Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2013, 18:59   #123
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Na czas drogi pogrążyła się w myślach. To było lepsze niż obserwowanie jak co drugi uczestnik ruchu chce ich zabić. Albo to samo co oni robi JP, która za kółkiem wpadała w jakiś bojowy szał i nie ustępowała rodowitym Kolumbijczykom. Paula zastanawiała się, jak bardzo różni się to co robią teraz, od wycieczek, które odbywała ze swoim ojcem. Wtedy prawie wszyscy spotkani ludzie, w takich krajach jak ten, okazywali się życzliwi i sympatyczni. Zwłaszcza po tym, jak dowiadywali się, że nie mają do czynienia z Amerykanami. A tymczasem Ruiz wyraźnie ostrzegał przed tym wieczornym spotkaniem, na jakie się umówił i brał tam tylko wyglądającego jak góra mięśni Bucka.
Rozpaczliwy apel o pomoc, przeterminowany prawie o dwa tygodnie, stanowił osobną różnicę. Szatynka starała nie dopuścić do swoich myśli faktu, że może być już o wiele za późno na znalezienie sióstr.

Gdy przebili się przez największe korki, poprosiła JP o zatrzymanie się przy jakimś sklepie, gdzie kupiła butelkę tutejszego wina, świeży sok owocowy i trochę innych produktów, z których miała zamiar przygotować kolację i ewentualnie śniadanie. Motel nie sprawiał wrażenia takiego miejsca, gdzie można było to dostać, zwłaszcza w cenie pokoju.
Dotarli tam wreszcie i Paula otworzyła wino, nalewając każdej z dziewczyn do szklaneczki. Uniosła swoją.
- Za pomyślne ukończenie tej... misji. Podejrzewam, że trochę szczęścia się nam przyda.
Wypiła łyk, smakując uważnie. Nie było złe. Usiadła na łóżku, popatrując na nowe koleżanki. Ciekawa była, co skłoniło je do tej szalonej eskapady, ale trochę jej było głupio pytać, więc zaczęła od siebie.
- Nie sądziłam, że jak wrócę kiedyś do Kolumbii, to w poszukiwaniu obcych osób. Wcześniej trzymałam się tylko ojca. Jest... a raczej był reporterem. Niestety musiał się wycofać po wypadku - musiało to być dla niej ciągle świeże, bo wyraźnie jej entuzjazm przygasł. - W każdym razie, nie uczyłam się niczego innego. Naturalne wydawało mi się więc kontynuowanie podróżowania... Tylko trzeba z czegoś żyć.
Zakończyła, a może trochę urwała, bo dało się wyczuć, że ostatnie zdanie to nie w pełni była prawda. Zachowała ją na razie dla siebie, przypominając sobie, że przecież nie zna tych dziewczyn i czasami nie należy mówić o wszystkim.
 
Lady jest offline