Wezwijmy przez radio wsparcie. Niech przyleci Douglas AC-47 Spooky i nafaszeruje Charlies ołowiem. Dwóch PBRów nie możemy zostawić w rękach Viet Congu, będą dysponować zbyt dużą siłą ognia. Dla Spookiego to dobry cel, na rzece nie będą mieli gdzie uciec, a jak się schowają to jakoś ich oznaczymy (ma ktoś może flarę lub pociski smugowe?), w ostateczności po prostu strzelając do nich z granatnika. Pilot skieruje ogień tam, gdzie nastąpi wybuch, czy gdzie się pali i pokaże Wietnamcom co mogą zrobić działka Vulcan Gatling.
Nasz oddział może zająć się trzema sampanami. Takie krypy będzie zdaje się łatwiej wypatrzyć, ostrzelać i zatopić z brzegu |