Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2013, 18:33   #3
Autumm
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
Megan

Soundtrack

[MEDIA]http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/e/ee/Lyons_Architects_Office.jpg[/MEDIA]

Zieleń to symbol nadziei. Dlatego w stojącym na biurku Megan kalendarzu dni, w których jej córeczka mogła ją odwiedzać w domu, były zaznaczone właśnie tym kolorem. To już jutro...

Wróciła myślami do niedawno odbytej rozmowy z lekarzem opiekującym się Faith. Wyniki były złe...jak zwykle. Ale stan dziewczynki na razie się nie pogarszał, co było dobrą informacją. Doktor kręcił głowa, wzdychał, zarzekał się, ale w końcu niechętnie pozwolił, by Faith spędziła z mamą cztery dni w domu, a nie przykuta do szpitalnego łóżka. Cztery dni! Tak długo dawno się nie widziały. Wszystko było starannie przygotowane na ten czas; dodatkowe zakupy, harmonogram pracy ułożony tak, by jak najmniej kolidował z opieką nad córką...W końcu ten czas miał być tylko dla nich dwóch. Z trudem wywalczone godziny wolności od stresów, obowiązków i morderczej harówki dla korporacji, która wymagała od pracowników absolutnego posłuszeństwa i całkowitego oddania. Takie rzeczy jak obłożnie chore dziecko nikogo tu nie obchodziły; może czasem budziło to współczucie czy litość szeregowych pracowników, ale w biurowej machinie, dokładnie mielącej ludzkie byty, takie odczucia były zbędnym balastem.

Ale przez od jutra, aż do końca tygodnia, to wszystko odpłynie na dalszy plan, stanie się nieistotne i odległe. Będzie wspólne czytanie bajek, opowieści przed snem, słuchanie historii, dziecięcy głos niczym ciepłe światło wypełniający chłód wielkiego, pustego domu, kojący wszystkie strachy i dający Megan siłę, by wciąż się starać i przeć do przodu. Dla tych kilku radości i beztroski warto było co dnia upuszczać z siebie krew, by karmić korporacyjnego molocha.

Z tych przemyśleń wyrwał ją sygnał telefonu. Odebrała, powtarzając wyuczoną formułkę.
- Panno Fox. W moim biurze za pięć minut - głos Grubego przerwał bezczelnie jej tyradę. Chwilę słyszała, jak szef dyszy w aparat, jakby coś chciał jeszcze dodać, a potem rozmyślił się i trzasnął słuchawką.

Mimo panującego w biurze chłodu i działającej klimatyzacji, Megan poczuła, jak oblewa ją zimny pot. Nie, nie teraz...błagam - pomyślała, nerwowo porządkując papiery na biurku i szukając identyfikatora. Gruby zawsze przychodził do biura, jeśli miał jakąś sprawę do pracowników. Jeśli wzywał kogoś do siebie, znaczyło to tylko jedno - kłopoty.

Westchnęła i ruszyła do gabinetu dyrektora, idąc pomiędzy biurkami współpracowników. Wszyscy wiedzieli, gdzie idzie się tą trasą, zwaną przez pracowników "drogą na ścięcie"; niektórzy kiwali ze smutkiem głowami, kilka osób udawało, że wcale nie zna Megan i pilnie zajmuje się swoją pracą. Tylko Chris, mimo, że rozmawiał właśnie przez telefon, uniósł w górę kciuk i uśmiechnął się, jakby chciał jej powiedzieć "Będzie w porządku, trzymaj się".

Ale jakoś w to nie wierzyła.

***


- Ile lat pani już u nas pracuje, panno Fox? - Mark Stetzel odwrócił się od okna i usiadł na skórzanym fotelu, który jęknął pod jego ciężarem. Złożył razem swoje tłuste paluchy i postukał w blat mahoniowego biurka, a potem strzepnął z niego niewidoczny pyłek. - Zapewne wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że satysfakcja naszych klientów jest dla nas NAJWAŻNIEJSZA! - odpowiedział sam sobie; uniósł dłoń i trzasnął nią w stół, aż klasnęło. Megan poczuła jak od kręgosłupa idzie jej zimny wąż strachu. Chris miał rację, widać pojawiły się skargi. Przymknęła oczy i zacisnęła dłonie na trzymanej w rękach teczce. Kredyt na dom, leczenie Faith, ubezpieczenie do zapłacenia pod koniec miesiąca...skąd weźmie na to pieniądze, jeśli teraz ją wyrzucą z pracy? Aż zakręciło jej się w głowie od stresu.
- Co pani tak stoi? Proszę siadać! - szef wskazał jej jedno z krzeseł stojących przy biurku. Megan skwapliwie skorzystała z propozycji, by ukryć drżenie nóg. Stetzel przyglądał jej się badawczo świńskimi oczkami, a potem zawyrokował:
- Źle pani wygląda, panno Fox. Kłopoty ze snem? A może właśnie za dużo spania w pracy, co? - wygiął usta w czymś, co miało być uśmiechem i zarechotał. - Cóż, będę się streszczał. Sprawa jest prosta. Obserwuję panią od pewnego czasu szczególnie uważnie i doszedłem do wniosku, że tak dalej być nie może. Dlatego podjąłem tą trudną decyzję... - przerwał, bo z bocznych drzwi gabinetu wysunęła się młoda, zgrabna brunetka z tacą, na której stały dwie filiżanki kawy i ciastka. Osobista sekretarka Bossa, skojarzyła Megan. Trzecia w ciągu pół roku. Widać Grubego nie było łatwo zadowolić.

