Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2013, 11:32   #2
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Podróż kolorową serpentyną do najprzyjemniejszych nie należała, ale nijak się nie miała do znajdujących się w niektórych książkach opisów przeżyć podczas podróżowania portalami i nieprzyjemnych uczuciach z takimi podróżami związanymi. Ale potem... to, co było po lądowaniu...
Mirek zamknął oczy, a po chwili je otworzył, a potem się uszczypnął. Zabolało... a i tak nie do końca chciał uwierzyć w to, co widzi.
To był jakiś koszmar. Stali na jakieś małej platformie unoszącej się wśród chmur. Gdyby nie te otwarte przestrzenie czułby się niczym w samolocie. Usiłując sobie wmówić, że to coś na kształt kosza balonu, przyklęknął by zawiązać buty, której to czynności nie zdążył wykonać przed wkroczeniem w portal.
W co mnie ten Paweł wpakował, pomyślał, starając się pogodzić z nową, zdecydowanie nierzeczywistą rzeczywistością.
Poprawił czapkę, by czasem wiatr nie zrobił mu nieprzyjemnej niespodzianki, a potem rozejrzał się raz jeszcze dokoła, próbując odszukać miejscowy wylot portalu, tutejszą wersję kolorowego owalu, ale nie udało mu się nic wypatrzeć. Najwyraźniej Paweł nie pozostawił im już możliwości odwrotu.
Tylko co mieli robić? Siedzieć tu i czekać na cud? A może ten niby-pad działa jak przyciski w windzie? Bo chyba nie mieli skakać po chmurkach?

Już miał podejść do urządzenia sterującego, gdy nagle potworny huk wstrząsnął platformą. Jakby trafił w nich piorun. A jeśli nie trafił (bo Mirek nijak nie poczuł się przypalony), to był bardzo blisko, bo aż zaczął błyszczeć breloczek, który Mirek nosił przy pasku. I rozgrzał się, o czym chłopak się przekonał gdy dotknął breloczka aby się przekonać, czy czasem coś się nie stało. Ale brelok tkwił na swoim miejscu.
To dotknięcie miało jeszcze jeden skutek. To magia, olśniło nagle Mirka, gdy nagle zamrowiło mu w palcach. W breloczku była jakaś magia. Ujawniła się nagle? “Przypłynęła” wraz z tym gromem, który omal ich nie trafił? To sprawił Paweł? A może to wpływ tego miejsca? No i skąd się wzięły inne platformy, których - Mirek by się założył - przed chwilą jeszcze nie było? Wyskoczyły z chmur, czy może pojawiły się znikąd?

Mirek odsunął na dalszy plan rozmyślania nad tym i innymi problemami, skupiwszy się na jednym - jak wydostać się z tej platformy, nie skręciwszy najpierw karku. Konsola?
Podszedł do krawędzi, uważając, by na skutek nieostrożnego kroku nie odbyć zbyt pospiesznej podróży w dół i stanął przy padopodobnym urządzeniu. Miał nadzieję, ze znajdzie jakąś instrukcję obsługi. A jeśli nie? Metodą prób i błędów należało znaleźć przycisk lub wajchę, która powinna spowodować ruch platformy w dół.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 17-12-2013 o 11:52.
Kerm jest offline