Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2013, 23:35   #167
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
- Lepiej zostaw to czym się bawisz i chodź do mnie. - Jeanne przygląda się temu co dzieje się za wrotami. - Nie ma senesu, żebyś oddawał przysługę tym tam, za wrotami. Wygląda na to, że niedługo się tu dostaną.
Wig nie dyskutował, ale i tak musiała na niego poczekać ze dwie minuty, zanim dotarł do pomieszczenia z generatorami. Poruszał się wolno, z wyraźnym bólem i problemami, lecz nie narzekał. Nie głośno w każdym razie. Szybko zorientował się w sytuacji.
- Cholera. Wydaje mi się, że rozbroiłem główny zapalnik, ale łatwo mogę wmontować tu chociażby swój. Tu chodzi o to, żeby nie wysadzili nas. Będzie trzeba postawić zasłonę dymną i wytłuc ich sporo, by się przebić - nie wiadomo czy mówił do siebie, czy do niej. - O ile mamy skorzystać z tego wyjścia. Myślisz, że tym razem uda im się z tymi wrotami? - spytał Jeanne, także najwyraźniej nie wiedząc, co tam montują. - To nie są materiały wybuchowe, a już na pewno nie zwyczajne.
- Z nas dwojga, to ty podobno znasz się na wojnie. - Odparła przyglądając się mu krytycznie. - Nie lepiej wysadzić to w powietrze gdy nas już tu nie będzie?? No nie wiem. - Wzruszyła ramionami. - Uciec tą drogą co tamci najemnicy?? - Spróbowała pobawić się kamerami, żeby dokładniej przyjrzeć się temu co robili ludzie po drugiej stronie wrót.
Nie bardzo były możliwości modyfikowania obrazów z kamer. Kilku tubylców ciągle montowało coś do wrót. Pojawił się jakiś spory wózek, na którym zamontowano coś wyglądającego na wielkie wiertło. Samo urządzenie składało się z dwóch części, po dokładnym przyjrzeniu się przynajmniej jedną część z dużym prawdopodobieństwem zidentyfikowała jako olbrzymi siłownik.
- Wysadzić to jak najbardziej, ale chodzi właśnie o to, by zrobić to dopiero po opuszczeniu kompleksu. A z zapalnikiem w głównym ładunku pozostawało to loterią. Nie znamy innego wyjścia, oprócz tego, którym tu weszliśmy. Tamto pod laboratorium według znajomej Foxa zostało zablokowane systemami alarmowymi. Teraz i tak musimy czekać na resztę.
- A ile chcesz na nich czekać?? - Spytała całkiem poważnie. - Patrz co oni robią. Pikniku tam nie szykują, ani powitania gości weselnych. Co jeżeli przebiją się?? - Rzuciła mu przenikliwe spojrzenie. - Nie mamy czym uciekać. Jesteś sam. Ranny. Za wiele nie zwojujesz. To wynika z elementarnego rachunku prawdopodobieństwa. Nawet w czwórkę nie dalibyście im rady.
- Sprawy taktyki zostaw osobom, które wiedzą o czym mówią - Wig westchnął, nie mówiąc tego ze złością, a z namysłem. - Mam zamiar czekać aż pozostali wrócą. Lub, gdy już nie będzie innego wyjścia. Niektóre z tych ciężarówek są kuloodporne. Zrobimy im piekło, a potem przez nich przejedziemy. Cofanie się to nie opcja. Nie ma nawet pociągu, pozostaje czarny jak noc tunel. Tego byś chciała? - mruknął z krzywym uśmiechem. - Poza tym, w czwórkę? Jak w masło. To amatorzy z prymitywną bronią - dodał całkiem bez respektu dla tubylców.
- Nie mam nyktofobii, ani klaustrofobii, jeżeli o to ci chodzi. - Odparła nieco wyzywającym tonem.
- Jasne, ale to nie o to chodzi. Z przodu długi tunel, ty na piechotę, a za tobą nic lub chmara tubylców. A z przodu ewentualna grupa korporacyjnych robotów. Nie nie nie… - pokręcił głową. - Tu jest zdecydowanie lepsza pozycja. Ale lepiej zacznijmy coś robić. Czy możesz włączyć prąd w innych miejscach? Idealnie byłoby zobaczyć jak radzi sobie reszta. Tymczasem, jestem ci potrzebny? Jak nie to wróciłbym do ładunków.
