Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-12-2013, 11:39   #31
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Nowiccy
Przez moment Stefana po prostu zatkało potem wszystko z niego, cały dzisiejszy dzień po prostu wyciekł:
-Odpierwiastkujcie się wszyscy ode mnie!! Niech was wszystkich szlag! A już na pewno ciebie rzeźniku jeden!- wskazał na Mustanga.- Możni tego świata po prostu łaskawie idźcie i zdechnijcie w jakimś kącie!! Zróbcie tę uprzejmość światu!!
Stasiek objął go ramieniem i przycisnął do swojego boku.
-Przepraszam za brata- powiedział- To za dużo dla niego. Tygrys, odsiadka, cesarz w przebraniu i taaaaka propozycja. Rozumiecie państwo, że to dużo? No nie rycz już.- Mimo to Stefan nie zamierzał płakać.- Przyznaję, że jeszcze w Piastii robiłem przy partyzantce, ale jak spalili chałupę i został mi z całej rodziny tylko jeden brat to spakowaliśmy manatki, żeby uciec w bezpieczniejsze miejsce. Poprosiłem Amertis o azyl. Ale proszę państwa, Wasza Cesarska mość…- oddał Linowi buteleczkę- ja nie jestem żadnym alchemikiem. Nie mogę wam pomóc.

-Papiery mówią, co innego- Mustang wyciągnął z koperty kilka plików. W jednym Nowiccy rozpoznali dokumenty, jakie składali przy prośbie o azyl sprzed czterech miesięcy. Z drugim było ciężej. Na zdjęciu Stasiek miał czarne , przydługie włosy, a ich falistość nadawały mu wygląd Rasputina. Broda tylko potęgowała efekt. Stefan zaś prezentował się z rudymi włosami. Wszystko to była zasługa farby nałożonej gdzieś w Drachmie z dodatkową pomocą alchemii Dołączono także zdjęcia po tym jak w Briggs w ramach kwarantanny ostrzygli ich na bardzo krótko.
-Wtedy zdaje przedstawiliście się jako Maćko i Zbyszko Damięccy?- skwitował Mustang przekazując karty Samuelowi, a ten do Perra.
-Spróbowałby Sir podróżować po Drachmie to inaczej byśmy pogadali- Stanisław silił się na uśmiech.
-A dalej to jest naprawdę ciekawie, więc proszę siadać, kto może. Już samo hasło „ucieczka z Briggs” robi wrażenie. Trafiliście przy ostrzale od Drachmy na oddział z Briggs z prosbą o azyl. Jednak jak wynika dalej nie poczekaliście na koniec formalności.
-Rozumiem, że wasza biurokracja jest bardzo szczegółowa…- stwierdził starszy Nowicki.
-Byliśmy tam przez bite 2 tygodnie- warknął Stefan- Robiąc za cieciów, wliczając w to zbijanie sopli i czyszczenie latryn. W Piastii to, chociaż od razu wiadomo, że jak działasz przeciw Drachmie to palą ci chałupę, albo idziesz do łagrów.
-No tak w Briggs nic się nie zmarnuje, od kiedy im obcięli zaopatrzenie
- Mustang jakby od niechcenia przerzucił następną kartkę.- I po tych dwóch tygodniach postanowiliście od tak uciec. Spieszyło się wam gdzieś?
-Nawet w Drachmie mają lepsze kajdany. Przynajmniej z łańcuchem można jakoś ruszać rękami, a nie tak w deski.
-Sir, a pan by nie uciekł?
- spytał Stasiek.
-A o kwarantannie nie słyszeliście? Zdaje się, że kajdanki dostaliście, bo jak tutaj podają „Młodszy dopuścił się napaści na funkcjonariusza. Kilkakrotnie ze skutkiem nieudanym.”
-Mówiłem, że jak nie przestanie się ciągle na mnie drzeć to mu przyłożę
- wymamrotał wspomniany młodszy.
-W każdym razie skoro o kajdankach mowa… Nie wmawiajcie mi, że żaden z was nie jest alchemikiem. Stan celi jak i kajdan wskazują, że doszło do transmutacji.[/i]
-To był nasz trzeci brat! Sławek mu było! Zginął w trakcie! Mogiłę ma gdzieś pod jaworem. Sami nie wiemy gdzie- spanikowany Stanisław raczej marnie kłamał. Problem tkwił głównie w rozmachu jego kłamstw. Za to umiał opowiadać.
-To był mój najlepszy brat- dorzucił Stefan. To było szczere, bo ten z braci Nowickich nie istniał. Tomek został w wiosce, a już na pewno nie było go z nimi wtedy w Briggs.
-A ty chłopcze skąd się tam wziąłeś?- Mustang nie wypadał z roli belfra przesłuchującego
-Z brzucha mamy- młodociany pokazał mu przy tym język.
-Schował się w pługu śnieżnym- wymamrotał starszy z braci wierutnie kłamiąc.
-Na dwa tygodnie bez złapania? W Briggs? Już słyszałem lepsze kłamstwa od dzieci złapanych z rękami w puszcze ciastek. Ale do tego przejdziemy później. Biorąc pod uwagę rodzaj kajdan w Briggs jak zdołaliście użyć przy tym alchemii?
-A zna ktoś z państwa historię o piekle, niebie i bardzo długich łyżkach?

Nikt nie znał.
-To nie mam jak wyjaśnić.

-Dalej mamy liczne zasłony dymne, pęknięte rury, zniszczone podłogi, transmutacja ścian…
- kontynuował gospodarz- I znów twierdzicie, że nie było użycia alchemii? Sporo pójdzie pod zarzut zniszczenia mienia wojskowego. Także na przywłaszczenie przynajmniej 2 pistoletów i mundurów zimowych zdartych z rannych. I jeszcze paru drobiazgów, jakie były przy tych nieszczęśnikach, którzy znaleźli się zbyt blisko wysadzonych krat. Nie mówiąc o użyciu alchemii bez rejestracji.
-To u was trzeba licencji nawet dla cywili?
-A w Piastii drachmiańskiej niby tego nie ma?!
-Za przeproszeniem Sir, ale teraz mamy burdel, a nie biurokrację.
-Zezwalam. Dalej mamy wzięcie dwóch zakładników.
-Nieprawda
- zaprotestował Stefan.
-Fakt, że pierwszy zdołał wam uciec niczego nie umniejsza. A tego co złapaliście to mój dawny podwładny. Jak podają świadkowie grożono mu „otwarciem na dobre oczu”, zaś „ten mniejszy przejął zakładnika. Potem używał go jako tarczy trzymając ostrze przy aorcie”.Nie pytam już skąd w tym chaosie zdobyliście nóż.
-Ooo-
przypomniał sobie, że spotkali go dzisiaj przy aferze z tygrysem. Jak mu tam było… Falman?
-I powinienem się postarać o pociągnięcie was najwyższą odpowiedzialnością za to ostatnie. W ramach przysług jakie mu wiszę. Potem ktoś z Briggs próbował strzelać, poszła kolejna zasłona dymna, a my tutaj przechodzimy do kradzieży pługu śnieżnego.
-Pługu z Briggs?
–upewnił się Perro.
-I to w środku zimy. Nic dziwnego, że bardzo boleli nad stratą.
-I tam! Nie był dużo większy od traktora.
- skwitował Stefan.
-Czyli się przyznajecie?
-A mamy wyjście?
-Dalej mamy całkiem brawurową ucieczkę, której szczegółami nie będę zanudzać. W każdym razie uszkodzono wrota, a pług znaleziono porzucony parę kilometrów dalej. Płonący. Tylko, po co go potem spaliliście?
-Dla zatarcia śladów- przyznał starszy.
-I niby widoczny z paru kilometrów pług miał to załatwić?
-Śnieg się rozpuścił dookoła niego. Też na sporą odległość.
-To już ma sens. Zdaje się, ze uciekliście na nartach? Zresztą nieważne. Cud, że nikogo przy tym nie zabiliście.
-Staraliśmy się, Sir.
-Do dodatkowych zarzutów by jeszcze poszły niemoralne propozycję od Zbyszka Damięckiego wobec żeńskiego personelu. I tak jakieś 2- 3 tygodnie później do Piastiańskiej ambasady zgłosili się Piotr i Paweł Kozłowscy z pełną dokumentacją, jaką powinno się uzyskać w Briggs. A tak, pół roku po zmianach rządu w Drachmie i podziale Piastii zaczęła działaś szajka piastiańskich fałszerzy.
-Robili staranniejsze dokumenty niż oficjalne
- przypomniał sobie Samuel.
-Piastiańska partyzantka robi wrażenie, przyznaję. Czyżby ktoś został ze starego składu?- Mustang się nawet roześmiał. Ponure milczenie Nowickich kazało mu przestać.- No tak, przecież wy Piastianie nie sypiecie. Czyli jeszcze mamy korzystanie z fałszywych dokumentów, jeśli nie samo fałszerstwo. Coś pominąłem?- Ze względu na milczenie kontynuował dalszy wywód- Zdajecie sobie sprawę panowie, że wizę azylową najłatwiej stracić łamiąc prawo? I tak za dzisiaj mamy nielegalne użycie broni
-Sam zrobiłem ten granat
- warknął Stefan.
-Czyli idzie też pod nielegalne tworzenie broni. Dużo takich zabawek znajdą w waszym mieszkaniu jak zaczną je przeszukiwać? Z tygrysem to można się spierać jak bardzo nadużyliście obrony własnej. Choć cesarz obiecał nie pociągać was do większej odpowiedzialności za neutralizację tygrysa jego siostry.I jeszcze mamy zeznania, że podaliście się za kuzynów niejakiej Shieski.
-To jest córka stryja ciotki wuja dziadka. To sam se ogarnij pokrewieństwo!!

