Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2007, 21:45   #3
Junior
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
Chorwacja to najbardziej dwulicowy kraj na świecie. Kiedy tam przyjeżdżasz jest piękna i gościnna. Rozchyla swe wdzięki aby oczarować. Kolebka turystyki, wypoczynku. Wspaniały kraj o historii tak długiej i fascynującej. Perły architektury! Cudowna kuchnia! Piękne morze! Ach, jakie to piękne.

Gorzej jest kiedy poznasz to miejsce.. Kiedy znudzisz się pławieniem w morzu, objadaniem się kalmarami, popijaniem piwa które jest zawsze tak cudownie schłodzone. Wtedy właśnie nieszczęśniku możesz, ot tak przypadkiem od niechcenia zajrzeć w oczy Chorwacji. Spojrzysz na barmankę, która uśmiechnięta podchodzi do twego stolika i zobaczysz jej oczy. Oczy które widziały zbyt wiele. Krzyków, krwi, strzałów, śmierci. Oczy które są tak piękne, choć tak wiele łez przelały. Bowiem Chorwacja to kraj który niezręcznie stara się zakryć rany wojny, która dopiero co się skończyła. Ale kto tam patrzy w oczy barmanki?! Kto się tym przejmuje?! Dziś jest taniec, śpiew i rakija! Do samego rana!

***

Smród diesla. Upalna pogoda. Słońce. Ukrop. Ludzki pot, adrenalina i szum tłumu. Warkot silników oczekujących aż kierowca znów poderwie ich w trasę. Wciąż przejeżdżające niebieskie cienie. Cienie, bo tak naprawdę nie mogły one być niczym więcej. Choć niektórzy mówili jeszcze „autobusy”.

Pierwszego dnia pobytu na dworcu wszystko wydaje się przerażające. Śmierdzi, jest głośno i nieprzyjemnie. Następnego dnia zapach spalonego paliwa nie jest już tak dotkliwy. Po tygodniu zdaje się on zanikać. Nie tylko on! Również wylane nieczystości, resztki jedzenia, potłuczone piwo. To wszystko już nie przeszkadza. Nie ma zapachu, kształtu. Idealnie komponuje się z otoczeniem. Wpasowuje się w paradygmat tego miejsca.

Z czasem dworzec staje się schronieniem. Bezpieczną twierdzą przed tym co obce. Oazą bezpieczeństwa. Pełną śmieci, rozpędzonych autobusów, zdenerwowanych ludzi, ciągłego gwaru, zepsucia. Ale ciągle oazą. Ciekawe czy gdyby dworzanin znalazł się nagle w innym świecie. Pełnym perfum, mydła, pięknych zapachów, opakowań, czystych sztućców, eleganckich sukien owiniętych w koło ogolonych mężczyzn. Ciekawe czy gdyby znalazł się w takim miejscu to czy potrafił by oddychać? Patrzeć i czuć się jak u siebie. A może zapragnął by wrócić do swego dworca? Zawsze wiernego, obecnego, cierpliwego i tak samo śmierdzącego.

***

Upiorny odgłos megafonu.
– Autobus do Rijeki odjedzie ze stanowiska trzeciego. Autobus do Rijeki...
Bożenka drgnęła. Chyba się obudziła, ale od dawna nie spała. Ile to już lat?
Przed jej oczyma przebiegła jakaś ładna para. Młodzi ludzie z plecakami. Dziewczyna z jasnymi dredami i jej chłopak ubrany w ładną koszulkę. Wyraźnie byli zagubieni i zakłopotani. Plecaki i tobołki. Zapewne turyści. Ciekawe dokąd zmierzali? Hmm... czy słysząc chorwacki komunikat, można odgadnąć gdzie stoi ich autobus? Pewnie nie. Dziewczyna wyraźnie była zmęczona. Chłopak bardzo chciał coś uczynić. Znaleźć rozwiązanie. Wszak był mężczyzna...
Uroczo było na nich patrzeć. Mimo zdenerwowania trzymali się za ręce. I jak ona na niego patrzyła? Kochali się. Czyż to nie było piękne?

Rozejrzała się w koło. Leżała na Swojej Ławce. Na prawo, dwie ławki dalej siedziała Grubsza Pani. Zawsze we wtorki o 0708 odjeżdżała do pracy. Zawsze jej autobus się spóźniał. I zawsze prowadził go Wesoły Ivo. Lubiła go nawet. Przechodząc zawsze był uśmiechnięty, powiedział coś, zagadał. Zresztą... już idzie. Wszak 0701. zaraz zapali papierosa ii będą mogli ruszać. Tak samo jak życie na dworcu. Zataczało kręgi każdego dnia. Tak i dziś. We wtorek, 2 sierpnia 2005 roku.
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline