Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2013, 11:23   #104
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
[Przed testem]

Ryo vs Homi


- Dzień dobry, dobry panie - przywitała się z nietypowym kuchcikiem, którego przyłapała na podjadaniu posiłków. - A co dobrego tu upichciliście? - jedna brew uniosła się w rozbawieniu ku górze, kiedy oczy dostrzegły dziwny sztuciec w łapie jegomościa.
- Różnorakie pyszności dla naszych gości. -odparł lekko gardłowym głosem, przypominającym bardziej bulgotanie. - Myślę że każdy znajdzie coś dla siebie. -dodał wsysając do ust ostatnią z krewetek, które tak namiętnie wyjadał.
- Właśnie widzę - Ryo uśmiechnęła się, chcąc osłabić odpychającą siłę swojego głosu. - To musi być tak dobre, że nawet pan nie może się powstrzymać od skosztowania tych smakołyków - zachichotała.
- A czemu miałbym tego nie robić? Sam je przyrządziłem więc mam prawo jeść. -zauważył oczywista oczywistość homar.
- Ach no tak, racja, hehe - Ryo zażenowała się wpadką, zataiła swoją reakcję lekko nerwowym chichotem. - Jak się jest okropnie głodnym i nie spało się od czterech dni, to nic dziwnego, że zdarza mi się bredzić do rzeczy. Ma pan może na stanie krwisty, ale to naprawdę porządnie krwisty wołowy stek?
Kucharz machnął ręką pokazują ogrom dań wypisanych na tablicy. - Pewnie że mam! Nawet surowe mogę Ci dać! -odparł radośnie.
- Zestaw obiadowy z krwistym stekiem. Może być surowe mięso. Pajda ciemnego chleba z gryfim smalcem. Woda. A miałby pan jeszcze butelkę 100% etanolu?
- Pewnie ze tak dziewuszko. -stwierdził Homi, szczypcami zgrabnie wrzucając zamówione danie na talerz Ryo. - Coś jeszcze dla uroczych kred… panienki. - poprawił się szybko homar.
- To poproszę butelkę 100% etanolu. Tak, czystego etanolu-etanolu, bez dodatków. Nieodpakowanego spirolu - Ryo dodała po chwili. Niby niechcący w jej dłoni pojawiła się garstka kredytów. - Poproszę wszystko najlepsze, a dopłacę ekstra - szepnęła.
- U mnie wszystko jest najlepsze!. -zaśmiał się kucharz lecz jego oczy błysnęły chciwością gdy wręczył dziewczynie jej zamówienie po czym wystawił szczypce po kredyty.
Ryo zapłaciła mu 300 kredytów. Kolejne miały padnąć, ale najpierw odebrała obiad.
Homie uśmiechnął się chowając do kieszenie swoją działkę, poruszając przy tym swym mackowatym wąsem. - Coś jeszcze?
- Tak - Ryo oznajmiła i uśmiechnęła się niecnie. - Do której stołówka jest czynna?


Gdy doskwiera mały głód wiedzy...


Skofundowanie. Tysiąc pięćset sto dziewięćset regałów, książek miriady… Ryo nie była od lat w bibliotece, toteż nie wiedziała, od czego by tu zacząć. Rozejrzała się na około i ostrożnie weszła dalej.
Książki upchane były gdzie się dało, na szczęście specyfika wieży pozwalała ominąć takie błahostki jak przestrzeń ograniczona. Gdy w końcu dziewczyna odnalazła się wyzwalając umysł z zamroczenia, które spowodowało przytłoczenie taką ilością zakurzonych tomiszczy, dostrzegła ladę. Za biliotekarza robił tu nauczyciel Latarników- Oko. Beholder lewitował nad krzesłem popijając kawę i czytając gazetę na której pierwszej stronie dziewczyna dostrzegła duże logo.