-W zeznaniach miała być córka syna stryja ciotki waszej babki
-Ja sam tego nie ogarniam.
-I tak wykorzystując dobre serce bibliotekarek trafiliście do domu Shieski. To teraz się kradnie „na kuzyna”?
-Nic nie ukradliśmy
- zapewnił Stanisław. Stefan wolał milczeć. Liczył, ze Shieska nie zauważy straty jednej książeczki ze smokiem wśród całego morza tomiszy.- Po prostu usłyszeliśmy piastiańskie imię to naszło nas pomóc rodaczce na obczyźnie. Trzeba sobie pomagać.
-Shieska to również moja znajoma, której wiszę z jedną lub dwie przysługi. Cokolwiek dodatkowo zginęło, a zadbam o jak największą surowość wyroku w protokole.
-Gdzie nie masz znajomych mądziole jeden?!
- zawołał młodszy Nowicki
-Tak trzeba, gdy robisz karierę, chłopcze. Choćby w ten sposób połączyłem sobie panów Kozłowskich z Damięckimi w Briggs. Można by jeszcze dorzucić wam pyskowanie władzy. Wielotrotne
-A ty ilu spaliłeś sukinsynu w Ishvarze?! Setki? Tysiące?!
-Stefek- brat go złapał za ramię, kiedy próbował się rzucić na Mustanga.
-A Piastia to, co?! Czekacie, aż się drachmańska wykrwawi? Wy tylko umyjecie ręce, bo to nie wasza połowa! A potem, co?! Ze swojej zrobicie następny Ishvar?! Na co wam innego ta pieprzona alchemia jak trzy lata temu zostawiliście nas na pastwę losu?!
-Niestety chłopcze polityka to długotrwały i karkołomny proces.
-A was po prostu stać, żeby patrzeć na to z boku! A u nas młodsi ode mnie się biją, żeby nas nie wybiły jakieś monstra. I giną. Ale wam tak po prostu...

-Stefan!- starszy zdzielił młodszego po głowie, żeby w końcu się uspokoił- Przepraszam za niego. Młode to płoche. A chłonną najkrwawsze hasła jak gąbka, a potem działają na oślep. A nawet nie wiemy, kto był przy pakcie.
-Nie mogę wam obiecać, że wyciągnę dla Piastii niepodległość- oświadczył Roy po chwili.
-Nie spodziewam się tego, Sir.
-A po dzisiejszym dniu mówią nawet o ukrywających się terrorystach z Piastii. A jeśli nie tylko ja dodam dwa do dwóch przy waszych teczkach to czeka was przynajmniej deportacja, czy więzienie ciężkich robót. A nie wykluczam, że po drodze zaciągną was pod sąd w Briggs. Może faktycznie wsadzenie głowy w paszczę tygrysa nie jest taką złą alternatywą? Ale możecie to odpracować społecznie u mnie, a ja spalę osobiście te teczki. Jak się bardzo sprawdzicie to możecie nawet oczekiwać jakieś premii.

-Niech zgadnę ja mam przy okazji robić za zakładnika, kiedy on będzie robił za państwowego kundla?
- warknął Stefan.- On się do tego nie nadaje! W po za tym jest za miękki i nie truje, a gotuje?
-Ach, czyli to starszy z braci jest alchemikiem?
Młodszy Nowicki miał ochotę się ugryźć w tyłek.
-Z tego, co mi wiadomo to młodszy się wyrwał przy tygrysie. A mogłeś po prostu zostawić sprawę wojsku, chłopcze. I kto tutaj ma miękkie serce? I nie, przy takich teczkach ani zamieszaniu z dzisiaj. Chyba z rok zajmie zanim by mógł się nawet ubiegać o licencję. Co dla mnie jest nawet wygodne.
-Czyli mamy być twoimi psami?
-Nazywaj to jak chcesz, chłopcze. Chociaż trzeba przyznać- dobry pan dba o swoje psy. Możecie odrzucić ofertę, a wtedy zobaczymy jak długo sobie poradzicie bez ochrony. Ci panowie mogą potwierdzić
Może nie przyjdą dzisiaj, czy jutro, ale już i tak zwróciliście na siebie zbyt dużą uwagę. Zresztą na razie się nie zapowiadasz na z ciebie pies. Co najwyżej miotający się kociak, który rzuca się na większych od siebie. Trzeba złapać za karczek.
-Sir, to tylko dziecko!
–protest wnieśli zarówno Stanisław jak i Samuel.
-Stalowy miał 12 lat jak dostał licencję. Zatem jak?
-Nie wiem jak on, ale niech będzie…
- oświadczył trzęsąc się ze złości.
Klatka się zatrzaskiwała. I była jeszcze mniejsza niż przy tygrysie.
-Może lepiej dajmy młodemu ochłonąć w kuchni- zaproponował Cesarz Lin.- Pewno głodny to i zły. Ranfu, idź z nim proszę.
-Postępujcie tak dalej możni tego świata, a któregoś dnia ci z dołu dadzą wam tak w mordę, że się kopytami zakryjecie.- Stefan jeszcze się obejrzał idąc do kuchni.

-Sir, jeszcze raz przepraszam za niego- Starszy Nowicki powtórzył po raz któryś.
-Nie możesz go całe życie traktować jak dziecko- po gospodarzu słychać było zmęczenie.- Dla pewności ty jesteś starszym z braci?
-A nie widać…
- Pogładził się po zaroście.- Tak, Sir!
-Musiałem się upewnić, czy nie mam powtórki z rozrywki. Na przyszłość radzę wnieść więcej dyscypliny.
-To dobry dzieciak, Sir tylko trochę rogaty. Najbardziej się wdał w naszego ojca.
-Współczuję. Rozumiem, że są jednak przesadzone plotki o tym jak młodzi są Piastianie wstępujący do partyzantki, skoro Stefan nie zna musztry.
-Nie Sir, my po prostu. No rodzina nie wysyła najmłodszego od tak na najbezpieczniejsze zadanie. Zresztą trudno mi powiedzieć jak bardzo robimy za wojsko. Tacy w moim wieku to i owszem, ale takim jak młody to jeszcze dajemy nieco taryfy ulgowej. A potrzeba jakiegoś porządku. I za przeproszeniem Sir, ale czy mógłby Sir odpuścić sobie tą farsę z udawaniem przy nas, że widzi? Za bardzo widać i tak, że nie widzi
-To wiecie, że moja żona jest w ciąży, o czym mówicie na progu, a dopiero teraz dowiadujecie się o czymś, co wie całe Amertis?
-Myślałem, że chodziło o „ślepotę polityczną”- mój amestriański wymaga jeszcze szlifu. Zwłaszcza wtedy… Bo ja tylko z artykułu. A o pańskiej żonie to było słychać w pewnych środowiskach… I że pewni ludzie szukają…
-Ale jesteście alchemikiem?
-Sir, moja świętej pamięci matka była, ale nie zdążyła mnie niczego nauczyć. Ja sam… i trochę nasza znachorka mnie poduczyła. Trochę tam eksplozji, dekonstrukcji i pierwsza pomoc. No podstawa.
-Biorąc pod uwagę Briggs, dacie radę z wdową po Bradleyu i z prezentem od cesarza. Zgadzacie się na warunki?
-Nie mam wyjścia, Sir?
-To, po co jeszcze urządzacie cyrki?
-Za pozwoleniem Sir, ale tu mi mówicie, że mam ratować wdowę po poprzednim Furherze. I to z legendarnym kamieniem filozoficznym, za najmniejszy który podobno trzeba dużej wsi. Przyjacielowi kazałbym wytrzeźwieć, albo się upić jak trzeźwy-
westchnął.- Kamień filozoficzny, cesarz w przebraniu... Jeszcze jedna legenda wejdzie w dzisiaj w życie, a po prostu idę się szchlać...
-Co macie na myśli mówiąc wartość całej wsi?

