Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2013, 23:55   #14
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Susan spojrzała na przyjaciółkę i zaczęła histerycznie płakać. Poczucie osaczenia i bezradności narastało, wiedziała, że juz nigdy nie wydostanie się z tej pułapki, będzie budzić się tu codziennie, codziennie, przez najbliższe dni, lata, wieki.. aż w końcu zwariuje, nie, wcześniej zwariuje, ile czasu jej mózg to wytrzyma?!
Przypomniała sobie wizje, kobietę na moście, dwie drogi.. czyli jednak miała jakiś wybór? Ale jaki? Sądziła, ze jak trafi do kliniki wszystko się wyjaśni, ale wyglądało, ze to właśnie klinika zakrzywia rzeczywistość, ale jak? Przecież trafiła tam po zdjęciach, po telefonie od Pati. Opanuj się Susan! Nie ma czegoś takiego jak „zakrzywienie rzeczywistości”, filmów się naoglądałaś!
Poczucie rozbicia narastało, Susan skuliła się łkając rozpaczliwie.

Pattie wstała z fotela i usiadła obok przyjaciółki. Bez słowa objęła ją ramieniem i przytuliła mocno do siebie. W tym jednym momencie Susan poczuła namiastkę bezpieczeństwa, ciepła i miłości, a przede wszystkim nadziei.
Patie może była głupkowatą modelką, ale była też jej przyjaciółką, najbliższą osobą na świecie i w tym momencie dało się to poczuć.
Patie nie miała wielu szkół, ani zbyt wiele w głowie, ale w tej chwili jej życiowa mądrość wzięła górę na wszystkim innym. Przyjaciółka nie naciskała, nie dopytywała, nie nalegała. Wiedziała, że Sus sama zacznie mówić jeżeli tylko poczuje tylko taką potrzebę. Teraz najważniejsze było, aby poczuła się bezpiecznie i choć przez chwilę zapomniała o problemach.

- Pati - wykrztusiła w końcu Susan - Tak strasznie się wszystko popieprzyło. Nie wiem, zupełnie nie wiem, co mam robić…
Pati przez chwilę milczała. Mocniej przytuliła przyjaciółkę i szepnęła jej do ucha.
- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Pomogę ci. Razem damy radę. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Nie ma się czym martwić, nic wielkiego się nie stało, na szczęście. Jeszcze razem zwojujemy świat, mówię ci. Teraz połóż się i odpocznij. Sen ci dobrze zrobi.

Susan zaczęła płakać jeszcze bardziej. Pati była taka kochana, ale nic nie rozumiała…
- Nie będzie… coś się popieprzyło. Z czasem. - spojrzała nagle na Pati, z dziwnym natężeniem wypisanym na twarzy. - Pamiętasz, co robiłaś wczoraj rano?
- Z czasem? - zdziwiła się Pati - Jasne, że pamiętam. Dlaczego mam nie pamiętać. Nie martw się kochana. Doktor mówił, że możesz mieć problemy z pamięcią. Ponoć to normalne w takich przypadkach. Powiedział, że dzień, czy dwa i wszystko wróci do normy. Głowa do maleńka. Połóż się, odpocznij, spróbuj zasnąć. Ja tu będę cały czas przy tobie.
- Powiedz - poprosiła Susan. - To mnie uspokoi.
- Co mam powiedzieć?
- Co robiłaś wczoraj rano.
- Ja… Wstałam rano - zaczęła Patie - zjadłam śniadanie w tej małej kafejce, co ci ją ostatnio pokazywałam. Mają tam świetne cappuccino i przystojnych kelnerów. Potem byłam na jednym castingu. Później poszłam na zakupy. Kupiłam taką śliczną sukienkę. Pokaże ci później. Potem był obiad z… - Patie zawiesiła głos i przez chwilę milczała - z takim przystojnym gościem - zakończyła po namyśle - A potem pojechałam do domu. Prysznic i szybciutko na siłownię. O formę trzeba dbać. Godzinka na bieżni i troszkę pracy nad mięśniami ramion i do sauny. Po siłowni to już tylko w domku siedziałam przed telewizorem. Wiesz seriali kilka obejrzałam, trochę na Fashion TV i takie tam pykanie kanałami. Nic wielkiego. Na kolację zamówiłam chińczyka i to chyba tyle.
Patie spojrzała na przyjaciółkę i czekała na jej reakcję. Pytanie o to, jak spędziła
wczorajszy dzień wyraźnie traktowała jako dziwną fanaberię, ale nie zamierzała denerwować przyjaciółki i odpowiedziała na to, jakże nietypowe pytanie.