Które wyglądało na typowy slogan reklamowy, nieznanej podpalaczce firmy.
Istotnie, tu było za dużo nieznanych jej rzeczy, ale nie zamierzała się wycofywać. Weszła ostrożnie, potykając się po drodze o dywan.
Cholera, tu nawet dywany były przeciw niej. Ale na szczęście zręczność pozwoliła na uniknięcie kontaktu z podłożem. Podeszła ostrożnie do obserwatora, nie mając innego pomysłu na dowiedzenie się, jak działa biblioteka.
- Dz… - odkaszlnęła, po czym odezwała się dalej zachrypniętym głosem. - Dzień dobry…
- Oh witam… ktoś głodny wiedzy, czy może pomyliłaś drogę na stołówkę? Hohoho. -zaśmiał się bibliotekarz, odkładając gazetę na blat swego biórka. - W czym mogę pomóc?
- Mistrz Oko, dobrze trafiłam? - Ryo uśmiechnęła się, tając swoją gafę. - Tak, jestem bardzo głodna wiedzy. Byłam wcześniej na stołówce. Ale ja… emmm… - było jej głupio, gdy się przyznawała: - Ja nie byłam nigdy w bibliotece i nie wiem, od czego zacząć. Chciałam poszukać coś o czarach z kręgu ognia, ciemności albo coś o czarnej magii…
Oko pokręcił cielskiem na boki, jak gdyby Ryo strzeliła gafę. - Moja droga jesteś użytkownikiem Shinso, więc używaj poprawnych terminów. Nie ma magii, jest tylko odpowiednie kształtowanie energii wieży. -poprawił niziołkę. - Ale na pewno coś takiego się znajdzie, chodzi o podstawy?
Ryo zażenowała się. Nie była żadnym profesjonalnym magiem rodem z collegium magicae, więc poczuła się podwójnie głupio. Wszystko, co umiała w zakresie “magii”, nauczyła się sama, a profesjonalne słownictwo traktowała jako popisy mędrków. Dla niej ważniejsze było, jak co działa, a nie nazywa.
A teraz za stare nawyki i przyzwyczajenia obrywało jej się.
- Przepraszam… Wiem, że powinnam... - mruknęła i wzruszyła ramionami. Jeszcze nie przyzwyczaiła się do nowego miejsca, choć po tak licznych wędrówkach po światach powinna otoczenie już przyjąć jak dom. Wnet przeszła do sedna rzeczy. - Tak, zacznę od podstaw. Jeden kumpel mi kiedyś mówił, że jeżeli ma się opanować coś porządnie, to trzeba zacząć od podstaw.
- Ostrzegam tylko że ćwiczenia w pokojach są zabronione… wiesz by niczego nie zniszczyć. -przestrzegł Oko, przerzucając strony katalogu książek. - Będzie coś jeszcze Ryo?
- W kwestii Shinso - jeżeli chodzi o podstawy, manipulowanie ogniem, ciemnością i światłością, to tak, powinno wystarczyć. Ale jeżeli w pokojach nie można ćwiczyć, to gdzie w takim razie, mistrzu Oko?
- Na parterze są sale treningowe, tam jest wszystko czego wam potrzeba do szlifowania swych umiejętności. -wyjaśnił spokojnym tonem.
- One nie są zamykane na czas wolny od zajęć? - zdziwiła się Ryo.
Nie wiedziała, jak to wyglądało w takich collegiach magicae, nie wiedziała też, jak wszystko tutaj funkcjonuje. Ponoć z tego co słyszała, sale w szkołach i uczelniach nie były ogólnie udostępniane wszystkim uczniom, gdy nie było lekcji, ale tu wszystko najwyraźniej inaczej funkcjonowało niż gdziekolwiek indziej.
- Nie… nie możemy zabronić wam prób samorozwoju. -odparł pykając fajkę Oko. - Lecz pamiętaj że nie samą siłą i mocą osiągniesz cel. -dodał mentor latarników.
- To jest racja - zgodziła się Ryo, chociaż sama nie widziała siebie już ani jako geniusza magii ani przyszłego władcę światów. Myśl, że mogła zostać przydzielona do nieodpowiedniego przydziału, bardzo ją gnębiła.
I wtem ją oświeciło co do testu. Chyba wiedziała, jak można było to rozpracować. Mistrz Oko miał rację. Potrzeba było pomyślunku i… odrobiny szczęścia.
- Poproszę te podstawy, mistrzu Oko.
- Oto i one. -odparł podsuwając jej mocą swego umysłu stare księgi. - Tylko podpisz no mi się tutaj, bym wiedział kogo ganiać za nie oddawanie książek ,Hohoho. -zaśmiał się niczym stary dżentelmen podsuwając dziewczynie typowy spis biblioteczny.
- O retyyy~! - wymsknęło jej się, kiedy najgrubsze księgi, jakie miała czytać w swoim życiu pofrunęły na jej ręce. - Słodki ciężarek wiedzy. Em, to gdzie mam się podpisać? - kiedy odłożyła księgi, przekręcała spis na wszystkie strony, aż z pomocą pisadła odnalazła ten właściwy układ. - Aha… dobra… - złożyła zamaszysty, nitkowaty podpis, dość mało czytelny, choć gdyby się chwilę nad nim posiedziało, dałoby radę go odszyfrować. - Postaram się na nie uważać, mistrzu Oko. Mam nadzieję, że nikt mi kłód pod nogi nie podłoży, ewentualnie sama się o te księgi nie pozabijam. Dziękuję bardzo za pomoc, mistrzu Oko.