-Piotr! Piotr!!- z kuchni darł się młodszy Nowicki.- Debilu, spytaj czy pan Pedobear chce jajek sadzonych, czy jajecznicy?! Dopiero na „debila” reagujesz?!- wrzasnął jak starszy się odwrócił.
-Perro- zaprotestował detektyw
-No przychodzi taki jak zbity pies, albo jak nasz Misiek jak go wyłowiliśmy w tym worku przy rzece, a gospodarz mu nawet nie zaproponuje herbaty- Spojrzał na Mustanga.- Ślepy jesteś, czy co? To panie Perro wolicie jajecznicę, czy sadzone? Na szybko, to tylko to. To ja panu przyrządzę.
-Mówiłem, że to w gruncie rzeczy dobry dzieciak-
zapewnił Stanisław.
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 10-12-2013 o 11:47.
Guren jest offline  
Stary 10-12-2013, 12:52   #32
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Samuel bardzo starał się nie wyjść z roli, jaką sam sobie narzucił, ale im dłużej słuchał opowieści z podróży chłopaków, do których dochodziły jeszcze ich zabawne wstawki tym bardziej się dusił się ze śmiechu. Kiedy na "Cud, że nikogo przy tym nie zabiliście?” - Mustanga odpowiedzieli:
"-Staraliśmy się, Sir." Lekarz po prostu ryknął śmiechem i upadł na ziemię trzymając się za brzuch

- Ja nie wyrobię! "Staramy się Sir", no po prostu komedia! Miał tatko racje, że Piasteńczycy niepokorny naród! - Krzyknął ocierając z kącików oczu łzy.

Udało mu się dość szybko uspokoić, udało mu się nawet wtrącić pochwalę dla Piasteńskich fałszerzy i sprzeciwić używaniu dzieci, jako żołnierzy, ale koniec końców musiał przyznać ex - prezydentowi racje. Wygląda na to, że te dwa gagatki nie dadzą sobie w kaszę dmuchać. Uśmiechał się jeszcze czasami słysząc o kilku kolejnych wykroczeniach, ale mina mu zrzedła, kiedy młodszy z braci zaczął rzucać hasła polityczne.

Zbyt bliski był prawdy. Kiedy dzieciak zaczął pichcić w kuchni i oskarżać Mustanga o brak gościnności Samuel skinął głową

- W sumie ma racje pozwól, że cię osuszę to zajmie tylko chwilę... - zaproponował detektywowi, jednocześnie wyjął z za pazuchy jeden ze sztyletów do Dachemii i zaczął grawerować jego końcówką lekko zmodyfikowany Amesteriski krąg wody.

Dłuższa Chwila skupienia i pojedyncze wyładowanie energii transmutacyjnej sprawiło że z ubrania Perro zaczęła się unosić gorąca para. A dzięki drobnej modyfikacji wprowadzonej przez Brokena ciuchy były przyjemnie ciepłe oraz ładnie ułożone tak jakby ktoś je świeżo odprasował.

- A działo się sporo nie tylko ty natknąłeś się na stukniętą kobietę i przespałeś w nieprzyjemnych warunkach - Rzucił do Eddarda z uśmiechem

- Ale opowiem ci o tym w przerzedzonym towarzystwie, bo nie chcę niepotrzebnie mieszać naszym nowym kolegom w głowach. Potem będę miał do ciebie drobny interes - Syn Ziemi doszedł jednak do wniosku, że niebezpiecznie byłoby iść na spotkanie samemu, detektyw udowodnił już, że jest od niego bardziej rozsądny, kiedy próbował rozmawiać z Sykiem. Przyda się ktoś zimnokrwisty żeby powstrzymał alchemika przed ponownym rzuceniem się z motyką na słońce.

- A teraz, pozwolicie, że przejdę się do kuchni i sprawdzę czy i dla mnie starczy. Bo te miłe zapachy przypomniały mi, że z tego wszystkiego od rana nic nie jadłem. - Przeprosił towarzystwo i poszedł zamienić parę słów z młodszym z braci.



***


- Cześć, Stefanie nazywam się Samuel myślisz, że dałbym radę się załapać na coś do żarcia ? - Spytał z uśmiechem, po czym spoważniał

- Słuchaj, może i jesteś młody, ale widać, że jesteś sprytniejszy niż twój brat. Masz trochę racji, Isvar było wielką masakrą, ale nie wież w całą propagandę, jaką słyszysz. Tak, Roy jest mordercą, ale nie ma dnia żeby nie żałował swoich czynów i nie próbował za nie zadośćuczynić. Nie mieliśmy wtedy wyboru robiliśmy po prostu to, co nam kazano.... - Widać było, że ciężko mu o tym mówić.

- Wiem, bo mnie też zmusili żebym został państwowym alchemikiem. Chciałem odmówić, ale wzięli moją Matkę na zakładniczkę i zagrozili, że ją zabiją, jeżeli nie będę wykonywał rozkazów. - Nienawidził wracać wspomnieniami do tego okresu, złość i ból były wyraźnie słyszalne.

- Musiałem zabijać dzieciaki młodsze od ciebie. W końcu się zbuntowałem ogłosiłem, że jestem pacyfistą i ograniczam się tylko do leczenia rannych. Byłem na skraju załamania psychicznego i oni to zauważyli, więc mnie nie naciskali. Udało mi się nawet przemycić nieco leków do szpitala, który leczył tubylców - Nie chwalił się tym po prostu uznał, że chłopakowi należy się nieco prawdy.


- Jednak to nie zmyło moich win, do dzisiaj budzę się z koszmarami. Naprawdę nie życzę ci abyś kiedykolwiek przekonał się, jakim ciężarem jest zabicie człowieka. - rzekł bardzo cicho.


- Zdezerterowałem na krótko przed Dniem Sądu, ale nikt w mojej rodzinnej wsi nie chciał uwierzyć w szantaż. "Nie opowiadaj bajek przecież wiadomo, że każdy Wojskowy Pies to spragniony władzy wariat!" - Mówili. Więc wróciłem do miasta a generał Mustang pomógł upozorować moją śmierć i załatwił mi fałszywe papiery. - Mieszaniec milczał przez chwilę pozwalając chłopakowi przyswoić te informacje


- Znasz mój największy sekret, możesz z nim pójść do władz zostanę rozstrzelany za dezercje, bo zaocznych wyroków wydanych na zmarłych nie obejmuje amnestia. Mustang też by miał kłopoty i kto wie? Może nawet pozwoliliby wam zostać w nagrodę za donosicielstwo. Mówię ci o tym żebyś wiedział, że nie wszystko zawsze jest takim, jakie się wydaje. Gdyby tak było to Drahma byłaby rajem miodem i mlekiem płynącym a sam wiesz, że tak nie jest. W ich hasłach jest sporo prawdy, sam jestem zwolennikiem proletariatu, ale niestety nie wprowadzają tych zasad w życie

- Uwierz mi, choć to, co reprezentują Roy i Lin jest złe oni są dobrymi ludźmi, którzy starają się zrobić to, co najlepsze w najgorszych z sytuacji. Mogliście z bratem trafić dużo gorzej - Skończył swój przydługi wywód i oparł się o framugę z rękami w kieszeni lekarskiego kitla czekając na reakcje dzieciaka
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 10-12-2013 o 17:17.
Brilchan jest offline  
Stary 10-12-2013, 22:17   #33
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stefana mogło zastanawiać ile jeszcze dzisiaj razy go po prostu zatka. Samuel gadał i gadał. Nie było jak mu przerwać. Część rzeczy po prostu była oczywista. I co to ma być? Ledwo poznał faceta, a ten opowiada mu historię swojego życia. Poczekał jeszcze z chwilę, żeby się upewnić, że facet skończył. Musiało go rozczarować, ze dzieciak po takiej przemowie patrzy na niego z równie ponurym wzrokiem co na samym początku. Albo liczył, że jakoś skłóci go ze Staśkiem skoro zaczął od „jesteś sprytniejszy od swojego brata”. Bez sensu- stale był z nim w konflikcie. Co innego go zainteresowało.
-Przechodziłeś żółtaczkę?
-Nie- Samuel widocznie był zbity z tropu. Po chwili chyba jednak załapał.:- Moja matka jest Xingijką, a ojciec Piastianinem jak wy.
Rany, jego ojciec musiał być mocno wstawiony, że „to” zrobił z jakąś skośnooką...

-No i dobra nie ma tylko złych alchemików, ale czy wierzysz, że jest niezawodna?
-… To tylko narzędzie- znów go zbił z tropu, co było nawet zabawne.
-I jak to narzędzie, czasem zawodzi? Wiem, bo jestem mechanikiem. Nawet jak bardzo się starasz to nie zawsze wiadomo, czy coś samo z siebie się nie zepsuje. Choć na serio mam wrażenie, że ta cała alchemia z tym całym rysowaniem to więcej roboty niż korzyści. Parę razy to mnie prawie nie zestrzelili, bo starszy za wolno rysował. W Briggs na szczęście działał jak natchniony. No i coś tam sobie wcześniej wyszykował. No i miał mnie. Ja przynajmniej nie muszę się martwić, że moje życie zależy od źle postawionej kreski.
-Tamten?
-Ja nie jestem na tyle głupi, żeby się ciągle wyrywać ze „Stefkiem”. A już nie wiem które imię zapamiętałeś.
-No przecież mówiłem…- Samuel się wyszczerzył.
-Wcześniej powiedziałeś „wy”. Co miałeś na myśli z tym „wy”?
-Ty i twój brat
-On nie jest moim bratem- stwierdził równie spokojnie jakby stwierdził, że po nocy następuje dzień.
-Naprawdę?
-Tak wiem, jesteśmy strasznie podobni jak na przyrodnich braci. Nawet bardziej niż ja ze swoim młodszym rodzeństwem. Wszyscy w wiosce tak gadają. Czego się gapisz? Prawdę mówiąc to mi tam wisi co tam wcześniej wyrabiałeś. W sensie nie mam co z tym robić, ani nie widzę z tego korzyści. Śpij spokojnie. Twoja sprawa.
Samuel się do niego uśmiechnął. Wyglądało na to, że nie bardzo umie, albo za rzadko to robi.

-No, ale jak już cię naszło opowiadać historię swojego życia to i ja ci mogę coś tam opowiedzieć. To już ty zdecydujesz, czy zmyślam- kontynuował Nowicki. Na niemrawy uśmiech współrozmówcy odpowiedział cierpkim.: -Nasz papa jest farmerem jak malowany. Twardy, kłótliwy i pracowity. A raz zapragnął czegoś delikatnego i mało praktycznego. To była jego pierwsza żona. Z miękkim sercem i cicha. Podobno coś tam się znała na alchemii, ale na wiele jej się chyba to nie zdało, a urodzenie dziecka było dla niej za dużym wysiłkiem. I tak po paru miesiącach zostawiła jedynego syna i męża samych. Papę to bardzo bolało, ale nie można ciągle płakać, a co to za dom bez kobiety? Wtedy poślubił moją mamę. Urodziło mu się troje następnych dzieci, w tym ja jako pierwszy. W sumie to dopiero jak miałem jakieś 6 lat koledzy mi powiedzieli jak sprawy stoją. W sumie to powinienem się dawno skapnąć. Jestem młodszy od starszego o 7 lat, a starszy od następnych o 2 i 5 lat. Za dziwna różnica, nie?
Papa jest twardy, ale wymięka, gdy w grę wchodzi jego pierworodny. Choćby to, że zawsze powtarza ile to problemów z alchemikami, ale jemu pozwalał się jej uczyć. Ja dostałem lanie jak rozłożyłem na części kolejkę. Odziedziczyłem tę kolejkę po pierwszym. Przypadek? W sumie to starszy nie bardzo coś kuma po za rolnictwem i alchemią. A ojciec z czasem nawet mnie zaczął uczyć przy maszynach. Wiem, papa jest tylko człowiekiem. Stara się. Ale to nie tylko on. Wszyscy go zaraz wolą ode mnie. Nawet młodszy. Nawet moja własna mama.
-Mnie przy tym nie było, ale…
-Nawet ten wasz Mustang, choć się ledwo znamy. Potrzebny mu alchemik, a ja jestem młodszym bratem tego alchemika. Może i nie zależy mu na tym, że ma przy tym na zakładniku, ale fakt pozostaje. Tak samo było w partyzantce. On jest zaraz bohaterem, a ja jego młodszym bratem. A mi też zależy, żeby w końcu było u nas normalnie. Alchemia i starszy mają ze sobą coś wspólnego- sprawiają, że jestem niepotrzebny.
-Chyba jednak go lubisz. Tego swojego starszego- lekarz uznał, że nie ma sensu używać zwrotu „brat”, tylko „starszy” jak młody Piastianin.:- Sprawiacie wrażenie zgranych.
-A bo ja wiem? Co się gapisz? Jasne jak za nim polazłem jeszcze w Piastii to już nie było innego wyjścia. Nie raz jakby nie ten drugi to byłoby o jednego Piastianina mniej. Po prostu nie miałem nikogo innego, a nie było już co grymasić, czy go lubię, czy nie. Chyba bym zwariował jakbym miał przejść tą całą trasę na własną rękę. I tutaj się pan Samuel myli, ja już zabijałem.

Słychać było jak mieszaniec przełyka ślinę.
-Nie mówię, że to fajne, ale było tak, że my, albo oni. Raz w Drachmie się rozdzieliliśmy. Potem trafiliśmy na grupę żołnierzy, którym nie spodobała się ilość daniny od cywili. Któryś się zaplątał i nie wiem, czy chciał mnie użyć jako tarczy, czy zachciało mu się ciurlać? A może oszalał z tego wszystkiego i nie wiedział co robi? W każdym razie wbiłem mu nóż w brzuch. Starszy się znalazł, zrzucił żołnierza ze mnie i wpakował w niego ze trzy kulę. Chociaż facet już nie żył, a to były nasze ostatnie naboje. Dobrze, że tamten drachmiański żołnierz miał przy sobie z dwa pistolety. Jak zwialiśmy to resztę dnia spędziłem piorąc ubrania, myjąc się i rzygając. Starszy ryczał, czy nic mi nie jest? Nie ryczy jak baba, ale i tak jest płaczliwy jak na faceta. Podobno po matce ma oczy i za miękkie serce.
-Widocznie cię bardzo kocha.
-I w tym kolejny problem. Dużo łatwiej by mi było, jakby było jasne, że mnie nienawidził. Ma swoje powody, a on i tak lubi mnie bardziej niż Tomka, który się zawsze do niego łasił. Może nawet bym go polubił jakby nie był moim przyrodnim bratem? Bo to w gruncie rzeczy to taki zabawny, trochę nieporadny facet. Ale jest moim przyrodnim bratem. Raz słyszałem legendę, że siostra oddała Kostusze oczy, żeby odzyskać duszę brata. A ja? Nie wiem, czy by mi nie ulżyło, że jego już nie ma? Ale to marne szanse- starszy ma więcej szczęścia niż rozumu. Mały potwór ze mnie?
Samuel pokręcił przecząco głową.

