Wątek: [Wh40k] Veritas
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2013, 01:49   #18
Lavolten
 
Lavolten's Avatar
 
Reputacja: 1 Lavolten nie jest za bardzo znanyLavolten nie jest za bardzo znanyLavolten nie jest za bardzo znanyLavolten nie jest za bardzo znany
Antonius Avaretto

Antonius przez ułamek sekundy wpatrywał się ze zdziwieniem w Kehllera, po czym pamiętając wydarzenia wczorajszego dnia ustawił się w pozycji dającej mu największe szanse w razie ewentualnej walki i położył dłoń na pistolecie, tak by móc go w każdej chwili błyskawicznie wyciągnąć. Nie wyjął broni od razu tylko dlatego, że Kehller również tego nie uczynił, a poza tym coś podpowiadało mu, że tym razem mężczyzna ma odrobinę inne podejście do sprawy. Nie tracił jednak czujności i w każdej chwili był gotów do błyskawicznego użycia pistoletu.
- Również mam takie wrażenie. - Odpowiedział chłodno. - Przyszedłeś tutaj je kontynuować, czy może raczej z jakiegoś innego powodu? - Zapytał podejrzliwie.
- Musisz zrozumieć moją podejrzliwość. Prosisz o jedno, ale nie podajesz powodu swojej prośby. - przymrużył oczy. - Do tego zabiłeś mojego… kompana.
- Nawet w takiej sytuacji mogłeś po prostu odmówić współpracy. Tak jak mówiłem, grożenie komuś bronią nie jest najlepszym sposobem na dobry interes. A co Ty informatorze zrobiłbyś na moim miejscu?
- Powiedziałbym, jeżeli zależałoby mi na załatwieniu tej sprawy albo nie szukał i chlapał jęzorem, jeżeli nie byłbym pewien czy mogę uiścić opłatę.
- Są sprawy których nie załatwia się za wszelką cenę, a opłatę którą zwykle przyjmują tacy jak Ty byłem w stanie uiścić. Nikt mnie nie zawiadomił, że pod tym względem Twoje preferencje różnią się od tych ogólnie przyjętych.
- Poszukujesz kontaktu z ludźmi odpowiedzialnymi za śledztwo - mruknął Kehller. - Dlaczego więc twój pracodawca sam nie pójdzie do Arbites czy policji planetarnej?
- Dobre pytanie. Mimo wszystko jednak oni nie są zbyt skorzy do dzielenia się informacjami w tej sprawie, zwłaszcza ze szlachtą. Dlatego właśnie potrzeba nam było kogoś kto dzięki odpowiednim możliwościom załatwi takie spotkanie.
Kehller milczał przez chwilę zanim odezwał się znowu.
- Ile?
- Wystarczająco wiele by pokryć wszelkie koszty związane z załatwieniem spotkania, zapewnić Ci całkiem ładną sumkę na własne potrzeby oraz… wystarczyć na najęcie nowego kompana. - Odpowiedział z dość ironicznym tonem w głosie. - Zapewniam Cię, że Ceylau’Moris nie brakuje pieniędzy.
Mężczyzna zastanowił się.
- Musisz mi jednak podać trochę więcej szczegółów, żebym sam wiedział co przekazać odpowiednim osobom.
- Powiedz im, że komuś bardzo zależy na udziale w tym śledztwie i wiele mogą zyskać na udzieleniu nam o nim dokładniejszych informacji. Będziemy potrzebowali spotkać się ze śledczymi by wspólnie omówić szczegóły. I najlepiej niech spotkanie odbędzie się na jakimś neutralnym terenie. To w końcu obrońcy prawa, oni nie muszą przeprowadzać spotkań w jakichś ciemnych zakamarkach. - Tu spojrzał znacząco na Kehllera. - Nie obraź się, ale nie ufam Ci dostatecznie by po raz kolejny wplątywać się w łażenie samotnie po jakichś slumsach.
- Dobrze, dobrze… Postaram się ustalić lepsze miejsce. Kogo mam “reprezentować” w załatwianiu sprawy ze śledczymi? Kogo konkretnie?
- Rodzine Ceylau’Moris oczywiście. Jeśli będą pytać z kim dokładnie to powiedz, że dowiedzą się już w trakcie spotkania.
- Nie sądzę, aby to ich zadwoliło. Nie chcą marnować czasu na spotkanie z kimś, kto nie będzie wart ich uwagi - odparł lekko znużony Kehller. - Mogą nie przystać na nie.
Antonius westchnął lekko. - Dobrze. Jeśli po usłyszeniu samego nazwiska nie zgodzą się na spotkanie przekaż im, że zainteresowanym jest Python Ceylau’Moris, młody dziedzic rodu. Powiedz im również, że nie pożałują jeśli będą z nami współpracować.
- To już coś - zgodził się Kehller. - Mamy od czego zacząć. Rozumiem, że mam was szukać w rezydencji Caylau’Moris?
- Tak. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że właśnie tam rezydujemy. - Wyrzekł szampierz.
- Niech i tak będzie. Spróbuję uruchomić moje kontakty i zobaczymy co z tego wyjdzie.
Antonius zamyślił się na chwilę po czym odpowiedział.
- Mam nadzieję, że tym razem współpraca ułoży nam się lepiej niż ostatnio. Powodzenia. Wiesz gdzie nas szukać.
- Tobie również powodzenia - dodał enigmatycznie mężczyzna i ruszył uliczką, z której się wyłonił.
Szampierz patrzył jeszcze chwilę za odchodzącym, po czym targany mieszanymi uczuciami, ruszył powoli w stronę rezydencji. Będzie musiał dokładnie przemyśleć i zaplanować kilka spraw w najbliższym czasie, tego był pewien.
 
Lavolten jest offline