Stetzel wziął jedną filiżankę w swoje olbrzymie paluchy i uniósł do ust. Siorbnął, a potem sięgnął po ciastko, zrzucając okruszki na swój elegancki garnitur, który zapewne kosztował więcej, niż miesięczne zarobki Megan. Strzepnął je niechlujnie i wymamrotał z pełnymi ustami - Proszę się częstować.

W tej chwili Megan miała ochotę wstać, trzasnąć drzwiami i wyjść. Świnia najwidoczniej celowo przeciągała rozmowę, sycąc i bawiąc się jej strachem. Żeby w końcu powiedział! Perspektywa bezrobocia była przerażająca, ale najgorsze było oczekiwanie, aż Gruby wyartykułuje swoją boską wolę, niczym Cezar skazujący niewolnika na śmierć na arenie.

Sekretarka zniknęła równie dyskretnie, jak się pojawiła. Boss siorbnął kolejny łyk i kontynuował:
- Dlatego też podjąłem trudną decyzję...Zwolnienia pani z dotychczasowych obowiązków...

I właśnie stało się. Topór spadł, pętla się zacisnęła. To był koniec. Koniec marzeń o korporacyjnej karierze, koniec pieniędzy, koniec planów na przyszłość. Koniec kosztownej terapii dziecka, uświadomiła sobie z przerażeniem. Wzięła głęboki oddech i...

- I przeniesienia pani na bardziej odpowiedzialne stanowisko. - dokończył grubas, stawiając z hałasem filiżankę na stół. Wyciągnął z tacki jakieś papiery i zaczął je przeglądać. Megan miała wrażenie, że właśnie spada wraz z krzesłem w jakąś bezdenną otchłań, a potem szaleńczym pędęm wraca w górę, jak na jakimś rollercoasterze.
- Słucha mnie pani? - palec szefa postukał w położony przed nią papier - Podpisać tu i tu. I niech się pani porządnie odwdzięczy temu Tolbertowi, hehehe - zarechotał - To z jego polecenia przydzieliłem panią na to stanowisko. Transakcja wiązana, że tak to ujmę. - uniósł nagle palec - Żeby było jasne. Nie zgodziłem się na to z dobroci serca. Chris wziął za panią odpowiedzialność na okres próbny. Więc jak pani skrewi, to polecicie obydwoje. A szkoda by było takiej zaradnej panny - wyszczerzył zęby w karykaturze uśmiechu. Odwrócił się na fotelu w kierunku okna.
- Na razie to wszystko. Szczegółowy zakres obowiązków jest już na pani mailu. Do końca dnia ma pani wolne. Proszę mądrze wykorzystać ten czas, jutro dostanie pani swoje pierwsze zadanie. I pamiętać - SATYSFAKCJA KLIENTA JEST NAJWAŻNIEJSZA!!! - ryknął, aż zadrżały filiżanki - Może pani już iść. Powodzenia.

***


Kod:
Mail from: chris.tolbert@support.sto.com 
Mail to: megan.fox@office.sto.com

Attachments: zakresobowiazkow.doc ; harmonogramspotkan.xls ;

Subject: Awans na concierge
Cytat:
Hej Megan!

I jak podoba ci się nowe stanowisko? Myślę, że praca ze strategicznymi klientami firmy jest o niebo przyjemniejsza niż tyranie pod tą spasioną świnią No i lepsze pieniądze. Niestety, trzeba być bardziej elastycznym z czasem pracy, ale przyzwyczaisz się. Załączam ci papierologię do twojego pierwszego pacjenta - to przedstawiciel dużej firmy budowlanej z Niemiec, który przyjeżdża rozejrzeć się po okolicy i podpisać kilka kontraktów. Twoje zadanie jest proste - obierasz go o 08:00 z dworca i nie odstępujesz ani na krok do 21:00. Będziesz musiała zadbać o jego wszystkie potrzeby i pomysły, ma być po prostu zadowolony, bo jego zadowolenie przekłada się na dolary . I tak do poniedziałku, zresztą szczegółowy harmonogram masz w xls, tak samo jak resztę ważnych rzeczy.

PS: Kończę dziś o 16:00, może dasz się zaprosić na kawę, albo podrzucić do domu? Opowiedziałbym ci dokładnie, o co w tym wszystkim biega.

Pozdrawiam

Chris

PSII: SATYSFAKCJA KLIENTA JEST NAJWAŻNIEJSZA!!!
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 11-12-2013 o 19:25.
Autumm jest offline