-W Drachmie to dopiero było. Nie tylko przez te alchemiczne monstra. Widziałem matki poświęcające życie dla swoich życie i takie, które zostawiały je na pastwę losu. Raz nas okradli, żeby wykarmić swoich. Kiedy indziej to my okradliśmy. Przynajmniej żołnierzy, ale kto tam wie kogo pozbawiłem członka rodziny? Widziałem duchownego, który pomagał armii, a nie dopuszczał potrzebujących z wioski. I wędrowne prostytutki, które nas od tak nakarmiły. Żarłem psy, wrony i inne świństwa. Najlepszy to jednak był oddział, który trafił na wioskę z mnóstwem sierot. Dowódca od tak kazał je powybijać, chociaż ktoś powiedział, że niedaleko jest klasztor z zakonnicami, które prowadziły pomoc. Nawet coś dostawały od armii dla potrzebujących. Nas też przy okazji chcieli zabić. Jeszcze zanim starszy się wtrącił dowódca spadł z konia postrzelony w głowę. I tak żołnierz z jeszcze dymiącą strzelbą, którą mi wcześniej zabrał zaczął się drzeć, że bandyci ich napadli. Kaprala ubili. Dzieciaki w krzyk, żołnierze tez. Nam pozwolili iść dalej, a dzieciaki zabrali. Mam nadzieję, że jednak dobrze się to skończyło.
Stefan wciągnął głośno powietrze i równie głośno je wypuścił. I tak parokrotnie. Potem wysmażył jajka.
-No, a ja tak gadam, a obiecałem temu panu Perro, że dostanie coś do żarcia. Oby ten Mustang nie doliczył mi kosztów. Czego podpalacz jest wart, to sam zobaczę. Na te moje niebieskie ślepia- wrzucił jajecznicę na talerz.- Bo ja nie uwierzę w nic czego nie zobaczę. A z jednym ojciec nie miał racji. Jakbym się nie nauczył gotować to bym dawno zdechł z głodu z moim starszym.
-No to miłe z twojej strony, że dla Perro…
-Co się jąkasz! Zaciąłeś się po tym monologu? Ja chyba po prostu, aż taką świnią nie jestem. Bierz dzbanek z kawą, bo to pewnie jeszcze będzie dużo gadania. I na serio jak ten cholerny koń mi za to doliczy to dostanie ode mnie w ryj!!
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 11-12-2013 o 15:25.
Guren jest offline  
Stary 11-12-2013, 10:51   #34
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Samuel usiadł w kucki i uważnie słuchał opowieści pichcącego chłopaka. Stefan zrobił na nim bardzo pozytywne wrażenie: Był rezolutny, rozgarnięty. Nie dawał się nabrać na tajnie zagrywki i nie ujawniał informacji, kiedy nie było to konieczne.

Miał też w sobie młodzieńczą bezczelność, która, przynajmniej w oczach alchemika budziła sympatię ~Chyba niepotrzebnie się o niego martwiłem, jest rozsądniejszy niż zdawał się na pierwszy rzut oka, Bardziej dojrzały niż ja byłem w jego wieku. Zdążyłem już zapomnieć, że wojna zmusza do szybszego dorastania~ - Pomyślał, dochodząc do wniosku, że choć życie miał ciężkie i pełne trudności to młodość była czasem bezpieczeństwa.


Wziął dzbanek z kawą i uśmiechnął się do dzieciaka - Nie po prostu jesteś bardziej wyszczekany niż Perro, z którym ostatnio pracowałem. Wybacz te monologi najwyraźniej zaczynam się starzeć skoro już, zamęczam młodzież swoimi nudnymi opowieściami - odpowiedział ze śmiechem na zaczepkę potem dodał.

- Widzę, że Mustang miał, co do was dwóch racje poradzicie sobie. Mimo to nie podoba mi się, że kogoś trzeba do czegoś przymuszać, nie mogę wyjawić ci wszystkich szczegółów, bo raz, że ci jeszcze nie ufam, dwa, że bylibyście w zbytnim niebezpieczeństwie, bo wiele jest osób, które z chęcią by za te informacje mordowały. Doszedłem do wniosku, że należy ci się, choć trochę prawdy, więc zdradziłem ci swój własny sekret żeby, choć w ten sposób pokazać nieco dobrej woli - Broken przez chwilę rozważał czy nie dodać czegoś jeszcze, ale doszedł do wniosku, że dość już zanudził dzieciaka rzucił, więc tylko

- Chodźmy, bo narobiłeś zapachu a ja umieram z głodu! - Rzekł i z uśmiechem ruszył do ogrodu. Czuł się dziwnie lżejszy, jakby zrzucił wielki ciężar z serca.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 11-12-2013 o 10:54.
Brilchan jest offline  
Stary 11-12-2013, 17:26   #35
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Gdy faceci gadali patelni Ranfan z mordem w oczach ich obserwowała. Zaraz też do środka wpadła Sao Biao. Wyciągnęła z lodówki połeć wołowiny i zaczęła go rąbać. Rzuciła okiem na sama i Stefana i zawołała
- A wy znowu tu szeleścicie! - spojrzała z ukosa na Ran
- Pewno obgadują Lina. Nie lubią go!
Gdyby spojrzenie mogło zabijać, teraz w kuchni na podłodze leżałyby by dwie kupki popiołu. W trzydzieści sekund posiekała warzyw na jajecznicę dla ośmiu osób.
Do pokoju weszła Riza.
- - Witaj Samuelu - Potem popatrzyła na Ran i Sao
- Nie przeszkadzajcie sobie. Możecie w mojej kuchni robić co się wam podoba. Nawet dom możecie zawalić. Tylko nie podpalajcie go, bo nie ubezpieczyli nas od ognia - powiedziała chłodno niczym sama Pani Zima i wyszła na dwór.
- Ten cały głupi Mustang powinien wziąć sobie drugą żonę - Zatrzepotała rzęsami .Gdy wyszli z talerzami, powitały ich kwaśne słowa Mustanga.
- Widzę, że jesteście zajęci kolacją, starsza pani może poczekać
Sheska nie mogła oderwać oczu od Lina
- Jesteście cesarzem! To zaszczyt was spotkać - wybąkała
- Bardzo dziękuję, mi też bardzo miło. Mi też dacie trochę? - zapytał Lin. Ranfan stanęła między nim a Sheską
- Synu Niebios, nie ufam tym cudzoziemca! Mogli czegoś dodać -
- Tu też coś mam - Sheska wyjęła z brązowej torby dorsza
- Dzięki - Sao Biao wyrwała go z ręki bibliotekarki - Mimi!
Za namiotu wyszedł ogromny biały tygrys. Jednym kłapnięciem pożarł rybę rzuconą przez Xingijkę.
- Zdecydowaliście się? - zapytał były prezydent.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 13-12-2013, 16:53   #36
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Słysząc słowa siwej wariatki uśmiechnął się wrednie

- Nie lubię instytucji Cesarstwa, ale do samego Lina Yao mam jedynie bezbrzeżny szacunek. Obgadywaliśmy ciebie księżniczko i to jak te włosy cię postarzają naprawdę powinnaś je przefarbować a najlepiej obciąć się na łyso - odciął się szlachciance, która wyjątkowo go irytowała.

Potem odwiedziła ich gospodyni - Witam Panią, bardzo przepraszam, że się wprosiliśmy, ale Pański małżonek tak zagonił mnie i Perro do roboty, że praktycznie od wczoraj nie mieliśmy nic w ustach. Może się pani poczęstuje ? - Riza jednak już wyszła z kuchni.


- Normalni, ludzi są w związku tylko z jedną osobą i nikogo nie zmuszają do zaślubin w imię przestarzałych tradycji - Odpowiedział na kolejną niepotrzebną uwagę siostry Lina. Może niepotrzebnie stawiał się kobiecie, ale uważał ją ze uosobienie całego zła kultury Xing, które tak skrzywdziło jego kochaną matkę.


Zanim wszyli z kuchni upewnił się, że zostawili po sobie porządek. Niestety w ogrodzie nie było przyjemniej gdyż Roy też był nie w sosie. Odrzucił pierwsze kilkaset koślawych uwag, które cisnęły mu się na usta. Prawdą było, że Pani Bradley zachowała się jak ostatnia wariatka, ale jego rolą było być przy niej i upewnić się, że nic sobie nie zrobi.


