Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2013, 12:45   #42
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Już jesień
czy to wszystko jest życiem
małej cykady


Buson



Atsushi & Kuroichi

Ktokolwiek opatrywał Atsushiego był w tym zaprawiony i niedelikatny, pomimo medycznej czułości. Śpieszył się i zajął się tylko raną ciętą na plecach i dziurze po strzale w udzie. Wszelkie zwichnięcia, obicia czy cokolwiek innego ominął, podnosząc go ze stołu i podając w ręce dwóch potężnych mężczyzn.
- Zaprowadźcie go, na razie będzie się trzymał - zapewnił znachor.

I zaprowadzili... największa chata w wiosce wciąż nie imponowała rozmiarami. Dla Minoru Anzaia specjalnie stworzono podwyższenie, na którym zasiadał niczym cesarz. Twarz miał spokojną, lekko uśmiechniętą, drapał się od czasu do czasu po starannie wyhodowanym zaroście, ale ogółem siedział w nienagannym seiza, a mimo to widać było wyraźnie, że wzrostem i ogólną budową ciała, dorównuje dla Kuroichiego, który siedział pod strażą i niżej od Anzaia. Po prawej stronie Minoru siedział Mikado, znacznie bardziej uśmiechnięty niż jego pan.
Strażników było sześciu, z czego dwóch zmuszało nieustannie Kuro i Astushiego do ukłonu przed ich dowódcą, dopóki samym gestem Anzai nie kazał im przestać.
- Pan Anzai pragnie wyrazić swoje uznanie waszymi dotychczasowymi osiągnięciami - powiedział ponuro Mikado, by po chwili leciutko się uśmiechnąć, ciągnąc dalej. - A jednocześnie czuje się zawiedziony waszą nieostrożnością i pewnością siebie w tym czego próbowaliście dokonać dzisiaj...
Minoru uniósł dłoń powstrzymując Mikado przed przechwałkami. Chrząknął ciężko i pomasował swoją szyję, przeczyszczając gardło. W końcu przemówił dość cicho.
- Czy wiecie czym jest Jin, jedno z siedmiu głównych, niepisanych zasad bushido?


- Współczucie to niezwykle ważna cecha samuraja. Przez niezwykły trening samuraj stanie się czymś więcej niż zwykły człowiek i muszą swoje umiejętności wykorzystać dla czynienia dobra. Pomogą swoim towarzyszom w każdej sytuacji, a jeśli jej nie ma, to ją stworzą. Wykazaliście się współczuciem nie raz, w ciągu ostatnich dni, chociaż zostawiliście wieśniaków na naszą pastwę, pozwalając tak swobodnie wyjechać naszemu… patrolowi - mówił powoli, spokojnym głosem. - Jedank wasza ogólna pomoc im, to jak poświęciłeś się dla mnicha przed godziną… budzi mój podziw i uznanie.
Nagle Anzai zachłysnął się donośnym, ostrym kaszlem, odwrócił się profilem do Kuro i Atsushiego, kaszląc ciężko. Zasłonił się małą chusteczkę, a gdy przestał Mikado kontynuował za niego.
- W związku z tym pan Anzai pragnie zaproponować wam służbę. Nie dla siebie, ale dla jego pana.
Pojmani raz jeszcze, spojrzeli na Anzaia i na jego szaty, noszące na sobie insygnia rodu Tokugawa, rodu szoguna.


- Pan Anzaia jest… przesądny i wrażliwy na obecność oni wokół niego. Nie umknęło mojego pana uwadze, że i ty mnichu masz kontakty ze światem duchów, dlatego chciałby cię jako osobistego doradcę i obrońcę duchowego swojego władcy - powiedział Mikado do Atsushiego bardziej niż niechętnie. - Co zaś do ciebie Kuroichi Tanaka - powiedział pełnym imieniem starzec do wojownika - każdy samuraj potrzebuje pana. Czy kiedykolwiek go miałeś? Bo teraz możesz. Potężnego, mądrego i wspaniałego władcę, dla którego służba jest ciągłą wędrówką po bushido. W innym wypadku… czeka was los waszej towarzyszki.

Shirakaba

Miała wrażenie, że słońce dosłownie przypieka jej ranę na plecach, wydawało się jej, że cała skwierczy i powoli spala się na popiół, a każdy kolejny jej krok zostawia na ziemi spopielony ślad. Była jesień! Może i początek, ale słońce nie powinno grzać aż tak… a może to tylko ona. Może to gorączka… może dlatego tak krzywo stawiała kolejne nieszczęsne kroki?
Jednak kolejne wydarzenia nie były wynikiem kiełkującej się choroby i okropnego wymęczenia. Nie wiedziała kto prowadził konia, ale był dość początkującym jeźdzcem, dopiero gdy wyjechali z lasu obyło się bez niebezpiecznych dla wierzchowca sytuacji. Mimo to dotarli do jakiejś wioski, Shira rozpoznała w niej Moushi, dopiero co odtratowana osadę. Wiejski znachor zajął się jej ranami całkiem sprawnie, przez ostatnie dni pewnie nabrał wprawy, opatrując wieśniaków zranionych w rebelianckiej walce.
Wieśniacy potraktowali ją ze współczuciem. Kobiety niemal się biły o to, która dla niej będzie robić jedzenie, a która zszyje i umyje ubrania, mężczyźni już rzeczywiście się pobili o to, który będzie trzymał wartę przy pięknej pani samuraj, dopóki nie wydobrzeje. Jej senne majaczenie trwało do późnej nocy, kiedy w końcu się ocknęła, mogła coś zjeść i przejrzeć na oczy.
Wszystko wyglądało tak mizernie jak wyszczerzone, wybrakowane i pożółkłe zęby wioskowego osiłka siedzącego blisko niej na jakże potrzebnej warcie.

Część III - Yu

 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^

Ostatnio edytowane przez Fearqin : 15-12-2013 o 12:48.
Fearqin jest offline