Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2013, 21:17   #40
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Nowiccy
Stanisław spojrzał na siebie krytycznie w lustrze zawieszonym na gwoździu. Nawet po drugiej kawie widać było zmęczenie. Tygrys, odsiadka, spotkanie cesarza w przebraniu, trafienie „pod opiekę” eks- prezydenta Mustanga, Kamień Filozoficzny, danchemia i całe stado dziwnych osób. Wszystko to jeszcze doprawione zwyczajnymi docinkami Stefana. Wystarczająco męczące jak na jeden dzień, a na noc mieli jeszcze jedno zlecenie. Trzeba było zmienić ubrania na inne niż te jakie mieli przy tygrysie. Kto wie, czy nie trafią do porannej prasy? Zgolenie zarostu też trochę zmieniało mu wygląd. Dla dobra akcji, bo normalne robił to rzadko. Z kędziorami wyglądał zbyt wymuskanie.
Farba doprawiona alchemią trzymała się równomiernie zmieniając jego ciemnoblond loki na czekoladowy brąz. To mu nawet bardziej przeszkadzało niż widoczne zmęczenie. Upodobniło go to bardziej do Matki, która na zdjęciach też wyglądała jakoś słabowito. Kasia Nowicka była dla niego Mamą, a o Laurze zawsze myślał jako Matka. Nie pamiętał jej, a mimo to Ojciec domagał się szacunku dla niej. Zawsze ze smutkiem w oczach. Ojciec, który przecież nigdy nie płakał. Laura urodziła Stanisława, zdrowego chłopaka, a parę miesięcy później umarła. I tyle od niej miał, po za lokami, brązowymi oczami, alchemią i medalikiem ze znakiem ochronnym. Kiedyś myślał, że mogła go sobie odpuścić, a on byłby dużo szczęśliwszy jako jedno z dzieci Mamy Kasi. Potem zdał sobie sprawę, że to przecież nie możliwe, ale i tak nie umiał dla Laury wykrzesać cieplejszych uczuć niż wdzięczność i szacunek dla nigdy nie widzianego autorytetu.

-Długo jeszcze będziesz się lampić na swoje odbicie?! Tak cię zachwyca własne odbicie?Q- zapytał z pretensją Stefan. Nie ma co medytować. Trzeba się pozbierać! I nie może okazać ani zmęczenia, ani że się boi.
-Masz wszystko czego chciałeś?- spytał siląc się na śmiech.
-Myślisz, że 5 granatów dymnych starczy?
-Ile tego macie?-
wymamrotał złotooki mężczyzna znad kubka herbaty. Całkiem spory typ o dziwnie kocich cechach. Z lekka, ale nie zmieniało efektu kotowatości. Płomienny Alchemik załatwił im po kamizelce kuloodpornej i kastet, po tym jak młodszy Nowicki stwierdził, że niczego więcej nie potrzeba po za amunicją do rewolwerów. Wiedział co mówił. Na stole walały się noże, para masek gazowych (zwinęli je jakoś przy okazji jeszcze w Briggs), rękawice i granaty, których działania był pewien tylko Stefan.

