Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2013, 23:07   #23
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Arastianne nie czuła się zbyt komfortowo w otoczeniu taki wielu obcych osób. Sala bankietowa była zaś nimi wypełniona po brzegi, ona zaś z tak wielu tuzinów, znała ledwie kilka osób, te zaś oczywiście zajęte były swoimi sprawami, przez co Magini praktycznie była sama. Zjadła więc, co zjeść wypadało, pamiętając by zachowując etykietę w trakcie posiłku... po nim zaś było już odrobinkę luźniej, mogła więc się "zgubić" w owym tłumie.


Wystarczająco jednak jej się to nie udało, ponieważ ledwie po paru chwilach zjawił się niejaki Adenar Torryn, proponując interes. Jego oferta zaś, oraz to co zasłyszała, wydawało się całkiem rozsądne, nie pozostało nic innego, jak zgodzić się na propozycję (po drobnym utargu oczywiście), i uzyskawszy jeden dodatkowy procent dochodów, Adenar uzyskał pozwolenie na handel i faktorię na ziemiach Arastianne.

....

Jakiś czas później zagadnął ją i kolejny "interesant" oferując jeszcze więcej złota i podatku od dochodu, choć owy grubas nie wzbudzał już takiego zaufania jak poprzedni jegomość. Jednak i na jego ofertę Shieldheart przystała, nie omieszkując mieć na oku poczynań "Żelaznego Tronu", a jeśli by coś poszło nie tak, przepędzi zuchwalców w siną dal, czy to po dobroci, czy i nawet siłą...

Już miała opuścić salę, gdy tym razem zagadnął ją Czerwony Mag z Thay!. Arastianne przygryzła zaś wargę, zamrugała oczętami, po czym zlustrowała rozmówcę z góry do dołu. Nie widziała jeszcze żadnego z nich z bliska, jednak wiedziała o nich wystarczająco dużo, by trzymać się z daleka. Wysłuchała więc spokojnie, co ma do powiedzenia, następnie zaś grzecznie, choć stanowczo odmówiła. Niezmiernie korciło ją, by posłać "czerwonego" w cholerę, nie chcąc jednak okazywać otwartej wrogości, a i wywoływać tu jakiegoś skandalu, kilka razy ugryzła się w język.

Następnie zaś, już czym prędzej opuściła bankiet, by przypadkiem nie wpakować się w co jeszcze.


~


W mieście było tłoczno i wesoło.

Ulice wypełnione straganami, rozbawionymi ludźmi(i czasem nie-ludźmi), pachniało jadłem i trunkiem, było gwarno, kolorowo i Arastianne się to niezwykle podobało. Z reguły wolała ciszę i spokój, bardziej preferując bibliotekę od takich rzeczy, jednak od czasu do czasu bardzo lubiła odstępstwa, i rzucenie się w wir zwyczajowego życia, między całkiem zwyczajne osoby, mogąc cieszyć się chwilą zabawy i zapomnienia w znojnym życiu.

- Dziękuję, ale spieszę się! - Odparła z wielkim uśmiechem do podchmielonego jegomościa, namiawiającego ją do napitki wraz ze swoim mieszanym towarzystwem...

Jeszcze przecie na głowę nie upadła.

~

Zatrzymała się za to przy sporym straganie z łakociami. Czegóż tam nie było... ciasta i ciasteczka, pierniki, babeczki, rodzynki, czekolada. Wszystko tak kolorowe, słodkie, wspaniałe.


Gruby jegomość spojrzał na nią zdziwiony, gdy wlepiała w to wszystko, jego pomocnik zaś stał się o wiele czujniejszy. Arastianne to jednak nie obchodziło, wszak nie była jakąś złodziejką. Ochotę za to miała wielką, posmakować tego i owego... gdzieś z boku usłyszała zaś kilkoro dzieci.

- Hej maluchy, chcecie łakocie? - Zagadnęła je od razu, co wywołało jeszcze większe reakcje przy straganie.

Matka któregoś z dzieci spojrzała z kolei na nią zaskoczonym wzrokiem.
- Ależ pani... - Zaczęła, umilkła jednak, pod wymownym przymknięciem oczu Magini, odwzajemniając szybko uśmiech i dodając "dziękuję"

- Bierzcie co chcecie, kto na co ma ochotę! - Pani szeryf doprowadziła do radosnego pisku dzieciarni, niemalże palpitacji właściciela słodkości, oraz wybałuszenia gał pilnującego towaru młodziana. Kilka złociszy szybko jednak wyjaśniło całą sytuację, i wieeeeeele osób choć na chwilę stało się naprawdę szczęśliwych, łącznie z Maginią, zajadającą się pysznym piernikiem oblanym czekoladą...


~


Czego tu jeszcze nie było... konkurs łuczniczy, pojedynek magów, konkurs iluzji, występy Bardów... moment! Toż to Ansimon wygrał w iluzjach, niech go drzwi ścisną, łobuza jednego! A ona przegapiła występ... Magini czym prędzej pomknęła ku niemu, gratulując wygranej, i przy okazji zamieniając z nim kilka słów. umówili się na dłuższą pogawędkę później, nie chcąc sobie wzajemnie wchodzić w plany w trakcie świętowania, każdy więc po chwili poszedł w swoją stronę.

Wkrótce Arastianna trafiła na konkurs Bardów.

Spodziewała się melancholijnej zagrywki jakiegoś wychudzonego Elfa, który pewnie starałby się wycisnąć ze swych słuchaczy ostatnie łzy, i tak też sobie myślała, słysząc wolną melodię na skrzypkach. Gdy jednak miała po chwili lepszy widok na scenę, zamarła w pół ruchu, z piernikiem pakowanym właśnie w usta. Na scenie bowiem nie stał nikt inny, jak jej stara znajoma, Sarumrae, do której wysłała list z zaproszeniem!.

Magini zamrugała raz, drugi, trzeci.

Przełknęła łakoć, otarła kąciki ust jedwabną chustką, po czym na jej buźce wykwitł uśmiech. Nie spodziewała jej się tu, w tym miejscu, nie spodziewała się, że tak szybko przyjedzie... w ogóle nie myślała, że jej przyjaciółka jednak ją odwiedzi, a tu proszę, taka niespodzianka.

- I już w centrum uwagi, co? - Powiedziała sama do siebie, lekko kiwając głową.

Pani szeryf wysłuchała do końca wolnego kawałka, po nim zaś nastąpił szybki, energiczny, niemalże wybuchowy utwór, do tego skrzypki Sarumrae zajęły się ogniem. Arastiannie się to nawet spodobało, choć muzyka wydawała się nawet odrobinę dzika, a może i... mroczna? Postanowiła w porywie chwili dodać nieco więcej efektów, by jeszcze bardziej upamiętnić ten występ.

Po paru gestach i kilku cichych słowach nie tylko instrument Bardki zajął się iluzją płomieni, lecz i ona sama, wyglądając niczym jakaś bogini z Planu Ognia, czy może i kusicielka z najdalszych Czeluści. Wyglądało to zaś całkiem nieźle, do tego jeszcze skrzydła, a po chwili i Sarumrae zaczęła unosić się dobre półtora metra nad sceną.


W finałowym zaś momencie, gdy dziewczyna grała jak oszalała, okalające ją płomienie za sprawą Magini niby-wybuchły w kierunku widowni.














.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline