Bezimiennego wyprawy do stołówki
Gdyby ktoś spojrzał w tym momencie w stronę wejścia do stołówki, miałby jedną z nielicznych okazji by zobaczyć Bezimiennego w swej naturalnej postaci. Kto to zrobił trochę później uświadamiał sobie, że w pomieszczeniu znajdowały się dwie owieczki. Jedna rozmawiająca z nową osobą na piętrze, oraz druga, która spokojnym krokiem kierowała się w stronę Homiego. Na jej twarzy wyraźnie malowało się głębokie skupienie.
Gdy zmiennokształtny stanął przed ladą wzrokiem omiótł listę oferowanych produktów szczególną uwagę poświęcając widniejącym obok nich cenom. Moment kalkulował w głowie, po czym odezwał się do kuchcika.
– Poproszę kawał świeżej, surowej baraniny trochę większy od mojej dłoni, porcję pieczonej szarańczy i trunek lodowy kiribi. – podał pierwszą porcję zakupów. Więcej pewnie nie był w stanie zabrać. A nawet, jeśli byłby, nie miał takiego zamiaru. W końcu każde pojawienie się w stołówce dawało nowe, ciekawe informacje. – Proszę się nie śpieszyć.
Bezimienny usiadł na jednym z siedzeń przy ladzie i zamknął oczy. Skupił się na możliwościach posiadanego aktualnie ciała. Nie potrafił nigdy zrozumieć zasad określających poznawanie umiejętności tych, których wygląd poznał. Po prostu dane o nich pojawiały się w jego umyśle, a ze względu na dość dobrą pamięć dziecięcia czasu już tam pozostawały.
- Oh pieniąż… znaczy klient! -Homie ucieszył się, a jego szczypce zaklaskały głośno gdy przyjął zapłatę. - A dla kogo to wszystko Panienko, jakaś romantyczna kolacja, może i kwiatek po okazyjnej cenie? -zapytał z błyskiem w oku, homar łasy na zarobek.
- Kwiatki nie są potrzebne. - odparła spokojnie fałszywa, owieczka otwierając oczy na moment. - A i poproszę tamtego lizaka. - ręką wskazała na słodkość, co najmniej dwa razy większą niż sam Eggo.
- Słodkości, rozpływają się w ustach niczym pieniądze na targu. -zachwalał swój produkt doliczając jego cenę do zamówienia. - Coś jeszcze będzie? Zapakować jakoś za drobną opłatą?
- Na razie nic. W końcu jestem drobną osóbką i dużo na raz nie wezmę. - opdarł Bezimienny, starając się przywołać na twarzy najsłodszy uśmiech, na jaki było go stać. Przeanalizował słowa homara. - A tak drobna opłata jest na prawdę potrzebna? - dziewczęca twarzyczka przybrała wygląd niewinności i delikatności.
- Moja droga pieniążki to najważniejsza rzecz! -odparł homar lekko klekocząc szczypcami. Widać miał inne poczucie piękna niż ludzie i im podobni. - Ahhh pieniążki, pieniążki. -dodał z rozmarzeniem poruszając mackowatym wąsem.
No cóż przynajmniej nie trzeba było się obawiać, że dziewczyny zdobędą jakieś dodatkowe informacje.
- Rozumiem. Skoro tak to pan stawia sprawę to już płacę. - odparła podrabiana owieczka, wyraźnie smutniejąc.
- Wspaniale, wspaniale! -ucieszył się niewzruszony Homie, wyciągając chciwe szczypce.
Bezimienny podał homarowi odpowiednią kwotę, po czym zabrał zakupione jedzenie.
- To na razie dziękuję. Za chwilę zajrzę ponownie. - powiedział jeszcze odchodząc od lady.
Bezimienny dotrzymał słowa danego sprzedawcy. Jednak wygląd, jaki przybrał mógł trochę utrudnić postronnym ocenić ten fakt.
Przed ladą staną Jeździec Bez Głowy. Z tym, że “Bez Głowy” było dość dosłownym odzwierciedleniem rzeczywistości. No dobra, z głową w rękach a nie na karku.
- Słyszałem, że można u pana dostać etanol. - powiedziała głowa, gdy ręce umieściły ją na właściwym miejscu. - Byłbym zainteresowany 4 butelkami
- No mam kilka ostatnich flaszek, był u nas taki robot, co to pił. -stwierdził zamyślony Homar. - Ale to droga rzecz drogi pienią...znaczy kliencie. -odparł kuchcik.
- Jestem tego w pełni świadomy. - odparł spokojnie Bezimienny. - Ale moc tego trunku rekompensuje je jej cenę. Nie mylę się?
- Nie ma mocniejszego! -zachwalił homar. - Nawet robotą rdze zdziera, a co dopiero organicznym gardłom! -dodał klaskając szczypcami.
- W sumie to nie do picia. - zmiennokształtny przeciągał rozmowę, by mów w pełni pojąć moce nowego ciała. - To bardziej, jako okład.
- Leczy lepiej niż święte grale wszystkich światów. -zarzekł się homar. - Okłady są nieszkodliwe i zalecane! -dodał chytrze.
- Tak. Nieszkodliwe. - powtórzył Bezimienny. Zarówno jego głos jak i wyraz twarzy były poważne. - I będą bardzo zalecane. Rozgrzeją każdego jak mniemam?
- Jak najbardziej, to ile podać ile chcesz stra...znaczy wydać? -zapytał Homie.
- 600 kredytów. To będą jakieś 4 butelki etanolu, jeśli się nie mylę. - zapytało dziecię czasu patrząc pytająco na Homiego.
- Dokładnie tyle. -odparł Homi wyciągając spod lady rzeczone 4 butelki -Masz szczęście to ostatnie na składzie!
- Bardzo mnie cieszy, że udało mi się dokonać tego zakupu. - odparł zmiennokształtny uśmiechając się lekko. Przekazał Homiemu odpowiednią kwotę i udał się do wyjścia.