Paula słuchając odpowiedzi recepcjonisty, zastanawiała się ciągle, co chcieli i mogli osiągnąć w tym hotelu. Potwierdzenie nic im nie dawało, obejrzenie pokoju również - nawet w marnym standardzie, pokoje hotelowe na pewno sprzątano. Chociaż z drugiej strony...
- Mieliśmy się z nimi spotkać tu w Kolumbii, ale coś nie możemy dodzwonić. Ile dni tu zostali? Może mówili coś, że wrócą, albo rezerwowali pokój na przyszłość? - dziewczyna mówiła z uśmiechem. - Ten mężczyzna to Hugo Almeida, prawda?
Zrobiła tak słodką minę, jak tylko umiała, składając dłonie w geście przeprosin.
- Wiemy, że nie powinien pan tego mówić, ale naprawdę bardzo nam zależy. Nie znamy waszego pięknego kraju, odnalezienie naszych przyjaciół jest naprawdę ważne. Inaczej możemy krążyć bez końca, a ich holofony nie odpowiadają! Przy okazji mogłybyśmy zobaczyć pokój, w którym mieszkali? - zbliżyła się do recepcji i oparła o nią ręce, trochę się nachylając. Ona także czasami posługiwała się dekoltem i niewinnością. - Może wynajmiemy ten sam, jeśli przyjdzie nam na nich czekać - trochę musiała nakłamać, nie czując się z tym zbyt dobrze. Wydawało się to jednak lepszą drogą niż tłumaczenie, że we trzy ścigają porywacza. |