Nie dopełnił tego zobowiązania. Mimo to nie pozwoli traktować się jak podrzędnego oficera - Humory pańskiej żony jestem wstanie zrozumieć a pańskie zachowanie można chyba tylko zrzucić na karb problemów ze wzrokiem Sir, w wolnej chwili mogę pana nauczyć spoglądać na świat poprzez smocze żyły. Wtedy to mógłby się Pan zorientować Sir, że nasze siły są na wyczerpaniu, razem z Eddardem nie mieliśmy okazje nic zjeść od wczorajszego poranka. A teraz chcę Pan nas wysłać o pustym żołądku na gonitwy po kanałach? Z całym szacunkiem Sir, ale nawet w trakcie wojny żołnierz musi mieć czas, na choć jeden posiłek, aby nie padł na polu walki z wycieczenia - Cała tyrada, choć odrobinę prześmiewcza została wypowiedziana spokojnym pełnym szacunku tonem głosu.


Następnie zwrócił się do Xingijczyków - Po raz kolejny, powtarzam, że nie mam absolutnie żadnego powodu, aby życzyć źle Cesarzowi. Wręcz przeciwnie unieważnił idiotyczny wyrok na moją Matkę, czym zasłużył sobie na mój szacunek. Uważam, że Xing powinno być rządzone przez radę, ale dopóki nie nastąpi to z woli ludności a nie pod przymusem kłamców z Drachmy z całego serca życzę Xing, aby Cesarz Lin powrócił na swój tron gdyż jest władcą wielce rozsądnym

Gdy Bao przywołała tygrysa i nakarmiła go rybą alchemik aż podskoczył - Jak widać ty nie odziedziczyłaś rozsądku swojego brata szlachecka wariatko! Posłuchaj mnie teraz uważnie Księżniczko: Trzymaj tego futrzaka na uwięzi, bo najwyraźniej panujesz nad nim równie słabo jak nad własnym rozumiem. Jeżeli to kocisko znów ucieknie na ulicę albo skrzywdzi któregokolwiek z mieszkańców tego domu to osobiście zrobię z niego dywanik zrozumiano ?!! - Samuel miał serdecznie dosyć tej szalonej kobiety.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 13-12-2013 o 16:58.
Brilchan jest offline  
Stary 13-12-2013, 19:36   #37
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stefan wolną ręką co mu została zagwizdał przeciągle.
-Ty!- wskazał na Mustanga.- -Już powiedziałem, że nie mam wyboru, więc siłą rzeczy się zgadzam. I dobra amestriański nie jest moim pierwszym językiem, ale przemawia do mnie metafora o psie i dobrym panie. W takim razie uwzględnij, że psa się karmi, zwłaszcza szczeniaka, żeby rósł zdrowo. A w jakieś książce o taktyce to przeczytałem tylko tyle, że połowa moralii żołnierzy zależy od jedzenia, więc też to uwzględnijcie panie Mustang. Ty!- wskazał na Sao Biao- Won z tym tygrysem, ale przedtem zapłać za śledzia.
-Powinna być zaszczycona, że…- stwierdziła Sao.
-Straciła i tak dzisiaj robotę! Prawdopodobnie…
-Jakoś się odwdzięczymy- zapewnił Lin.
-No mam nadzieję- skwitował młodociany.- Potem wskazał na Ranfu.:- Ty! Wbrew pozorom świat nie obraca się wokół twojego Cesarza i nie tylko o nim się gada.-zignorował protesty. Wskazywał dalej.:- Ty… ty jesteś Shieska?
-Ta- tak- wymamrotała wciąż w szoku.
-Miło mi cię w końcu poznać- uścisnął jej dłoń.
-W- w końcu?
-Długo by opowiadać.
-Nie mówiliście, że jest córką syna stryja ciotki?- wtrącił Mustang.
-O tym później. W każdym razie pani Shiesko, wyglądasz mi tu na jedyną rozsądną osobę. Czy chcesz kawy? Herbaty? Może lepiej herbaty-stwierdził patrząc jak ta się nadal trzęsie.- Z reguły wstawiam tyle wody co dla połowy oddziału. Słodzisz? –wręczył jej kubek. Na koniec poklepał ją pocieszająco po ramieniu.- Będzie lepiej… -potem zaczął się przeciskać między ludźmi.
-Samuel! Pomożesz mi z tą kawą?
-A tak, tak- wymamrotał lekarz stwierdzając, że powiedział za dużo.
-A! Jeszcze tutaj…- stojący przy wejściu Stanisław postanowił się ujawnić.
-Z drogi, frajerze.
Za nim młodocianym przeciskał się Samuel z dzbankiem kawy.
-A, to pani Shieska- starszy Nowicki starał się ukryć rozczarowanie. Padło hasło o „gorącej bibliotekarce”, a ta prezentowała się dość nijako.: -Miło mi w końcu poznać- obiema rękami uścisnął jej dłoń.
-Dlaczego ja ?
-Długo by opowiadać.
-Tamten też to mówił. To pana brat?
-Tak, uroczy dzieciak, nie?
Twarz bibliotekarki skurczyła się przechodząc w płacz:
-Zawsze jak spali mi się biblioteka to spotykam braci.
-No już, już…- pogłaskał ją po głowie.:- O! Stefan, zapomniałeś czegoś?
-Obstawiam, że ty mózgu w Piastii. I to zanim się urodziłem.- zalał kolejny kubek herbaty.
-Bardzo dobrze, jesteś za młody na kawę.
-Morda! Ej panie Mustang. Czy pana żona słodzi?
-Słucham?
-Rozumiem, że nie. No co? Zwaliłem jej się do kuchni, to spytałem, czy chciałaby czegoś ciepłego do picia. Powiedziała, że chce herbaty
-A mi to nie zaproponujesz?- wtrąciła Sao urażona.
-Czy łaskawie zrobisz sobie herbaty? I zabierze tego tygrysa! Jeszcze pani Riza się zapatrzy i dzieciak będzie nienormalny.
-Słucham?!
-Róbta tak dalej, a na drugi raz nie przerwę Samowi. Nawet dopomogę tak, że twojemu bratu cesarzowi, będzie jeszcze trudniej znaleźć ci męża!
-Tylko nie to!- zaprotestował Lin.
-Z drogi! Wrzątek niosę!- równie szybko co wpadł tak wyszedł z namiotu.
-Zapatrzy się?- powtórzył Płomienny Alchemik.
-My jesteśmy dość przesądnym narodem- wyjaśnił Stanisław. Odruchowo zaczął wyprowadzać Mustanga z namiotu za rękaw.:- Pewnie dlatego jesteśmy wyczuleni na kobiety w ciąży. Zaraz ktoś jej broni, a nawet złodziej jak widzi brzuch ciężarnej to cofa odruchowo rękę. Mówi się, że jak kobieta w ciąży się czegoś wystraszy to potem odbija się na dziecku. Wystraszy się niedźwiedzia to potem urodzi niedźwiedziowatego człowieka. Jak matka zobaczy pożar i dotknie wystraszona twarzy to potem urodzi dziecko ze znamieniem w tym samym miejscu. Mieliśmy takiego jednego w wiosce. Tak w ogóle to Stefan urodził się przedwcześnie z zaciśniętymi pięściami to do teraz gadają, że urodził się walcząc o życie i nie przestaje walczyć. E… To nie tak, że chcę pana straszyć, Sir. Co mnie tak pieką uszy?

W miejscu, gdzie zostawili Perra utworzyła się całkiem wesoła grupka jedząca jajecznicę i gawędząc. Po za Samuelem i Stefanem nie wiedzieć czemu siedziała przy nich także Riza.
-No ja mówię. Jest równie durny co miły- oświadczył Stefan.- Osobiście to mnie zastanawia ile miało na znaczeniu, że wyruszyliśmy po tym jak stary Hubert przydybał mojego idiotę w stodole ze swoją córką. Wszyscy wiedzą, że Celina nie zachowała wianka, choć też z byle kim to nie. Jest fajna, nieźle strzela i dała mi parę lekcji sarkazmu.
Perro z Samuelem oglądali z zainteresowaniem zdjęcie z kobietą o jasnej cerze, czerwonych ustach, czarnych lokach i przede wszystkim sporym biuście. Wydano kilka pomruków czegoś między uznaniem, a bliżej nieokreślonymi komentarzami. Zważywszy na obecność innej kobiety nie mogli sobie pozwolić na okazanie zbyt dużego entuzjazmu. Choć lekarz nie mógł opanować czerwienia się.