Można było spierać się dalej. Pokazywać luki w rozumowaniu najemnika.Wszak ich obecna sytuacja, od tej przedstawionej przez Petera, różniła się tylko tym, że tubylcy byli z przodu, a grupa korporacyjnych robotów za nimi. Tylko po co?? Dla samej satysfakcji kłócenia się?? Oni i tak byli niereformowalni i tylko siebie traktowali jak specjalistów, najgorsze że od wszystkiego.
Nie ciągnęła więc dalej tematu.
- Nie wiem czy mogę. - Rozłożyła ręce w geście bezradności. - Zwłaszcza bez schematu. - Skrzywiła się lekko. - Widzisz to pomieszczenie tutaj?? - Wskazała na jeden z ekranów, który ukazywał pomieszczenie podobne go tego, przez które dostali się do tego kompleksu. - To musi być gdzieś tu niedaleko. Stamtąd możnaby najprawdopodobniej uzyskać podgląd na inne części kompleksu. Ale nie wiem gdzie to jest.

- Poszukam - skinął głową i wyszedł, co jakiś czas mimowolnie dotykając zranionego boku. Jeanne widziała go co chwilę na obrazie którejś z kamer, lecz ciekawsze rzeczy działy się na tej zewnętrznej. Wiertło podjechało do wrót i zaczęło pracę.
- Słyszę ich, wiercą? - biochemiczce w usłyszeniu tego dźwięku przeszkadzały pracujące generatory. Po potwierdzeniu usłyszała odpowiedź Wiga. - Idę w tamtym kierunku. Widzę tam jakąś oświetloną kanciapę.
- Wiercą, niestety. - Ostatnie słowo wypowiedziała już ciszej.
Sekundy dłużyły się jak minuty, gdy zniknął jej z oczu, by w końcu pojawić się blisko obiektywu jednej z kamer, dokładnie w pokoju monitoringu.
- Jestem. Wygląda na to, że ten którego zabiliśmy, coś tu kombinował. Sporo tu komputerów, chyba także kontrola wrót. Na monitorach nie mam teraz nic ciekawego. Chyba można to pokonfigurować… ale przydałaby się Blue. Każdy obraz ma podobne oznaczenie. Teraz pokazują literkę K, za którą kryje się… absolutna ciemność.
- Co to znaczy nic ciekawego?? Te monitory są włączone??
- Chyba tak, spróbuj włączyć ten sektor.
Kilka chwil grzebania w przełącznikach i znowu usłyszała głos Wiga.
- Dobra, widzę coś. To jakieś pomieszczenia, puste. Wyglądają trochę jak biura, sypialnie, stołówka… kurna, nie wiem jak zmieniać obraz. Nie widzę tu ludzi, ale wygląda to jakby wcześniej tu żyli, ale raczej nie pracowali.
- Ty też nie pracujesz tam gdzie mieszkasz. - Rzuciła nieco złośliwie. - Stąd nie pomogę ci. Jeżeli się na tym nie znasz, to nie ma co kombinować.
- Mieszkam tam, gdzie rzuci mnie los i tam też pracuję, pani biolog - odciął się Peter. - Muszę nad tym chwilę posiedzieć, może wymyślę jak przełączać. To nie wygląda bardzo skomplikowanie.
Mimo tego. Czas uciekał. Czy mogli go na to poświęcić? Cóż, Wig i tak zamierzał czekać na powrót pozostałych.
- Pewnie specyfika waszego zawodu. Normalni ludzie oddzielają te dwie rzeczy. Zresztą nie ważne. Zostaw to. Spróbuję czegoś innego. Powiedz czy coś się zmieniło. - Jeanne postanowiła przekierować zasilanie do stref z litekom L.
Co chwila nerwowo spoglądała też na to co dzieje się po drugiej stronie wrót. To co tam widziała nie napawało jej optymizmem.
Cała sytuacja, w której się znalazła nie napawała optymizmem. A wcale nie zapowiadało się na poprawę.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline