- Dam radę - odparł Marco. - Bez obaw Aniołki, w szkole byłem w kółku teatralnym. Pokażcie lepiej te zapiski z hotelu.
Odstawił kieliszek i przyjrzał się kawałkowi papieru toaletowego. Następnie usiadł i około minuty sprawdzał coś w holofonie.
- "San Jo" to pewnie San José - oznajmił. - W Kolumbii jest sporo miejsc z tą nazwą, ale chyba żadnej miejscowości na południe od Neivy. Może jednak chodzić o szpital San José, motel San José, knajpę, a może nawet burdel. Tu wszystko jest możliwe. Kolumbijczycy bardzo lubią świętych - Ruiz oddał Sue notatkę i napił się wina. - "Frak...", niestety nic mi nie mówi - dodał. |