[MEDIA]http://1.bp.blogspot.com/-Nc9tID1rF_...lpaper.net.jpg[/MEDIA]

-No ale ojcowie zwykle mają łuski na oczach- stwierdziła Riza.
-Staremu Hubertowi urodziły się z 4 córki zanim w końcu miał syna. Wszystkie dorodne, nie dające sobie w kaszę dmuchać. Choć nie aż tak jak Celina, jego druga córka. Dlatego wszyscy zapomnieli jak ma naprawdę na imię.
-A Celina?
-Jak to ksywka- zapomniano. Chyba dlatego, że rymowało się z „Cycolina”. Nasza znachorka mówi, że po czymś takim nie powinien się dziwić, skoro zawczasu miał ksywę „Zadrzyjkiecka”. Psu na baby rodzą się córki, żeby dotarło, co zrobił.
-To się nazywa karma- skwitował Sam odrywając oczy od zdjęcia.
-Naprawdę? A znachorka przysięgała, że „karmel”.
-I dlatego warto podróżować- trudno było powiedzieć, czy detektyw mówi o płynącej z niej nauki, czy o zdjęciu Celiny. W każdym razie najadłszy, osuszywszy się i doznawszy cudów Piastii świat wydawał mu się lepszym miejscem.
-A my pani Rizo jakoś odpracujemy za kuchnię- zapewnił Stefan.- W mojej rodzinie zawsze się spłaca długi. Bo raczej oszczędności w słojach mamy kruche. Zgarnęli nas przed wypłatami.
-Mówi się w „banku”- poprawiła go.
-Nie, ja naprawdę je trzymam w słoju i zakopuję. Dziadek zawsze twierdził, że nie można ufać bankom. W tych czasach, w Piastii na pewno. W każdym jak nie kasą to pracą spłacamy. Jakby pani Rizie coś nawaliło w domu to proszę wołać.
-W porządku- chyba po raz pierwszy dzisiaj gospodyni się uśmiechnęła.
-Połowę drogi spłacaliśmy odpracowując. Przy jednej natknęliśmy się na młodą wdowę. Ja poszedłem spać do stodoły, a ten pacan, że wdowa „potrzebuje pocieszenia”. I rano wpadł do stodoły karząc mi wiać. Bo jak powiedział „wdowa nie powiedziała, że jest wdową słomianą”, a mąż wrócił na przepustce. Z karabinem. Choć to nic w porównaniu z powiedzeniem do generał Armstrong „O przebiśniegu gór, chyba twe szlachetne serce rozumie w jakiej sytuacji się znaleźliśmy. Możemy to omówić przy czymś ciepłym?”. Może jestem młody i głupi, ale skumałem, że to był kiepski pomysł jeszcze zanim strzeliła nam pod nogi. Nie wiem czy jest milszy, czy głupszy? Ale potem ja muszę też beknąć.
Stanisław poczuł niepokojącą aurę.
-Żołnierzu, umiesz wymierzyć na oko odległość 3 metrów?- spytał Mustang głośnością, którą słyszał tylko starszy Nowicki i psy.
-Tak, Sir…
-To na taką odległość od mojej żony, albo mnie najdzie jak dobrze umiem celować na słuch.
-Długo tam jesteście?- spytał zdziwiony Samuel, który akurat odkręcił głowę słysząc szybkie kroki Staśka.
-Proch strzelniczy i tania woda kolońska- Perro przysunął sobie pod nos zdjęcie Celiny.
-Panie Perro jakby tam były perfumy to dawno by i tak wywietrzały- stwierdził Stefan.- Choć może to świadczyć o ich relacji…
-Nie wykluczam
-No co- Wymamrotał, gdy brat pociągnął go za ucho. –Ja tylko uprzedzam panią Rizę, żeby ci w razie czego nie odstrzeliła… Zawsze coś chlapniesz!
-Cicho…- wysyczał starszy.
-Widzę, że morale mają się nieźle- skwitował Mustang.
-A czym się różni danchemia od alchemii?- spytał Stefan.
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 14-12-2013 o 12:06.
Guren jest offline  
Stary 14-12-2013, 14:38   #38
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Chwilę wcześniej

Sao Biao przysłuchiwała się tyradzie Samuela z otwartymi ustami. Gdy skończył, zacisnęła wargi , spojrzała na Linai Mustanga i zacisnęła pięści.
- Więc to tak. Od początku tu byłeś! Przysięgałam... przysięgaliśmy, że nie spoczniemy, póki nie zmarzemy naszej Hańby. - postąpiła krok , ale cesarz spojrzał na nią ostrzegawczyo. Wokół jak spod ziemi pojawiło się jeszcze klku zamaskowanych wojowników. W oczach Sao pojawiły się łzy.
- Dobrze! Będzie jak chcecie . Jesteś pomiotem Yuki Biao, siostry mojej matki, która skazała cały swój ród na hańbę. Nasi dziadkowie i wuj powiesili się na jedwabnych sznurach, nie mogąc znieść upokorzenia. Moja matka była zaręczona, ale musiała zostać konkubiną casarza. Jej ukochany udał się do Youming. Po tym jak się urodziłam, straciła chęć do życia... - po jej policzkach łzy ciekły ciurkiem - łosy farbujemy na biało, na znak naszej hańby. Ustępujemy zawsze innym klanom, swoich wojowników nawet oddaliśmy innym. Nawet innym wagonem musiałam jechać, aby nie urazić nikogo. A ty sobie tu żyjesz i niczym się nie przejmujesz. Powinnam znaleźć twoją matkę, nie aby ją zabić, tylko... tlko żeby jej powiedzieć co zrobiła. Ale wiesz co... nie warto... Nie jesteście godni nosić naszego nazwiska. Twoja matka nigdy się nie narodziła - chciała iść, ale Lin jej przerwał
- Sao! Uspokój się - rozkazał, a dziewczyna odwróciła się w jego stronę.
- Lin! Nieśmiertelny Cesarz! Taki mądry, a nie wie, że stał się najbardziej znienawidzonym cesarzem od tysiąca lat. - Krzyknęła mu w twarz
- Co sugerujesz - wycedził Cesarz. Ren przystawiła jej miecz do szyi, a pozostali wojownicy także wyciągnęli broń [i]
- Tamten może jest ślepy, ale ty nic nie widzisz. Nie widzisz, że ta cała wyprawa po nieśmiertelność, była tylko fortelem, aby przyszły następca nie musiał brudzić sobie rąk? Nie widzisz, że niit nie chce cesarza żyjącego dziesięć tysięcy lat? Nie widzisz, że niszczysz w ten sposób nasz kraj! Nie widziałeś, że rodzony brat chce cię zdradzić? Nie widzisz nawet, że twoja strażniczka kocha się w tobie! - wykrzyczała i pozostawiła was samych.


Po jajecznicy


Mustang poprosił Breddę o przyniesienie planów kanałów i szpitala. Shieska rozpromieniła się, gdy podał jej plany.
Bibliotekarka odżyła. Potwora widywano w czterech miejscach . W okolicach West Park, największego parku miejskiego, W "Little Ishval" gdzie mieszkało wielu Ishvalczyków, w Magnificient District, gdzie mieszkało bogaczy i w przemysłowym "Coal Town". Łatwo było zauważyć, że wszystkie te miejsca znajdowały się na południe od laboratoriów.
Szpital miał cztery piętra i był otoczony parkiem. Miał wiele okien, niezakratowanych. Drzwi wejściowych pilnowało dwóch strażników, pobdwóch znajdowało się na każdym piętrze. Były tam cztery szyby wind i tyleż samo klatek schodowych. Pani Bradley przebywała na pierwszym piętrze,xw połudnowo,wschodnim skrzydle. Na trzecim znajdował się naczelnik Grumman.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija

Ostatnio edytowane przez Slan : 14-12-2013 o 19:33.
Slan jest offline  
Stary 14-12-2013, 19:23   #39
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Eddard zajadał resztki jajecznicy, spoglądając z ukosa na zdjęcie kobiety. Pomrukiwał razem z Samuelem, aczkolwiek głównie po to, by tamten nie czuł się osamotniony. Sam nie odczuwał zbytniego zainteresowania – być może dlatego, iż parę razy natrafił w swym życiu na sprawy, po których rozwiązaniu okazywało się, że za zabójstwem męża stoi wymodniona femme fatale.