Kotowaty ich odwiózł do mieszkania po sprzęt, po tym jak omówili plany w rezydencji Mustangów. Podobno był znajomym tego pół- Xingijczyka i podobno pół- Piastianina. Samuel Broken, ciekawe, czy był owocem trwałego związku, czy upojnej nocy doprawionej suto alkoholem? Stasiek liczył, że jego nie uznający taktu braciszek o to nie spytał. Można było na to liczyć, skoro Stefan z Samem prędko znaleźli się w dobrej komitywie.Ten drugi, Edgar Perro też był jakiś dziwny. Piastiański alchemik nie umiał tylko określić co mu przeszkadzało.
-Bo z błyskowych został mi tylko prototypowy- stwierdził młodociany twórca broni. -Dorzucić jeszcze jeden jak masz- zadecydował Stanisław- Ot na wszelki wypadek.
Stefan wyciągnął piąty z kosza na kartofle, potem zostawił go razem z resztą do plecaka, żeby kototwaty nie miał łatwego dostępu.
- Głowa w miskę- rozkazał starszy Nowicki. Stefan usłuchał. Uruchomił alchemię.:- Ajaj, za mocno poszło.
Młodszy z wrzaskiem podbiegł do lustra. Stasiek się roześmiał. Po prostu z blond zrobiły się czarne. Zrobił to specjalnie
-Głupek!
-Masz!- podrzucił młodszemu blaszane pudełeczko. Dla większego efektu wsmarował w skórę jeszcze trochę maści od Babki z ich rodzinnej wioski. Miała działanie przyciemniające. To chyba wszystko. Pozostało tylko poukrywać dyskretnie cały sprzęt, którego by się nie powstydzili terroryści. Mimowolnie dotknął medalika po Matce. Sam w sobie gwarancji ochronnej nie dawał. Co innego samodzielnie wyryty z tyłu krąg alchemiczny powodujący małe eksplozje. Kotowaty miał ich kawałek podwieźć

***
Do szpitala wszedł opierając się na ramieniu Stefana. Dla większego efektu od czasu do czasu pojękiwał. Pomimo późnej pory w poczekalni czekało kilka osób. -Pomógł byś trochę- wysyczał Stefan.
-Jestem przecież chory i cierpiący- wymamrotał śmiejąc się. Przeszedł we wrzask, kiedy młodszy nadepnął mu na stopę. Jakiś pacjent z wrażenia, aż ustąpił im miejsca w kolejce.
-A ja mały i słaby
Oparł się o blat recepcji. Obsługiwała jedna z tych ładniejszych pielęgniarek.
-W czym mogę pomóc?- w jej głosie troska mieszała się z przerażeniem.
-B-boli…- wysapał.
-Co?
-Mnie też!-
wrzasnął Stefan zakrywając usta. Wyburczał coś co miało udać powstrzymywane wymiotowanie. Pognał do toalety. Stasiek z pielęgniarką odprowadzili go wzrokiem. Pierwsza dwójka żołnierzy wyjrzała zza klatki schodowej. Zatem tam. -Co panu dolega?
-Brzuch.Przepuklina z dzisiaj. Choć to co dzisiaj zjedliśmy na pewno nie pomogło- znowu zajęczał.
-Ale jak na panią patrzę to jakoś mi lepiej. Nawet bardzo.
-O mój…
-Jak wydobrzeje to może spotkamy się przy kawie?
-Co proszę?
Znów stęknął.
-No pomyślę potem.
-To fajnie
- uśmiechnął się przestając jęczeć.
-P- Proszę wypełnić formularz. Dojdzie pan sam?
-Jakoś dam radę.

Przeszedł w stronę ław bliżej klatki schodowej. Dostrzegł początki dymu dochodzące z toalety. Stefan działał. Podpalił zawartość kosza na śmieci, a dla większego dymu dodał papieru zarówno suchego jak i mokrego. Stasiek malowniczo osunął się na podłogę, kryjąc twarz.
-Proszę pana!- zawołała recepcjonistka. Skorzystał z okazji, żeby włożyć maskę gazową. Któryś ze strażników ruszył w jego stronę.
-PALI SIĘ!- wrzasnął Stefan z toalety.
Ludzie dopiero teraz zauważyli dym. Ktoś nadgorliwy włączył alarm przeciwpożarowy. Stanisław stał się jakby mniej ważny w powstałym zamieszaniu. Skorzystał, żeby rozrysować krąg. Nadgorliwy strażnik złapał za gaśnicę wiszącą na ścianie, otworzył drzwi łazienki. Tylko po to, aby oberwać rzuconym wiadrem. Starszy Nowicki uruchomił alchemię na drugiego wojskowego.
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 15-12-2013 o 21:22.
Guren jest offline