Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2013, 12:07   #122
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Godzina 17:39 czasu lokalnego
Wtorek, 11 styczeń 2049
Neiva, Kolumbia


Buck i jego przeciwnik przyjęli na początku bardzo podobną taktykę, dość przewidywalną w przypadku dwóch doświadczonych bokserów. Co prawda tu nie było określonego stylu walki, lecz olbrzym szybko poznał, że Enrique także używa praktycznie wyłącznie pięści, których zasięg miał duży, chociaż nie tak duży, jakby chciał w starciu z Kazinskim. Z drugiej strony - mimo wieku, mężczyzna był szybki i ciągle sprawny, a poza tym jego refleks robił wrażenie. Było jasne, że nie można było mu dać podejść blisko.
Wymienili pierwsze ciosy, które jeszcze nie doszły celu. Krążyli wokół siebie, aż nagle doskoczyli, prawie jak na komendę. Buck trafił pierwszy, ale jego cios tylko zsunął się po skroni lokalnego czempiona, który nie pozostał dłużny i korzystając z tego nie do końca czystego trafienia skrócił dystans na tyle, by wymierzyć swoje uderzenie, częściowo sparowane. Facet potrafił walić, to pewne. Odsunęli się od siebie.

Obaj zdawali sobie sprawę, że to może się zakończyć jedną celną serią. Czekali na odpowiedni moment. Enrique doskakiwał co chwilę, lecz jego ciosy albo obijały gardę, albo nie dochodziły, skontrowane długimi łapami Amerykanina. Nadszedł moment, na który czekał. Wystarczająco już robił za dość powolnego. Przyspieszył gwałtownie i runął na swojego przeciwnika, który wcale nie zgłupiał przy tym. Co ciekawe, nie próbował także uciekać. Zablokował ze dwa ciosy, ze dwa inne przyjął. Jeden trafił go w bok głowy tak, że ta się odchyliła prosto na drugą pięść, co trafiła prosto w szczękę. W normalnych warunkach byłoby pozamiatane, ale tu Kazinski poczuł się tak, jakby walnął w murowaną ścianę. W dodatku taką, która mu oddała.

Potężny cios nadszedł pół sekundy później. Nerka wybuchła bólem i olbrzym aż się zgiął, padając na deski. Obezwładniający ból na chwilę uniemożliwił cokolwiek. To nie była pięść. To było jak uderzenie co najmniej stalową rurką. Doszły do niego wiwaty publiczności. Tutejszy czempion uniósł dłoń w geście tryumfu. Drugą ocierał krew lecącą mu z ust. Splunął też czerwienią. A więc jednak był człowiekiem. Cholernie twardym.
Buck mógł się poddać. To tylko trochę lekkiego wstydu i ruchanie. Coś co mógł poświęcić. Dalej walczyć też mógł. Ulepiony z miękkiej liny nie był. Tylko na drugą taką wymianę już raczej nie powinien iść. Prosta dedukcja sugerowała wszczepy u oponenta, pozwalające mu przetrwać uderzenie w głowę. Czy wytrzyma kolejne, to już loteria. Miał też inne, dość wrażliwe, części ciała. Sądząc po zachowaniu, większość jego oponentów po takim ciosie nie wstawała. W sumie nie różnił się wiele od Bucka w tym przekonaniu.


Powrót do motelu przebiegał już w godzinach szczytu, przez co nawet zdolności JP nic nie dawały. A może dawały, bo ilość wciskających się na chama, trąbiących i unikających przestrzegania jakichkolwiek przepisów kierowców jeszcze wzrosła. Tak czy inaczej, jazda trwała długo, aż wreszcie dotarły do parkingu, z ulgą opuszczając samochód i dziękując niebiosom za klimatyzację. Słońce już zachodziło, Neiva powoli pogrążała się w mroku.
Timothy podziękował za zdjęcie znalezionego papieru, obiecując, że pokaże to rodzicom dziewczyn.
- Może znajdziemy coś zapisanego ręcznie, ale na spektakularny efekt bym nie liczył. Mi niestety nie udało się dowiedzieć wiele więcej, próbuję ciągle zdobyć więcej informacji na temat tych mężczyzn. Zwłaszcza w kwestiach powiązań, ale ktoś to niezwykle skutecznie utajnił.
Weszły do pokoju, szczęśliwie nikt nie dobrał się do pozostawionych tu rzeczy. Zza ściany, gdzie rozlokowali się mężczyźni, nie dobiegały żadne konkretne odgłosy. Czasami zdawało się, ze słyszą chrapanie, oznaczające, że Ruiz ciągle zażywa drzemki. Buck nie wrócił. A wieczór w sumie dopiero się zaczynał, mimo wcześnie zapadającego zmroku.
 
Sekal jest offline