Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2013, 11:29   #41
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Sztylet chybił celu, z rozpędu Kuro nie miał wielkiej sposobności na trafienie. Włócznik sprytnie się uchylił i… i broń niemal identyczna do niego przebiła mu pierś od tyłu. Kuro choć nie mniej zdziwiony od pozostałej czwórki wojów, wbił się pomiędzy dwóch z nich korzystając z tej chwili nieuwagi, która właśnie kupiła mu jego życie, kosztem tych dwóch. Dobry miecz samuraja powinien być zdolny do przecięcia trzech mężczyzn, stojących jeden za drugim, od ramienia do biodra. Tak też sprawdzano je dla ważnych nabywców, na bandytach, żebrakach, farmerach.
No-dachi Kuroichiego sprawdziło się idealnie. Potężne cięcie znad głowy na do jedno wroga, przeszło i przez brzuch drugiego.
Atsushi z trudem wyszarpnął broń z ciała konającego by jeden po drugim zbić płazem dwa ciosy od dwóch kolejnych bandytów. Kolejne dwa, wymierzone przez obu wrogów w niemal tym samy czasie, zbił uderzając rozpędzone ostrza przeciwników w ich płaz, już z niemałym trudem, ostatecznie potykając się. Upadł na plecy, patrząc jak w jego stronę zmierza katana.
Kuroichi jednak uratował życie mnichowi, jak i on to zrobił dla niego, przed chwilą. No-dachi wleciała na linię lotu miecza bandyty, sprawnie go blokując, a noga Kuro wbiła się w kolano drugiego wroga, zbyt powolnego. Od razu postawił podniesioną nogę, dociągając drugą stopę dwa razy szybciej i wykonał sprawne cięcie znad głowy, na głowę tego przeciwnika, którego cios zblokował. Drugi wił się na ziemi z wytrąconą rzepką.
Mnich i Kuroichi rzucili ulotne spojrzenie za siebie. Od dwudziestu ludzi dzieliły ich cztery sekundy. Atsushi leżał na ziemi, kulał. Nie miał szans na ucieczkę. Groziła mu śmierć lub niewola. Kuroichi miał jeszcze szansę się stąd wydostać…
Ale był też głupim roninem, który nie porzucał towarzyszy w potrzebie. Wściekły na siebie Kuro podbiegł do Atsushiego i warknął niemalże gniewnie, gdy kucał obok. - Wdrap się na plecy.

Nie mieli zbyt wiele czasu nim bandyci ich dopadną. A ronin zamierzał odbiec z mnichem na plecach. Szaleństwo… ale Kuro robił w życiu już głupsze rzeczy.
Niczym dziecko chwytające się matki, tak i Atsushi rozpaczliwie wlazł na plecy wielkiego samuraja. Niczym hałas przecina ciszę, tak i miecz rozciął szatę i mięso z mniejszych plecy mnicha. Zawył ciężko, z bólu puszczając się towarzysza, który ciągnięty siłą upadku mnicha, sam też poleciał do tyłu na ziemię. Choć miecza nie wypuścił, odziana w drewniany sandał noga, zgniotła mu nadgarstek zmuszając go do zwolnienia uchwytu.
Niczym lawina uderzająca górskie ścieżki, tak i mnóstwo nóg, stóp, pięści zaczęło bezlitośnie i z wielką mocą, opadać na mnicha i ronina. Raz po raz, kolejne uderzenie dawało ujście złości bandytów. Ci którzy nie mieli dostępu nawoływali resztę wiwatując im, albo prosząc o zwolnienie miejsca wokół leżących. Unosili miecze i włócznie do góry, chcąc przejść do prawdziwych czynów, do zadawania mąk krótszych, choć jednocześnie bardziej trwałych.
- Stać! Anzai rozkazuje wam przestać! - warknął Mikado, kuśtykając o lasce tak szybko jak tylko mógł. Parę kroków za nim, z dłońmi splecionymi za plecami, szedł wysoki mężczyzna, z czarnymi, choć troszkę podsiwiałymi włosami spiętymi w długi, koński ogon, zaczynający się bardzo wysoko na jego głowie. Ubrany był w nienaganne kimono, które o dziwo miało na sobie insygnia rodu Tokugawa. Ręce trzymał z dala od rękojeści mieczy przytroczonych do pasa hakamy.
- Starczy wam na razie młodszy do znęcania się. Sprawdzić co się dzieje na wzgórzu, co z kobietą. Ogień się tam rozprzestrzenia, ugasić go. Tych dwóch zaprowadzić na drugą stronę, do domu wójta. Opatrzyć plecy mnicha - mówił władczo Mikado, gdy Minoru Anzai stał za jego plecami, obserwując uważnie Kuro i Atsushiego.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline