Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2013, 19:36   #37
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stefan wolną ręką co mu została zagwizdał przeciągle.
-Ty!- wskazał na Mustanga.- -Już powiedziałem, że nie mam wyboru, więc siłą rzeczy się zgadzam. I dobra amestriański nie jest moim pierwszym językiem, ale przemawia do mnie metafora o psie i dobrym panie. W takim razie uwzględnij, że psa się karmi, zwłaszcza szczeniaka, żeby rósł zdrowo. A w jakieś książce o taktyce to przeczytałem tylko tyle, że połowa moralii żołnierzy zależy od jedzenia, więc też to uwzględnijcie panie Mustang. Ty!- wskazał na Sao Biao- Won z tym tygrysem, ale przedtem zapłać za śledzia.
-Powinna być zaszczycona, że…- stwierdziła Sao.
-Straciła i tak dzisiaj robotę! Prawdopodobnie…
-Jakoś się odwdzięczymy- zapewnił Lin.
-No mam nadzieję- skwitował młodociany.- Potem wskazał na Ranfu.:- Ty! Wbrew pozorom świat nie obraca się wokół twojego Cesarza i nie tylko o nim się gada.-zignorował protesty. Wskazywał dalej.:- Ty… ty jesteś Shieska?
-Ta- tak- wymamrotała wciąż w szoku.
-Miło mi cię w końcu poznać- uścisnął jej dłoń.
-W- w końcu?
-Długo by opowiadać.
-Nie mówiliście, że jest córką syna stryja ciotki?- wtrącił Mustang.
-O tym później. W każdym razie pani Shiesko, wyglądasz mi tu na jedyną rozsądną osobę. Czy chcesz kawy? Herbaty? Może lepiej herbaty-stwierdził patrząc jak ta się nadal trzęsie.- Z reguły wstawiam tyle wody co dla połowy oddziału. Słodzisz? –wręczył jej kubek. Na koniec poklepał ją pocieszająco po ramieniu.- Będzie lepiej… -potem zaczął się przeciskać między ludźmi.
-Samuel! Pomożesz mi z tą kawą?
-A tak, tak- wymamrotał lekarz stwierdzając, że powiedział za dużo.
-A! Jeszcze tutaj…- stojący przy wejściu Stanisław postanowił się ujawnić.
-Z drogi, frajerze.
Za nim młodocianym przeciskał się Samuel z dzbankiem kawy.
-A, to pani Shieska- starszy Nowicki starał się ukryć rozczarowanie. Padło hasło o „gorącej bibliotekarce”, a ta prezentowała się dość nijako.: -Miło mi w końcu poznać- obiema rękami uścisnął jej dłoń.
-Dlaczego ja ?
-Długo by opowiadać.
-Tamten też to mówił. To pana brat?
-Tak, uroczy dzieciak, nie?
Twarz bibliotekarki skurczyła się przechodząc w płacz:
-Zawsze jak spali mi się biblioteka to spotykam braci.
-No już, już…- pogłaskał ją po głowie.:- O! Stefan, zapomniałeś czegoś?
-Obstawiam, że ty mózgu w Piastii. I to zanim się urodziłem.- zalał kolejny kubek herbaty.
-Bardzo dobrze, jesteś za młody na kawę.
-Morda! Ej panie Mustang. Czy pana żona słodzi?
-Słucham?
-Rozumiem, że nie. No co? Zwaliłem jej się do kuchni, to spytałem, czy chciałaby czegoś ciepłego do picia. Powiedziała, że chce herbaty
-A mi to nie zaproponujesz?- wtrąciła Sao urażona.
-Czy łaskawie zrobisz sobie herbaty? I zabierze tego tygrysa! Jeszcze pani Riza się zapatrzy i dzieciak będzie nienormalny.
-Słucham?!
-Róbta tak dalej, a na drugi raz nie przerwę Samowi. Nawet dopomogę tak, że twojemu bratu cesarzowi, będzie jeszcze trudniej znaleźć ci męża!
-Tylko nie to!- zaprotestował Lin.
-Z drogi! Wrzątek niosę!- równie szybko co wpadł tak wyszedł z namiotu.
-Zapatrzy się?- powtórzył Płomienny Alchemik.
-My jesteśmy dość przesądnym narodem- wyjaśnił Stanisław. Odruchowo zaczął wyprowadzać Mustanga z namiotu za rękaw.:- Pewnie dlatego jesteśmy wyczuleni na kobiety w ciąży. Zaraz ktoś jej broni, a nawet złodziej jak widzi brzuch ciężarnej to cofa odruchowo rękę. Mówi się, że jak kobieta w ciąży się czegoś wystraszy to potem odbija się na dziecku. Wystraszy się niedźwiedzia to potem urodzi niedźwiedziowatego człowieka. Jak matka zobaczy pożar i dotknie wystraszona twarzy to potem urodzi dziecko ze znamieniem w tym samym miejscu. Mieliśmy takiego jednego w wiosce. Tak w ogóle to Stefan urodził się przedwcześnie z zaciśniętymi pięściami to do teraz gadają, że urodził się walcząc o życie i nie przestaje walczyć. E… To nie tak, że chcę pana straszyć, Sir. Co mnie tak pieką uszy?

W miejscu, gdzie zostawili Perra utworzyła się całkiem wesoła grupka jedząca jajecznicę i gawędząc. Po za Samuelem i Stefanem nie wiedzieć czemu siedziała przy nich także Riza.
-No ja mówię. Jest równie durny co miły- oświadczył Stefan.- Osobiście to mnie zastanawia ile miało na znaczeniu, że wyruszyliśmy po tym jak stary Hubert przydybał mojego idiotę w stodole ze swoją córką. Wszyscy wiedzą, że Celina nie zachowała wianka, choć też z byle kim to nie. Jest fajna, nieźle strzela i dała mi parę lekcji sarkazmu.
Perro z Samuelem oglądali z zainteresowaniem zdjęcie z kobietą o jasnej cerze, czerwonych ustach, czarnych lokach i przede wszystkim sporym biuście. Wydano kilka pomruków czegoś między uznaniem, a bliżej nieokreślonymi komentarzami. Zważywszy na obecność innej kobiety nie mogli sobie pozwolić na okazanie zbyt dużego entuzjazmu. Choć lekarz nie mógł opanować czerwienia się.

[MEDIA]http://1.bp.blogspot.com/-Nc9tID1rF_...lpaper.net.jpg[/MEDIA]

-No ale ojcowie zwykle mają łuski na oczach- stwierdziła Riza.
-Staremu Hubertowi urodziły się z 4 córki zanim w końcu miał syna. Wszystkie dorodne, nie dające sobie w kaszę dmuchać. Choć nie aż tak jak Celina, jego druga córka. Dlatego wszyscy zapomnieli jak ma naprawdę na imię.
-A Celina?
-Jak to ksywka- zapomniano. Chyba dlatego, że rymowało się z „Cycolina”. Nasza znachorka mówi, że po czymś takim nie powinien się dziwić, skoro zawczasu miał ksywę „Zadrzyjkiecka”. Psu na baby rodzą się córki, żeby dotarło, co zrobił.
-To się nazywa karma- skwitował Sam odrywając oczy od zdjęcia.
-Naprawdę? A znachorka przysięgała, że „karmel”.
-I dlatego warto podróżować- trudno było powiedzieć, czy detektyw mówi o płynącej z niej nauki, czy o zdjęciu Celiny. W każdym razie najadłszy, osuszywszy się i doznawszy cudów Piastii świat wydawał mu się lepszym miejscem.
-A my pani Rizo jakoś odpracujemy za kuchnię- zapewnił Stefan.- W mojej rodzinie zawsze się spłaca długi. Bo raczej oszczędności w słojach mamy kruche. Zgarnęli nas przed wypłatami.
-Mówi się w „banku”- poprawiła go.
-Nie, ja naprawdę je trzymam w słoju i zakopuję. Dziadek zawsze twierdził, że nie można ufać bankom. W tych czasach, w Piastii na pewno. W każdym jak nie kasą to pracą spłacamy. Jakby pani Rizie coś nawaliło w domu to proszę wołać.
-W porządku- chyba po raz pierwszy dzisiaj gospodyni się uśmiechnęła.
-Połowę drogi spłacaliśmy odpracowując. Przy jednej natknęliśmy się na młodą wdowę. Ja poszedłem spać do stodoły, a ten pacan, że wdowa „potrzebuje pocieszenia”. I rano wpadł do stodoły karząc mi wiać. Bo jak powiedział „wdowa nie powiedziała, że jest wdową słomianą”, a mąż wrócił na przepustce. Z karabinem. Choć to nic w porównaniu z powiedzeniem do generał Armstrong „O przebiśniegu gór, chyba twe szlachetne serce rozumie w jakiej sytuacji się znaleźliśmy. Możemy to omówić przy czymś ciepłym?”. Może jestem młody i głupi, ale skumałem, że to był kiepski pomysł jeszcze zanim strzeliła nam pod nogi. Nie wiem czy jest milszy, czy głupszy? Ale potem ja muszę też beknąć.
Stanisław poczuł niepokojącą aurę.
-Żołnierzu, umiesz wymierzyć na oko odległość 3 metrów?- spytał Mustang głośnością, którą słyszał tylko starszy Nowicki i psy.
-Tak, Sir…
-To na taką odległość od mojej żony, albo mnie najdzie jak dobrze umiem celować na słuch.
-Długo tam jesteście?- spytał zdziwiony Samuel, który akurat odkręcił głowę słysząc szybkie kroki Staśka.
-Proch strzelniczy i tania woda kolońska- Perro przysunął sobie pod nos zdjęcie Celiny.
-Panie Perro jakby tam były perfumy to dawno by i tak wywietrzały- stwierdził Stefan.- Choć może to świadczyć o ich relacji…
-Nie wykluczam
-No co- Wymamrotał, gdy brat pociągnął go za ucho. –Ja tylko uprzedzam panią Rizę, żeby ci w razie czego nie odstrzeliła… Zawsze coś chlapniesz!
-Cicho…- wysyczał starszy.
-Widzę, że morale mają się nieźle- skwitował Mustang.
-A czym się różni danchemia od alchemii?- spytał Stefan.
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 14-12-2013 o 12:06.
Guren jest offline