Alessandro zlustrował pomieszczenie z akceptacją, zresztą cały klub, a raczej ta część w której czekał na Anitę i oczywiście sala do kórej zostali wprowadzeni spełniały najwyższe standardy. Najwyraźniej lokal był miejscem spotkań chicagowskich wampirów. Niemniej jednak przebywanie w eleganckich, dobrze zaprojektowanych i wykonanych pomieszczeniach nie do końca zmniejszało jego irytację. Długi lot, konieczność wykorzystania gościny jednego z mieszkańców Chicago, co oczywiście było uznanym i uświęconym obyczajem, nie poprawiło jego samopoczucia. Jeżeli będzie musiał zostać dłużej konieczny będzie własny apartament. Wbrew własnym zwyczajom nie przedstawił się jeszcze lokalnej społeczności, co w przypadku co bardziej konserwatywnych jej czlonków mogło stanowić problem...Choć może częsciowo problem właśnie się rozwiązywał, przynajmniej pod tym względem. Alessandro zajął miejsce i z delikatnym, niemal przyjaznym uśmiechem przypatrywał się Anicie - cóż, kiedy wreszcie ta kobieta, która przynajmniej narazie, niepotrzebnie zajmowała jego uwagę, wyjaśni cel tego dziwnego zgromadzenia. Oby jak najszybciej. Spojrzał na Francois i po jego pytaniu poczuł się zwolniony z zadania podobnego. Chyba narazie będzie najrozsądniej przypatrywac się rozwojowi wypadków. |