- Pani Rizo – spytał grzecznie, spoglądając na prezydentową – Mógłbym mieć prośbę? Przydałby mi się nowy pistolet, z tłumikiem, najchętniej też wziąłbym coś większego kalibru niż mam dotychczas. Zazwyczaj moja praca ogranicza się do głowy, a pistolety trzymam przy sobie jedynie jako dodatek do ubioru (wszak klienci myślą stereotypowo o mojej pracy), ale ostatnio naszła mnie potrzeba korzystania z broni palnej. Byłbym bardzo wdzięczny, gdyby zgodziła się pani coś mi wypożyczyć do czasu rozwiązania mojej obecnej sprawy – powiedział, patrząc z szacunkiem na Rizę.
 
Kaworu jest offline  
Stary 15-12-2013, 21:17   #40
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Nowiccy
Stanisław spojrzał na siebie krytycznie w lustrze zawieszonym na gwoździu. Nawet po drugiej kawie widać było zmęczenie. Tygrys, odsiadka, spotkanie cesarza w przebraniu, trafienie „pod opiekę” eks- prezydenta Mustanga, Kamień Filozoficzny, danchemia i całe stado dziwnych osób. Wszystko to jeszcze doprawione zwyczajnymi docinkami Stefana. Wystarczająco męczące jak na jeden dzień, a na noc mieli jeszcze jedno zlecenie. Trzeba było zmienić ubrania na inne niż te jakie mieli przy tygrysie. Kto wie, czy nie trafią do porannej prasy? Zgolenie zarostu też trochę zmieniało mu wygląd. Dla dobra akcji, bo normalne robił to rzadko. Z kędziorami wyglądał zbyt wymuskanie.
Farba doprawiona alchemią trzymała się równomiernie zmieniając jego ciemnoblond loki na czekoladowy brąz. To mu nawet bardziej przeszkadzało niż widoczne zmęczenie. Upodobniło go to bardziej do Matki, która na zdjęciach też wyglądała jakoś słabowito. Kasia Nowicka była dla niego Mamą, a o Laurze zawsze myślał jako Matka. Nie pamiętał jej, a mimo to Ojciec domagał się szacunku dla niej. Zawsze ze smutkiem w oczach. Ojciec, który przecież nigdy nie płakał. Laura urodziła Stanisława, zdrowego chłopaka, a parę miesięcy później umarła. I tyle od niej miał, po za lokami, brązowymi oczami, alchemią i medalikiem ze znakiem ochronnym. Kiedyś myślał, że mogła go sobie odpuścić, a on byłby dużo szczęśliwszy jako jedno z dzieci Mamy Kasi. Potem zdał sobie sprawę, że to przecież nie możliwe, ale i tak nie umiał dla Laury wykrzesać cieplejszych uczuć niż wdzięczność i szacunek dla nigdy nie widzianego autorytetu.

-Długo jeszcze będziesz się lampić na swoje odbicie?! Tak cię zachwyca własne odbicie?Q- zapytał z pretensją Stefan. Nie ma co medytować. Trzeba się pozbierać! I nie może okazać ani zmęczenia, ani że się boi.
-Masz wszystko czego chciałeś?- spytał siląc się na śmiech.
-Myślisz, że 5 granatów dymnych starczy?
-Ile tego macie?-
wymamrotał złotooki mężczyzna znad kubka herbaty. Całkiem spory typ o dziwnie kocich cechach. Z lekka, ale nie zmieniało efektu kotowatości. Płomienny Alchemik załatwił im po kamizelce kuloodpornej i kastet, po tym jak młodszy Nowicki stwierdził, że niczego więcej nie potrzeba po za amunicją do rewolwerów. Wiedział co mówił. Na stole walały się noże, para masek gazowych (zwinęli je jakoś przy okazji jeszcze w Briggs), rękawice i granaty, których działania był pewien tylko Stefan.

Kotowaty ich odwiózł do mieszkania po sprzęt, po tym jak omówili plany w rezydencji Mustangów. Podobno był znajomym tego pół- Xingijczyka i podobno pół- Piastianina. Samuel Broken, ciekawe, czy był owocem trwałego związku, czy upojnej nocy doprawionej suto alkoholem? Stasiek liczył, że jego nie uznający taktu braciszek o to nie spytał. Można było na to liczyć, skoro Stefan z Samem prędko znaleźli się w dobrej komitywie.Ten drugi, Edgar Perro też był jakiś dziwny. Piastiański alchemik nie umiał tylko określić co mu przeszkadzało.
-Bo z błyskowych został mi tylko prototypowy- stwierdził młodociany twórca broni. -Dorzucić jeszcze jeden jak masz- zadecydował Stanisław- Ot na wszelki wypadek.
Stefan wyciągnął piąty z kosza na kartofle, potem zostawił go razem z resztą do plecaka, żeby kototwaty nie miał łatwego dostępu.
- Głowa w miskę- rozkazał starszy Nowicki. Stefan usłuchał. Uruchomił alchemię.:- Ajaj, za mocno poszło.
Młodszy z wrzaskiem podbiegł do lustra. Stasiek się roześmiał. Po prostu z blond zrobiły się czarne. Zrobił to specjalnie
-Głupek!
-Masz!- podrzucił młodszemu blaszane pudełeczko. Dla większego efektu wsmarował w skórę jeszcze trochę maści od Babki z ich rodzinnej wioski. Miała działanie przyciemniające. To chyba wszystko. Pozostało tylko poukrywać dyskretnie cały sprzęt, którego by się nie powstydzili terroryści. Mimowolnie dotknął medalika po Matce. Sam w sobie gwarancji ochronnej nie dawał. Co innego samodzielnie wyryty z tyłu krąg alchemiczny powodujący małe eksplozje. Kotowaty miał ich kawałek podwieźć

***
Do szpitala wszedł opierając się na ramieniu Stefana. Dla większego efektu od czasu do czasu pojękiwał. Pomimo późnej pory w poczekalni czekało kilka osób. -Pomógł byś trochę- wysyczał Stefan.
-Jestem przecież chory i cierpiący- wymamrotał śmiejąc się. Przeszedł we wrzask, kiedy młodszy nadepnął mu na stopę. Jakiś pacjent z wrażenia, aż ustąpił im miejsca w kolejce.
-A ja mały i słaby
Oparł się o blat recepcji. Obsługiwała jedna z tych ładniejszych pielęgniarek.
-W czym mogę pomóc?- w jej głosie troska mieszała się z przerażeniem.
-B-boli…- wysapał.
-Co?
-Mnie też!-
wrzasnął Stefan zakrywając usta. Wyburczał coś co miało udać powstrzymywane wymiotowanie. Pognał do toalety. Stasiek z pielęgniarką odprowadzili go wzrokiem. Pierwsza dwójka żołnierzy wyjrzała zza klatki schodowej. Zatem tam. -Co panu dolega?
-Brzuch.Przepuklina z dzisiaj. Choć to co dzisiaj zjedliśmy na pewno nie pomogło- znowu zajęczał.
-Ale jak na panią patrzę to jakoś mi lepiej. Nawet bardzo.
-O mój…
-Jak wydobrzeje to może spotkamy się przy kawie?
-Co proszę?
Znów stęknął.
-No pomyślę potem.
-To fajnie
- uśmiechnął się przestając jęczeć.
-P- Proszę wypełnić formularz. Dojdzie pan sam?
-Jakoś dam radę.

Przeszedł w stronę ław bliżej klatki schodowej. Dostrzegł początki dymu dochodzące z toalety. Stefan działał. Podpalił zawartość kosza na śmieci, a dla większego dymu dodał papieru zarówno suchego jak i mokrego. Stasiek malowniczo osunął się na podłogę, kryjąc twarz.
-Proszę pana!- zawołała recepcjonistka. Skorzystał z okazji, żeby włożyć maskę gazową. Któryś ze strażników ruszył w jego stronę.
-PALI SIĘ!- wrzasnął Stefan z toalety.
Ludzie dopiero teraz zauważyli dym. Ktoś nadgorliwy włączył alarm przeciwpożarowy. Stanisław stał się jakby mniej ważny w powstałym zamieszaniu. Skorzystał, żeby rozrysować krąg. Nadgorliwy strażnik złapał za gaśnicę wiszącą na ścianie, otworzył drzwi łazienki. Tylko po to, aby oberwać rzuconym wiadrem. Starszy Nowicki uruchomił alchemię na drugiego wojskowego.
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 15-12-2013 o 21:22.
Guren jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172