalu, gdy któryś będzie chciał sprawdzić jaki jest mocny, zabierasz im w końcu gorącą, miejscową dziewczynę - roześmiała się i poklepała go po ramieniu.

Daleko nie jechali. Camila rzuciła taksówkarzowi pieniądze i wyszli, tuż przed barem o niewyszukanej nazwie "La Curva". Cokolwiek to nie znaczyło. Miejsce nie przedstawiało najlepszego stanu, lecz dziewczyna nie zwracała na to uwagi, ciągnąc Bucka do środka. Grała tutejsza, całkiem wesoła muzyka. Kilku, może kilkunastu miejscowych już siedziało w środku, spoglądając na wchodzących. Większość szybko obracała wzrok widząc posturę olbrzyma. Prócz stolików, były tu automaty do gry, bilard, a także co ciekawe - ring, wokół którego pozostawiono też trochę pustej przestrzeni. Widząc jego spojrzenie, latynoska wyszczerzyła się.
- Tutejsza rozrywka. Można zarobić trochę grosza, poobstawiać. Kilku umie walczyć, większość to robotnicy, którzy chcą dorobić lub się wyżyć po ciężkiej robocie. zaczyna się wieczorami, jak się robi tłoczno.
Podeszli do baru i gestem zamówiła dwa kieliszki, do której barman wlał wódki z aromatem anyżu.
- Tutejsza, z trzciny cukrowej. Musisz spróbować chociaż jednego - sama uniosła i wychyliła jednym ruchem, krzywiąc się mocno.


Marco dotarł do motelu bez przeszkód, wreszcie pozbawiony towarzystwa obcokrajowców. Zanim jednak wszedł do środka, drogę zastąpił mu jeden z tych młodych, których widzieli także przy pierwszej wizycie tu. Wyglądał na nerwowego, w pobliżu Ruiz widział jeszcze jednego chłopaka.
- Ej. Po co łazisz z tymi jankesami? - zagadnął z niezbyt miłą manierą. - Jakby co to wiem jak można się na nich dorobić. I na laskach i na tym dużym. Duża kasa. Są tacy, co płacą. Za czwórkę mógłbyś się ustawić na kilka lat.
Rozejrzał się jeszcze, jakby upewniając się, czy nikt inny nie słyszy.
- wystarczy, że byś ich wystawił. Teraz to chodliwy towar, jak ty nie zarobisz, to ktoś inny spróbuje - wzruszył ramionami.


JP radziła sobie w ulicznym ruchu, zwiększającym się już o tej porze dnia, coraz lepiej. Widać było, że prowadzi nie tylko w sposób wyuczony, lecz całkiem naturalnym. To właśnie był jej żywioł, nawet jeśli jazda po ulicach Neivy przypominała raczej rollercoastera niż ruch, do którego człowiek z USA był przyzwyczajony. Do Hotel Americano był kawałek drogi, mijali po drodze centrum i wyjeżdżali na przedmieścia, tuż obok mając rzekę i nawet mocno zalesiony teren zaraz za nią.
Hotel nie rzucał się w oczy, ale GPS odnalazł go bezbłędnie. Umiejscowiony na lekkim wzniesieniu, otoczony kilkoma drzewkami, sprawiał jednak wrażenie zaniedbanego. Niby trzy gwiazdki, być może mocno na wyrost, lub w Kolumbii standardy były inne.

Weszły do środka, przyciągając uwagę gapiącego się w telewizor recepcjonisty. Wstał natychmiast i na jego ustach pojawił się szczery uśmiech.
- Buenos dias! - szybko dokonał pierwszej inspekcji potencjalnych klientek i przeszedł na angielski. - W czym mogę pomóc? Może pokoik z pięknym widokiem?
Latynoska energia sprawiała, że tu sprawy załatwiało się zdaje się trochę inaczej, obsługa nie czekała pokornie na pytania. Albo był pod wrażeniem tego co widział, chociaż trzeba przyznać, że powstrzymał się przed dokładnym zmierzeniem wzrokiem, czy tym bardziej przed gwizdaniem, zdawało się, że wszechobecnym w całej Kolumbii.
 
Sekal jest offline