Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2013, 17:45   #7
Felix
 
Felix's Avatar
 
Reputacja: 1 Felix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodze
Wszyscy

Mistrzowie, a było ich trzech, stali w szeregu rozmawiając z sobą, najpewniej na temat nowych uczniów, gdyż nie spuszczali oczu z grupy adeptów zebranych przed nimi. Wszyscy zdawali się darzyć szczególnym szacunkiem jednego z nich. Lord Sion był dobrze zbudowany, wręcz muskularny i łysy. Ręce pokrywały mu zawiłe wzory tatuaży które wychodziły aż na dłonie wystające z obszernych rękawów. Obok niego stała postać raczej szczupła, wątła, przy najmniej takie sprawiała wrażenie w zestawieniu z dobrze zbudowanym Mistrzem obok. Ciężko było coś więcej powiedzieć o tej postaci gdyż głowę miała opuszczoną, a ręce schowane w rękawach. Dalej, na prawo stał kolejny Mistrz. Ten jednak zrezygnował z długich eleganckich szat, na rzecz tuniki i krótkich rękawów. Włosy czarne zaczesane do tyłu, brązowe oczy i uśmiech sadysty który właśnie oglądał nowe zabawki. Ręce miał zaplecione na piersi i mimo iż zdawał się być bardzo dynamiczna postacią, stał w perfekcyjnym bezruchu. Tylko oczy skakały pomiędzy kolejnymi adeptami. W kilka metrów od nich stało na baczność jeszcze sześć osób w identycznych uniformach, najpewniej służba albo obsługa. Na jedno wychodzi. Ostatnim który przybył od strony akademii był jakiś człowiek uzbrojony po zęby . Z cybernetyzowany pancerz nie pozostawiał żadnych luk. Mógł to być równie robot.
Sion wystąpił przed pozostałych mistrzów. Miał długą szatę, obszytą jakimś starożytnym pismem. Czerń i szkarłatna czerwień wiły się wzajemnie próbując zyskać przewagę, oba kolory jednak były doskonale wyważone. Oczy Mistrza omiotły zebrany tłum, w tym i was. Dało się zauważyć że coś jest nie tak. Nie ukrywał tego, a może nawet celowo okazywał. O czymś myślał, a nieświadomy wzrok podążał w poszukiwaniu myśli. Co jednak ważył z taką uwagą?
-Jesteście- Odezwał się po chwili. Adepci wyczekujący na jego słowa spięli się w nieustannie rosnącym napięciu. Wszystkie oczy były zwrócone na jego postać, On sam jednak zdawał się tego nie zauważyć. W głosie i postawie nie było powagi z jaką kojarzą się publiczne wystąpienia, raczej pewnego rodzaju swoboda.
-Jesteście tu w jakimś celu, i nie zapominajcie o tym. Jestem opiekunem tej akademii i to mi podlegacie. Każde moje słowo ma być respektowane, ale o tym i innych zasadach powie wam więcej Mead. Zaczniemy od formalności. Oddajcie wszelka broń jaką macie. Miecze jeśli ktoś taki posiada i blastery.
W tłum ruszyło kilka osób ubranych w jednorodne uniformy przypominające te noszone przez oficerów armii Republikańskiej. Miały jednak nieco inny krój i odcień, mimo to ciężko było pozbyć się skojarzeń. Tę, jak przy puszczacie służbę, prowadził jakiś najemnik, może łowca nagród. Nawet Sithowie wspierali się najemnikami w okresie wojny. Odbierali oni broń od każdego, nie wdawali się jednak w drobiazgowe przeszukiwania, widać było że gdyby tylko ktoś chciał, mógł by ukryć przed nimi broń.
Tym czasem do Siona wystąpiła kolejna postać zdejumąc przy tym kaptur. Wysoki i smukły człowiek o bladej cerze i obwisłej skórze przypominał raczej trupa niż wojownika. Co więcej biło od niego jakieś zimno, mimo palącego słońca wystarczyło tylko przez chwile zawiesić na nim wzrok by ciało przeszły dreszcze.
-Macie przestrzegać kodeksu.
Jego głos był wbrew oczekiwaniem żwawy, mówił prędko i zdecydowanie. Sion drgnął lekko jakby tracony jakimś niewielkim impulsem który przeszedł mu przez kark.
-A właśnie, Kodeks - Rzucił - Nie jest jeszcze spisany. Maed jest odpowiedzialny za porządek, póki nie spiszemy tutejszych zasad, to on je wyznacza. Radzę więc go uważnie wysłuchać.
-Wykonujecie wszystkie polecenia Mistrzów. Nie walczycie między sobą poza miejscami do tego przeznaczonymi. Nie marnujecie czasu, swojego, a tym bardziej mistrzów. Nie oszczędzacie się. To na razie wszystko.
Maed skłonił się w pas, najpierw do Siona, potem do Pozostałych mistrzów. Zdawało się że ma tu jednak najniższa rangę, a może to tylko jakaś maniera? Sion zaczekał aż Maed zajmie miejsce obok pozostałych mistrzów, oszacował jeszcze postępy w zbieraniu broni i ruszył dalej.
- Nim będziecie mogli przekroczyć próg akademii, czeka was próba wytrwałości. Msiciecie mi, i sobie udowodnić że jesteście warci każdej minuty na tej planecie. Dlatego, tę noc spędzicie tu, na placu przed akademią. Szczęśliwie się złożyło że idzie burza piaskowa. Ci którzy się poddadzą lub zginą, cóż. Natomiast ci którzy dowiodą swej wartości od następnego ranka zaczną ćwiczenia. Zajęcia z szermierki prowadzić będzie Vire’an. Odbywają się o wschodzie i zachodzie słońca.
Jeden z mistrzów, ten o krótszych włosach zaciągniętych do tyłu wystąpił o krok.
-Zajęcia z posługiwania się mocą poprowadzi Nash, nie ma go teraz. Medytuje w swojej komnacie. No i na końcu, osoby które będą sobie radzić najlepiej będą ćwiczyć z Boerem. To łowca nagród, specjalizuje się w walce z Jedi i Sithami, pracował już dla nas i zabił kilku padawanów.
-Też dwóch waszych!

zawołał z cyfrowym pogłosem najemnik zbierający broń.
-Nie ujmuj mi zasług!
Sion i reszta mistrzów nie kryła rozbawienia. Po ich zachowaniu widać było że traktują łowcę nagród jako śmieszne zwierzątko które trzymają raczej dla rozrywki niż z jakiegoś konkretniejszego powodu. Nie mniej trening z kimś takim mógł przynieść wiele.
Nie oczekiwano pytań, po krótkim oficjalnym powitaniu Mistrzowie i personel akademii który zebrał już całą broń udali się w stronę akademii. Wraz z ich oddalaniem się, nasilał się wiatr. A atmosfera gwałtownie się napięła. Większości osób nie podobał się taki obrót spraw. Zaczęły się kumulować konflikty i coraz łatwiej było o problemy.
 

Ostatnio edytowane przez Felix : 13-12-2013 o 18:00.
Felix jest offline