Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2013, 20:27   #19
cb
 
cb's Avatar
 
Reputacja: 1 cb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemu
Podróż była męcząca. Wnętrze samochodu śmierdziało trupem, gdzieniegdzie można było jeszcze dostrzec ślady krwi. Byku podczas ucieczki wskoczył do bagażnika. Dzielni pogromcy wybrali na szczęście siedmioosobowego Yukona XL ale ich była dziewiątka a ponadto on do najmniejszych nie należał. Umilał tam sobie podróż pociągając od czasu do czasu z otrzymanej od Shoshanny flaszki . Teraz z radością rozprostował kości przeciągając się, następnie spokojnie rozejrzał się po okolicy. Dostrzegł cztery budynki. najbliżej tuż za dystrybutorami znajdował się budynek sklepu. Ot kolejny postawiony według szablonu klocek. Nieopodal, pomiędzy nim a barem był mały parking z czterema zaparkowanymi nań gratami. Sam bar miał wybitą szybę co wskazywało na to, że w środku nie zostało zbyt wiele. Dalej znajdował się zamknięty warsztat oraz magazyn chuj wi czego. Byku postanowił zacząć zwiedzanie od najbliższej atrakcji czyli sklepu. Ostrożnie zbliżył się do drzwi wejściowych trzymając w dłoni pałkę. Popchnął je otwierając do środka. Następnie zapukał kilkukrotnie we framugę by wywabić ewentualnych wścieklaków sam czekał przy ścianie z pałką wzniesioną do ciosu. Nasłuchiwał pilnie. Odczekawszy chwilę Byku najpierw zerknął do środka później zanurkował za najbliższy regał. Tam zamienił pałkę na nóż i kascet. Ten zestaw był zdecydowanie poręczniejszy. W myślach policzył do trzech, wstał i zlustrował wzrokiem pomieszczenie. Śmieci na podłodze wskazywały na niedawne odwiedziny innych ocalonych. Sporo towaru ocalało zupełnie jakby tamci nie mieli czasu by szabrować dokładnie. Sklepik nie był olbrzymi więc parę kroków wystarczyło by przemierzyć i zlustrować otoczenie. Czysto. Pozostały jeszcze drzwi na zaplecze. Trzeba by zajrzeć i tam. Sanchez znowu najpierw zapukał i nasłuchiwał przez chwilę. Ponieważ żaden śmieć nie zechciał urozmaicić mu dnia Byku sam pofatygował się do kantorka. Znalazł tam jedynie trupa sprzedawcy. Koleś postanowił palnąć sobie w łeb s obrzyna dekapitując się tym samym. Patrząc na niego Byku pomyślał, że słowo półgłówek nabrało nowego znaczenia. Szybko przeszukał denata jednak poza obrzynem trzymanym w ręce nie znalał nic ciekawego. Wracając do wejścia zajżał jeszcze za ladę, zgarnął 6 znalezionych tam nabojów i paczkę fajek. - Tu jest bezpiecznie - zawołał Byku wystawiwszy głowę przez drzwi.
Cienie stawały się coraz dłuższe, noc zbliżała się coraz szybciej. Byku pociągnął kolejny łyk browca myśląc intensywnie. Potrzebowali bezpiecznego schronienia i odpoczynku. Wypadałoby też wystawić jakieś warty. Zanim się jednak za to wezmą warto sprawdzić pozostałe budynki. Gestem przywołał do siebie kobietę. - Słuchaj kobieto - zaczął najdyplomatyczniej jak potrafił - weź no z małą zgarnij jakieś żarcie do siatek jakbyśmy musieli w nocy spier.... znaczy tego spiesznie uchodzić. Zanieście je do auta. Poszukaj też czegoś do świecenia. Ja w tym czasie pozbędę się trupa i sprawdzę knajpę i resztę gospodarstwa póki widno. Beee przyjeło się. - powiedział zadowolony harleyowiec i chwycił trupa za nogi. Upewnił się jeszcze, że 5 naboi spoczywa bezpiecznie w kieszeni a 2 w lufie, chwycił trupa powtórnie i zaczął odciągać go za budynek stacji. Lekki kolo nie był ale Byku też swojej ksywki za nic nie dostał.
Porzuciwszy truposza za śmietnikiem Sanchez z zadowoleniem odpalił zielonego LMa. Zaciągnął się mentolowym dymem spojrzał w zamyśleniu na fajka, trupa sprzedawcy i swój nóż. Coś ewidentnie nie dawało mu spokoju. Westchnął wypuszczając resztki dymu i ruszył ku bramie warsztatu. Była ona co prawda zamknięta dużą, masywną kłódką ale nie stanowiło to większego problemu. Zamki patentowe otwiera się bardzo prosto. Byku, nie był doświadczonym włamywaczem ale otwarcie kłódki jego zdaniem było tylko kwestią czasu. Potrzebował tylko dwóch kawałków drutu i kombinerek żeby zrobić manipulator i wytrych. Harleyowiec zapukał w drzwi i poczekał chwilę. Odgłos rozrzucanych narzędzi i walenia w blachę potwierdził, że w środku jest co najmniej jeden wścieklak. Cóż trzeba było zmodyfikować plan.
Byku podszedł do Jasona i zagaił
- Te Dziadek pomożesz mi z jednym takim który utknął w warsztacie?

Odpowiedziała mu Shoshanna
-Jeden, to optymistyczne założenie. Bądźcie przez moment jak najciszej. Ja narobię trochę hałasu z tyłu. Zawalę w ścianę –pokazała na trzymany w dłoni pręt lewarka - albo coś. Poczekajcie chwilę aż wrócę, a ci w środku się przemieszczą i dopiero otwierajcie. Co ty na to?

- Wporzo lala dajesz hehe. Potrzebuję chwili coby kłódeczkę cyknąć. - uśmiech Byka był co najmniej obleśny. Ciekawiło go jak ta lasecza zareaguje. - poczekaj jeszcze tylko chwilę drucik se wygnę. Jak powiedział tak zrobił. Odszedł kawałek i wyklepał na cegle odpowiedni kształt. Haczyk na końcu wyszedł jak ta lala. Za manipulator miał posłużyć klips od znalezionego za ladą baru parkera. Gdy Sanchez był gotów cichutko podszedł do drzwi i kucnął przy kłódce. Panna czekała w gotowości z kawałkiem żelastwa w ręce. Na dany przez Byka znak zaszła budynek z drugiej strony i zaczęła naparzać łychą w blaszaną ścianę. Sanchez po chwili też przystąpił do akcji manipulując zaimprowizowanymi wytrychami.
 
__________________
Pierwsza zasada przetrwania, nie daj się zabić.
Druga zasada przetrwania: To że masz paranoję nie znaczy, że oni nie chcą cię dopaść.
cb jest offline