- Pamiętam co innego - Susan westchnęła. - Pewnie pomyślisz, że zwariowałam, ale pamiętam co innego. Zadzwoniłaś do mnie, miałaś iść na casting, ale nie poszłaś, bo ten.. przystojny gość cię pobił. Byłam u ciebie. Tylko casting się zgadza. - potrząsnęła głową, zrezygnowana - To wszystko nie ma sensu.
- Doktor mówił, że możesz mieć problemy z pamięcią. Mówił, że to normalne. Może jak byłaś nieprzytomna, to coś ci się śniło, czy wydawało, czy co tam się robi z człowiekiem, jak jest nieprzytomny.
- Budzę się tu trzeci raz… To się nigdy nie skończy, wiesz?
- Sus, proszę nie panikuj. Jak chcesz mogę zadzwonić po doktora. Całkiem niezły z niego przystojniak. Powinien ci się spodobać. Może on cię uspokoi, a jak trzeba to da jakieś leki. Chcesz?
Susan pokręciła głową. Pati widziała, że jest smutna, ale zupełnie spokojna.

- Pamiętasz klinikę na 24 Belvedere St.
- Tam jest klinika patologii ciąży? - spytała Patie.
- Tak. Byłam tam na usg. Myślałam, że jestem w ciąży.
- Ty? W ciąży? Z kim? - koszmarne uczucie powróciło. Kolejne deja-vu, kolejna powtórka, te same gesty, słowa, ten sam ton. To była jak jakaś przeklęta mantra, która wwiercała się jej w głowę. Odgoniła skojarzenia. Żyjemy tu i teraz.
- Sprawdzałam, może to coś innego, stres, miesiączka mi się przesunęła, rozumiesz. Powinna tam być moja karta, z wynikami badań. Będziesz taka kochana i przywieziesz mi? Napiszę ci upoważnienie do odbioru dokumentacji medycznej.
- Nie ma sprawy - powiedziała Pati - Pojadę tam z samego rana. Powiedz mi tylko kto może być szczęśliwym tatusiem?
Patie znowu nie wytrzymała i zadała nurtujące ją pytanie.
- Dziś, muszę to wiedzieć dziś - naciskała Susan. - To było one night stand. Nic ważnego.
- Będzie ważne, jak się okaże że masz w sobie małego dzidziusia. - uśmiechnęła się radośnie, jakby faktycznie było się z czego śmiać lub cieszyć. - Tylko teraz jest już dość późno, nie wiem czy oni będą jeszcze pracować. Musiałabym już jechać, a nie mogę cię tak zostawić. Jesteś zbyt słaba jeszcze. Poczekajmy z tym do jutra. Dobrze?
- Kochana, ty byś mogła czekać z czymś takim do jutra? Zwariuję z niepewności! - zagrała na nucie, która powinna być bliska Patie - Oni działają całodobowo, a ja się już dobrze czuję.

Przyjaciółka zamyśliła się i widać było, że jest rozdarta między obowiązkiem pozostanie przy Susan, a spełnieniem jej prośby i własną ciekawością. Po chwili namysłu powiedziała:
- Skoczę do apteki po test. Sprawdzimy tu w domu. A jutro pojadę do kliniki. Może tak być? Wolałbym nie spuszczać cię z oka.
- A jak to nie ciąża, a mięśniak? Albo coś innego, równie paskudnego? Ciąża pozamaciczna? Musisz iść, poproszę Melody, ona ze mną posiedzi.
To był strzał w dziesiątkę. Pat uległa. Widać to było po jej reakcji. Opuściła głowę, a jej twarz nabrała grobowego wręcz wyrazu.
- Dobrze. Idę się ubierać, a ty napisz to upoważnienie. Wrócę tak szybko, jak się da.
Susan ucałowała przyjaciółke i ta wyszła.