God damn it, Jax!


Dziwne uczucie śledzenia nadal jej nie przechodziło. Mimo to Ryo postanowiła je olać - inaczej zwariuje i jeszcze zaatakuje kogoś, kto w rzeczywistości nie istnieje. Może to wzrok Boga, a może paranoja, może tylko jej cień. A może zwykłe przeczulenie na punkcie niebezpieczeństwa i śledzenia.
Postanowiła udawać, że nic się złego nie dzieje i niczego podejrzanego nie dostrzega - inaczej jej misterna gra aktorska pójdzie się kichać. Nadmierne skupianie się na zagrożeniu było równie niewskazane jak całkowita beztroska, więc postanowiła zachować zdrowy umiar pod maską ignorancji.
O, i jest ten, kogo szukała. Pan woźny z noktowizorem. Oczywiście nie rozstawał się zarówno z mopem, jak i z wiadrem i spluwaniem do niego. Tym razem nie gwizdał, a nucił sobie piosenkę, której Ryo nie znała.
Dotarła do kolejnego “easter egg`a” tego piętra. Jax prowadził zbrojownię. Ciekawe, ile jeszcze niespodzianek kryje ta wieża?
- i]To szaleństwo[/i] - mruknęła Ryo, słysząc ceny wypożyczenia sprzętu. - A inaczej by się nie dało zapłacić? Nie wiem, jakaś robota, kopanie rowów, zmywak?
- Wasza robotą są testy młoda. -odparł wesoło Jax zmywając podłogę, która i tak lśniła. - Mówiłem, że nie będziecie mieli normalnych zajęć. -dodał wesoło woźny.
- Normalnej roboty też nie - dodała tumiwistycznym głosem Ryo.
Zastanawiała się, czy Jax cierpi na chorobę podobną do nerwicy natręctw czy lubi za bardzo swoją robotę, czy po prostu nie ma tak naprawdę co robić w tej wieży i zwyczajnie się nudzi, polerując podłogę aż do lśnienia. W końcu raz sam zdobył szczyt Wieży, to chyba drugi raz ludziom i nieludziom nie dawano szansy wspinania się na górę. Co oznaczało, że trzeba było dobrze przemyśleć życzenie…
A przede wszystkim się tam wdrapać.
- A noxwizor albo światłowizor? - palnęła z ciekawości.
- Tylko tchórze i faceci z małym...sprzętem nie potrafią radzić sobie ze ciemnością! -odparł jej wesoło. - Zresztą w wieży ciemność to skondensowane Shinso, wiele by Ci taka zabawka nie dała, a na przenikający magiczną ciemność noktowizor Cie nie stać młoda. Tu nawet cycki nie pomogą. -dodał, oparty o swój mop.
- Ja nie jestem facetem - wzruszyła ramionami, ale przy okazji otrzymała kolejną wskazówkę na temat tego miejsca. Udała obruszenie dodając. - ale nie jestem tchórzem - pokręciła ostentacyjnie krągłościami, subtelnie nabijając się z ostatnich słów woźnego. - Co do cycków, to zależy - uśmiechnęła się szelmowsko. - jak i do kogo.
Po chwili dodała:
- Ale nie zrozum mnie źle, mistrzu Jax, ja z nimi nie do mistrza - wyszczerzyła zęby i przestała się zgrywać. - Choć miło wiedzieć, że umożliwiasz wypożyczenie broni - “sprzęt” zyskał na nieco perwersyjnym znaczeniu w kontekscie tej rozmowy, więc tego słowa na razie unikała.
- Jak co wiesz gdzie mnie szukać. -stwierdził, p oczym strzelił z zaskoczenia mokrą stroną mopa, tyłek dziewczyny. - A teraz spieprzaj, mam tu sporo do wyczyszczenia. -dodał wesoło się śmiejąc.
Ryo się nabuzowała, a z jej włosów wystrzeliły elektryczne iskry. Nie zamierzała pozwolić sobą pomiatać w taki sposób.
- Hej, nie w tyłek i nie tym mokrym końcem! - warknęła ze złością, zapominając się na moment z manierami. Po małym wybuchu odburczała bardziej uprzejmym głosem. - Z czego chcesz czyścić tę podłogę, mistrzu Jax, jak w niej można się normalnie jak w lustrze przyglądać?!
- Od tego baby maja tyłek by w niego klepać. -stwierdził wzruszając ramionami, po czym zerknął na podłogę. - Coś trzeba robić, czekając. -dodał naturalnym tonem.
- Nie jestem babą, a każdy facet, co do mnie zarywał w taki sposób, kiepsko kończył/ - burknęła oschle, po czym oznajmiła grzeczniejszym tonem. - Czyli jak rozumiem, mistrz po prostu dla zabicia nudy tak robi? - wskazała skinięciem głowy na podłogę.
Miała cichą nadzieję, że nie spierze ją tą szczotą za te słowa.
- Jeśli przeszkadzam, to pójdę. Ale w razie czego zgłoszę się do mistrza. Chyba powoli pójdę swoją drogą - przejrzała się w olśniewająco czystej podłodze, poprawiając sobie włosy. - No, mówiłam, podłoga tak czysta, że można się w niej przejrzeć - posłała nauczycielowi komplement.
- Tiaaaa…. paplać to paplasz jak każde babsko. -westchnął woźny spluwając sprawnie do wiadra, w których chlupnęło cicho. - Spieprzaj już, bo tu przez Ciebie korzenie zapuszczę. -dodał chwytajać za swój ekwipunek i ruszając w głąb korytarza. Nie było to oschłe, czy nieprzychylne stwierdzenie… po prostu szczere. Widać było że mistrz Łowców wali między oczy prawdą, nie patrząc na to kto będzie o nim cokolwiek myślał.
- Już lecę - odparła lekko sarkastycznie, w rzeczywistości idąc powoli jak Glacial, po czym dodała wesoło, przeskakując ostrożnie po podłodze. - Dzięki za informacje! Na razie, Jax! Do zobaczenia potem!
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.

Ostatnio edytowane przez Ryo : 16-12-2013 o 11:26.
Ryo jest offline