Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2013, 17:22   #105
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
Nić porozumienia

Następnego dnia po zakończeniu testu Edwin postanowił złożyć niezapowiedzianą wizytę jednej z uczestniczek testu. Będąc tym razem w swym nieformalnym stroju na który składała się biała lniana koszula i sztruksowe spodnie z przytroczonym do pasa koncerzem, szedł on wolnym krokiem wzdłuż korytarza w którym rozmieszczony były pokoje uczestników wspinaczki. W końcu zatrzymał się przed tym oznaczonym numerem 17, należącym do niejakiej Ryoku Nightblade i bez wahania zapukał trzykrotnie do drzwi, czekając cierpliwie na odpowiedź z dłońmi splecionymi za plecami.
Nikt jednak nie otwierał drzwi. Najwyraźniej dziewczyny nie było w pokoju. Kiedy Edwin miał już sobie pójść, ktoś odezwał się za jego plecami charakterystycznie ochrypłym głosem:
- Pan do mnie, jak rozumiem? - cóż, tym razem to on został zaskoczony.
Dziewczyna, jak się wydawało, pojawiła się wprost znikąd, albo potrafiła się tak cicho poruszać. Była ubrana w spodnie koloru khaki, które były umorusane ziemią. Zamiast koszuli jej tors był owinięty elastycznym bandażem, a na ciało miała zarzucony wojskowy mundur w kolorze ciemnej zieleni. Najwyraźniej dopiero co wróciła z roboty w ogrodzie zarzuconej jej przez Zuu, bo zarówno ciężkie, wręcz pancerne buty, jak i ręce również nosiły ślady ziemi.
- Przy okazji witam. Ryoku Nightblade - przedstawiła się, lekko się skłaniając.
Stała w lekko rozluźnionej pozycji ze skrzyżowanymi na piersi ramionami. Spoglądała uważnie na Edwina, oczekując odpowiedzi z jego strony.
- Również witam, panno Nightblade. Edwin Brightsight, do usług - przedstawił się z wyraźnie bardziej elegnackim ukłonem. - Przybyłem by nawiązać nić porozumienia między naszymi drużynami. Po pierwsze chciałbym szczerze pogratulować wam udanej potyczki w pierwszym teście - to powiedziawszy wyciągnął uprzejmie otwartą dłoń w stronę czarodziejki. - Nie spodziewaliśmy się takiego oporu ze strony drużyny nad którą mieliśmy taką liczebną przewagę. Dobrze mniemam, że ty i pan Aidan objęliście dowodzenie podczas walki? Muszę przyznać że doprawdy udało się wam nas zaskoczyć, a wasza taktyka, jak i duch walki z pewnością zasługują na pochwałę.
- Dziękuję - odparła chłopczyca. Uścisnęła dłoń Edwinowi. Dłoń Ryo była twarda i spracowana, miała wiele odcisków oraz drobnych blizn. Zresztą całe przedramiona posiadały mniejsze czy większe ślady po walkach. - Po prawdzie każdy z nas miał wkład w tę walkę. Ja tylko poskładałam wszystko do kupy, a reszta zespołu mi w tym pomogła - przyznała się. - Mnie zastanawia kilka rzeczy, panie Brightsight - przeszła do innej rzeczy. Widać, że ciekawość wzięła u niej górę, a w wzroku pojawiło się coś niepokojącego w stylu “uważaj, coś wiem”. - Mianowicie dlaczego Kil z wami nie walczyła? Pamiętam doskonale, iż była w waszej drużynie. Tak poza tym gratuluję pomysłu sojuszu. Dość pomysłowe i… ryzykowne. Odwaga godna podziwu. Czy pomysł wyszedł od was… czy od Gakusei`a? - uśmiechnęła się tak ni to chytrze, ni to szelmowsko. Ale wszystko w granicach smaku. - W porządku. Niczego nikomu nie powiem. Jestem jak ten kapłan na spowiedzi. To będzie tak między nami.
Wzrok dziewczyny przebiegał od czasu do czasu po otoczeniu, ale sprytnie i szybko rejestrował otoczenie. Trzeba było przyznać, że była nad wyraz czujna i niezbyt pasowała do shinsoistów.
- Ależ proszę się nie niepokoić. Uznaję to za zwykłą towarzyską pogawędkę. Nie ma potrzeby utrzymywania czegokolwiek w tajemnicy. Może jednak zechciałaby się panna nieco odświerzyć po ciężkiej pracy? - zaproponował, wskazując wzrokiem na pokój dziewczyny. - Mogę poczekać na zewnątrz. Nigdzie mi się obecnie nie spieszy.
- Proszę o danie mi góra 50 sekund - oznajmiła. - Postaram się wyrobić na 30 - rozłożyła ręce. - To dość krępujące rozmawiać z kimś brudnym i spoconym tuż po robocie, wiem coś o tym - uśmiechnęła się w stylu niewiniątka. - Niebawem wrócę, proszę poczekać - po czym wariacką szybkością i biegłością otworzyła drzwi do pokoju, wsunęła się, po czym wyszła po niemal dokładnie połowie minuty odświeżona, w jasnej koszuli takiej, jaką nosiła zeszłego dnia. - Już jestem - zasygnalizowała, zamykając drzwi na klucz. - Słucham, panie Brightsight.
- Wracając więc do tematu - zaczął lokaj, odchrząknąwszy wcześniej po lekko zaskakującym popisie wiedźmy. - Panienki Kil nie było z nami, ponieważ została wcześniej pokonana przez drużynę pana Gakuseia. Tak się złożyło że pechowo wybraliśmy ten sam punkt zborny i dotarliśmy do niego jako drudzy. Dopiero po tym jak wpadliśmy w ich zasadzkę w której poległa panienka Kil, panicz Dullahan zaproponował zawiązanie sojuszu między naszymi drużynami, na co pan Gakusei dziwnie łatwo przystał. Zupełnie jak gdyby żywił do was jakąś urazę. Dodatkowo wiemy że ich drużyna zbierała pozostałe czerwone kupony, najpewniej celem przekazania ich komuś z was.
- Żywi urazę do mnie - oznajmiła bezpośrednio Ryo. - oraz do Aidana. Ale zwłaszcza do mnie. Powiedzmy, że zanim trafiłeś do tej części piętra, między mną a panem Gakusei`em nawiązała się niezbyt przyjemna rozmowa, która zakończyła się konfliktem i rozejściem dwóch stron. Podejrzewam, że będzie próbował was nastawić przeciw mnie. Wiem, że będzie starał się wyeliminować z gry tych, którzy wejdą mu w drogę. Powinniście uważać na niego. To niebezpieczny typ - ostrzegła, jakby wiedziała o okularniku coś, co pozostało tylko między tamtą dwójką. Ostentacyjnie westchnęła. - Kil nie była przypadkową ofiarą. Czy wasz towarzysz Cień był odpowiedzialny za próbę kradzieży list? Proszę odpowiedzieć szczerze. Nie będę żywić urazy, zwłaszcza że w jakimś stopniu wyrównaliśmy rachunki, ja i towarzysz Cień.
Miała dziwne wrażenie, że jest obserwowana. Rozejrzała się dyskretnie dookoła. Czasem żałowała, że nie posiada oczu dookoła głowy i że nie jest zwiadowcą.
- Wiedziałam, że będziemy ich celem - dodała po chwili.
- Kradzież list? Nic mi o tym nie było wiadomo - odpowiedział szczerze zdziwiony Edwin. - Wiem że Cień miał w planach przeprowadzenie pewnego fortelu przed egzaminem, ale nie zagłębiałem się w szczegóły. Tajne akcje to nie moja specjalność. Aczkolwiek nawet gdybym o tym wiedział, to nie próbowałbym go powstrzymywać. Pewnie zauważyłaś, że w wyniku swoich nieprzemyślanych akcji jeszcze przed testem otrzymał stosowną karę punktową, więc można powiedzieć że odpokutował swój czyn.
W tym momencie Edwin pokiwał głową z zamkniętymi oczami, jak często robią starsi panowie by wyrazić zarówno uznanie, lub potępienie jakiegoś czynu.
- A co do pana Gakuseia, to oczywiście zdaję sobie sprawę że przebiegły z niego człowiek. Z panny również, jeśli wolno mi tak się wyrazić - stwierdził, uśmiechając się przy tym do Ryo porozumiewawczo. - Jednakże wygląda na to że w doborze sojuszników poszło wam znacznie gorzej od nas. Nie myślałem że ktokolwiek będzie miał dość odwagi i zarazem... - zawahał się na moment, wyraźnie szukając odpowiedniego słowa - pewności siebie, by sprzymierzyć się z kimś takim jak ów Yortsed.
- Wiem, że Cienia i panienkę Kil łączy pewna więź, którą mogłabym określić jako rodzącą się przyjaźń. W każdym razie zażyłość - odpowiedziała. - Podejrzewam, że Cień naraził się komuś z drużyny Gakusei`a. Wiedząc o tym, drużyna zadziałała tak, by wywołać u niego coś w rodzaju terapii szokowej. Wiem, że Cień to całkiem niezły łowca, cóż sam jest cieniem, więc skrytobójstwo ma w naturze. Mogło to podziałać na niego jak płachta na byka. Czy Kil została postrzelona z kuszy? - spytała bezpardonowym głosem, jakby rozmawiała o pogodzie i brutalne zagrania nie były dla niej nowo odkrytą Ameryką. - Druga opcja to taka, że mieli was znacznie wcześniej na oku, czyli jeszcze tuż przed testem. Lakuma mogła zblefować imć Dullahana odnośnie drużyny, wiedziałam… czy też przypuszczałam, że coś się skroi w tym kierunku. Pamięta mnie pan ze stołówki, panie Brightsight? Siedziałam gdzieś na uboczu, dostrzegł mnie pan wtedy.
- Wyglądało to raczej na przypadek, niźli celowe zagranie - stwierdził lokaj, gładząc się po brodzie w zamyśleniu. - Ja i panicz Dullahan również nieomalże zostaliśmy postrzeleni. Aczkolwiek jeśli dłużej się nad tym zastanowić, to mogli dowiedzieć się o naszym punkcie zbornym jeszcze przed testem, mimo że w jego trakcie nie wypowiadaliśmy na głos gdzie się on znajduje. Zaś odnośnie panny Lakumy, to dobrze wiemy że w tamtym momencie blefowała, gdyż jeszcze przed pokonaniem przez nas strażnika, wpadliśmy w inną zastawioną przez nich zasadzkę, której ostatecznym wynikiem było jedynie odebranie nam czerwonych kuponów. Widocznie chcieli wtedy zachować siły na potyczkę z wami.
Edwin wzruszył ramionami, jakby nie do końca pewien swoich przypuszczeń, jednak to właśnie były wnioski jakie udało mu się wyciągnąć odnośnie drużyny samozwańczego geniusza.
- A pannę oczywiście pamiętam - przytaknął. - Pamiętam też twój czarny ogień, którego jednakże nie dostrzegłem w trakcie potyczki z wami podczas egzaminu. Czyżby miał on inne zastosowanie, niźli zwyczajne płomienie?
Ryo zdziwiła się odnośnie czarnych płomieni.
- To było przypadkowe, ot skutek uboczny z lekcji - oznajmiła uśmiechając się luzacko. - Nie wiem jeszcze co to jest, ale może za niedługo do tego dojdę i zrobię z tego użytek. No tak, najwyraźniej pan mnie ubiegł, wychodził pan wtedy z sali od Zwiadowców mniej więcej w podobnym czasie co ja bądź nieco wcześniej.
- Więc to tak - starzec pokiwał głową ze zrozumieniem. - Widzę że nadzwyczaj zdolna z ciebie czarodziejka. Czy w twoim świecie ludzie również użyczają mocy duchów przy rzucaniu zaklęć?
- Zależy w którym świecie - oznajmiła Ryo, nie widząc nic złego w zdradzaniu co nieco o sobie. To nie była informacja, którą traktowała poważnie. Stwierdziła, że jegomość może wiedzieć o tym, że wędrówki po światach nie były dla niej niczym nadzwyczajnym. - Ja nie potrzebuję - stwierdziła na pytanie pożyczania mocy od bytów nadprzyrodzonych.
- Rozumiem, aczkolwiek muszę przyznać że jestem zszokowany - stwierdził Edwin ze zdziwieniem i zarazem podziwem w głosie. - Czyli podróżowałaś między światami jeszcze nim trafiłaś do Wieży? Doprawdy zdumiewająca zdolność. W tym momencie możesz przenieść się gdzie indziej, czy być wymaga to czasu na przygotowanie i odpowiedniego rytuału?
- Można tak powiedzieć. Ze środkami różnie bywa - ucięła temat odnośnie podróży między światami.
- Oh, niewątpię w to - zgodził się Edwin. - W każdym razie cieszę się że udało nam się wszystko wyjaśnić. Być może w następnym teście dołączę do waszej drużyny, jeśli sytuacja będzie ku temu sprzyjać. Sądziłem że sprzymierzycie się z Vayesem i dlatego pominąłem was w poszukiwaniach sojuszników. Życzę miłego dnia, panno Nightblade.
Po tych słowach lokaj z powrotem spłótł dłonie za plecami i zaczął szykować się do odejścia.
- Również życzę miłego dnia, panie Brightsight - Ryo pożegnała się z Edwinem, uważnie mu się przypatrując. Rozejrzała się na około, po czym weszła szybko do własnego pokoju i zabarykadowała się w nim.
 
Tropby jest offline