Czekanie to chyba najgorszy ze stanów, jakie mogą spotkać człowieka. Czekanie wiąże się z bezradnością, stagnacją i ciągłymi nerwami i natrętną gonitwą myśli. Nie inaczej było z Susan. Ledwo zamknęły się drzwi za jej przyjaciółką, znana pani fotograf zaczęła chodzić nerwowo po pokoju. Lada chwila powinno się wszystko wyjaśnić. A przynajmniej taką miała nadzieję.

Minęło półgodziny, trzy kwadranse, godzina i nic. Cisza.
Nie wytrzymała, złapała za komórkę i wybrała numer Pat. Kolejne sygnały czekania, były jak pchnięcia rozgrzanego noża prosto w brzuch. Serce Susan waliło, jak młotem. W głowie miała najgorsze myśli i perspektywy rozwoju wydarzeń. Do kliniki z jej mieszkania było samochodem około 20-30 minut. Pat powinna już jechać do niej z powrotem. Kolejne buczenia oznaczające oczekiwanie na połączenie i dalej nic.
Co się do cholery dzieje? Kolejne dźwięki i dalej nic. W końcu połączenie zostało przerwane. Nie udało się.

Susan poczuła, że szczękają jej zęby. Bez Pati czuła się samotna i bezbronna. Zagubiona. Spokojnie, spokojnie..,. głupie zakłócenia na linii, próbowała przekonać samą siebie. Bezskutecznie. Obraz rozbitego samochodu Pati, jej ciała rozciągniętego na jezdni, w kałuży krwi, porzuconej komórki, ciągle dzwoniącej, z rozbitą szybką wyświetlacza, nie chciał opuścić jej mózgu.

Żeby czymś zająć umysł włączyła laptopa, puściła ściąganie poczty i zaczęła przeglądać lokalne portale informacyjne. Potem przeszła na portale plotkarskie.
Na szczęście nie znalazła nic o wypadku. Pati była dość popularna w świecie modelingu dziennikarskie hieny by natychmiast wyśledziły jej wypadek. Na jej, Susan, szczęście, tym razem. Brak jakichkolwiek informacji nieco przywrócił ją do równowagi.
W popularnym portalu plotkarskim znalazła krótką notkę o tym, że wschodząca gwiazda fotografii reklamowej skompromitowała się na sesji z Lily Cole. Jak pisał dziennikarz “wiemy z dobrze poinformowanych źródeł, że panna Newman ostro przesadziła z alkoholem, a być może i narkotykami, które jak wszyscy wiemy są popularne wśród artystycznego światka. Nasz informator donosi, że prawie doszło do zerwania kontraktu z powodu zachowania młodej pani fotograf. Najwyraźniej sława i coraz większe pieniądze spowodowały, że pannie Newman uderzyła woda sodowa do głowy. Niektórzy twierdzą jednak, że jej zachowanie wynika z poważnych problemów w życiu prywatnym.”
Pieprzone dupki. Nie mają o niczym pojęcia. Może jednak rzeczywiście coś wydarzyło się na sesji? I to te problemy z pamięcią, o których mówił lekarz? Była kompletnie skołowana.
Kliknęła w odnośnik do nazwiska Lily Cole. Kilka gólnych informacji o tym, że znana aktorka jest w mieście i pokazuje się tu i tam, ale nic specjalnego na jej temat nie ma. Zwykłe plotki, zdjęcia jak robi zakupy i takie tam pierdoły
Przejrzała kilka portali informacyjnych - wszystko wyglądało, jak najbardziej normalnie. Politycy, którzy wczoraj planowali się spotkać, dziś się spotkały, odbył się ważny – reklamowany od miesiąca jako mecz sezonu – finał ligi baseballa. Susan nie zauważa nic co mogłoby ją w jakiś sposób zaniepokoić. Wygląda na to, że wszelkie zachwiania rzeczywistości wynikają tylko i wyłącznie z jej percepcji, i jej problemów.
W poczcie tez nie znalazła nic interesującego ani dziwnego - zwykłe zawodowe wiadomości, spam i tyle.

Przejrzenie informacji zajęło jej kolejnych 30 minut. I nadal nic, cisza. Patie się nie odezwała, ani nie przyjechała. Susan zaczyna się niepokoić i jest już niemal pewna, że coś się stało.
Zdenerwowana coraz bardziej nie wytrzymała i sięgnęła znowu po telefon. Tym razem jednak zamiast numeru przyjaciółki, wbiła numer kliniki.

Po kilku sygnałach w słuchawce odezwała się kobieta:
- Klinika patologii ciąży, słucham.
- Mamo! Mamo! Pomocy! Ratuj mnie!
Susan omal nie upuściła komórki. Głos małego chłopca, jaki usłyszała wręcz ją sparaliżował.
- Halo, jest tam kto? - zapytała lekko rozdrażniona recepcjonistka - Halo?
Susan drgnęła, starając się przypomnieć sobie, po co dzwoni do kliniki. Jakieś przebicie na linii pewnie, nie ma małych chłopców w recepcjach. A może to synek którejś z pracownic? Żarty sobie robi, jak nic.. ludzie nie potrafią wychować porządnie dzieci... Ona by sobie z tym świetnie poradziła.
- Dzień dobry, nazywam się Susan Newman, jestem państwa pacjentką.
- W czym mogę pomóc?
- Robiłam badania, chciałam sie dowiedzieć, czy są już wyniki.. Moja przyjaciółka jechała do Państwa, z upoważnieniem, nie wie pani, czy juz dotarła?
- Chwileczkę… pani Newman, tak? Faktycznie była tutaj jakaś kobieta i odebrała wyniki. Czy mogę w czymś jeszcze pomóc?
- Czy jest sposób, abym odebrała te wyniki bez przychodzenia do państwa? Możecie mi je przesłać? Kiedy ta osoba poszła? - Susan zarzuciła recepcjonistkę gradem pytań.
- Proszę się uspokoić. Słyszę, że jest pani bardzo zdenerwowana. Pani koleżanka wyszła stąd jakieś pięć minut temu. Proszę spokojnie na nią poczekać, bo jak rozumiem miała ona zawieźć pani wyniki. Proszę uzbroić się w cierpliwość.
- Dziękuję. Tak, trochę się niepokoję… Proszę mi powiedzieć, czy mam się czym martwić?
- Z tego, co widziałam to nie. Lekarz nie napisał o niczym, więc wszystko jest w porządku.
- Tak… - mogła się w sumie spodziewać takiej odpowiedzi, zdawkowe zbycie. - Dziękuję, do widzenia.
Odłożyła słuchawkę i znów wybrała numer Pati.
- Halo! Już do ciebie jadę, spokojnie kochana. Wcześniej nie mogłam odebrać, a widzę, że próbowałaś się ze mną połączyć. Co się stało?

Susan poczuła, jak schodzi z niej napięcie. Ulga była wręcz fizyczna, cofnęła się i usiadła na fotelu.
- Martwiłam sie, długo jechałaś.. Pati, zajrzałaś do tych wyników?
- No co ty? Gdzieżbym śmiała. Musimy to zrobić razem… to znaczy ty to musisz zrobić. To twoje dziecko.
- Pati! Nie dobijaj mnie.. Stań gdzieś i sprawdź.
- Zaraz u ciebie będę nie panikuj. Otworzysz kopertę i sama sprawdzisz. Jeszcze kilka minut cierpliwości. Muszę ci powiedzieć, że niezależnie od wyników i tak będę przy tobie, więc się nie martw.
- Ok, jedź ostrożnie - westchnęła Susan. Pati była kochana, ale to jej nakręcenie rzekomą ciążą zaczynało być męczące...

Pati zjawiła się dokładnie po 6 minutach. Triumfującym gestem pomachała Susan przed nosem białą kopertą.
- Jestem taka podekscytowana! Jakby to o moje dziecko chodziło! Tak się cieszę, że możemy to razem zrobić!
- Pati… - Susan przewróciła oczami, zabrała kopertę i usiadła na kanapie. Pati błyskawicznie znalazła się tuż obok.
-Jesteś gotowa, mamusiu?
- Pati.. –powtórzyła Susan, coraz bardziej zdenerwowana.

Głównie niezdrową ekscytacją przyjaciółki, tak na prawdę. Nie przejmowała się wynikami – jeśli wydarzenia opisane w necie i przez Pati były prawdą, to nie mogła być w klinice. Jeśli była w klinice – to wszystko wcześniejsze nie miało się prawa zdarzyć. W sumie.. zawartość koperty nie miała znaczenia.

Mimo to oderwała brzeg.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline