Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-12-2013, 19:58   #131
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
- Sue znalazła kawałek papieru z zapiskami. - Powiedziała JP z pewną podejrzliwością przyglądając się przewodnikowi - To co zdołałyśmy odczytać kieruje nas w tym samym kierunku, co sygnał GPS wynajętego przez porywacza samochodu.
- Nie wiem czy pokazywanie zdjęć dziewcząt tym ludziom to dobry pomysł. Jeśli to oni za tym stoją, tylko zwrócimy ich uwagę, że ktoś się nimi interesuje.
Według mnie powinniśmy jak najszybciej ruszać na południe. Po za tym nie mam zamiaru rezygnować z ich odnalezienia. Zwłaszcza teraz gdy wiemy, że nie są tu z własnej woli
 
Eleanor jest offline  
Stary 18-12-2013, 22:12   #132
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Sue pokazała mężczyźnie pomięty kawałek papieru z niewyraźnym, zatartym napisem i przeczytała na głos to, co zdołała rozszyfrować. Była wyraźnie zadowolona z tego, że udało się im trafić na jakiś trop.
- Ja bym jednak pokazała zdjęcie sióstr ludziom, którzy się nami interesuję - powiedziała zaraz po JP. - W jakiś mało nachalny sposób i w odpowiednim momencie, żeby nie zaczęli nic podejrzewać.
- Umiesz to tak rozegrać, prawda? - zwróciła się do Ruiza.
 
Vivianne jest offline  
Stary 19-12-2013, 12:48   #133
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
- Dam radę - odparł Marco. - Bez obaw Aniołki, w szkole byłem w kółku teatralnym. Pokażcie lepiej te zapiski z hotelu.
Odstawił kieliszek i przyjrzał się kawałkowi papieru toaletowego. Następnie usiadł i około minuty sprawdzał coś w holofonie.
- "San Jo" to pewnie San José - oznajmił. - W Kolumbii jest sporo miejsc z tą nazwą, ale chyba żadnej miejscowości na południe od Neivy. Może jednak chodzić o szpital San José, motel San José, knajpę, a może nawet burdel. Tu wszystko jest możliwe. Kolumbijczycy bardzo lubią świętych - Ruiz oddał Sue notatkę i napił się wina. - "Frak...", niestety nic mi nie mówi - dodał.
 
Bounty jest offline  
Stary 19-12-2013, 13:49   #134
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
- Jak to żadnej? - JP Była zaskoczono wypowiedzią przewodnika. Wyświetliła ekran swojego holofonu przed jego oczami i wskazała miejsce, które odnalazła wcześniej:
- A to niby co? San Jose de Fragua, a tu na drugim odgałęzieniu drogi El Paujil, gdzie sądząc po zapisie z gps-a, prawdopodobnie porzucili samochód z wypożyczalni, być może dla zmyłki.
Jak dla mnie wszystko jest oczywiste.
 
Eleanor jest offline  
Stary 19-12-2013, 23:08   #135
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- I to by było na tyle. - mruknął pod nosem, zabrał cygaro, kurtę i swoją torbę i wyszedł z ringu. Camila zaprowadziła go do obiecanego pokoju na zapleczu.

*****


- Jestem prawie pewien, że to co proponujesz, jest niewykonalne z anatomicznego punktu widzenia. -
- Och, doprawdy? A czy ja twierdzę, że nie znasz się na robieniu krzywdy bliźnim, olbrzymie? -
- Nie, ale... -
- Żadnego „ale”. Dalej, musisz się trochę obrócić... tak... trochę w prawo... szybciej... jeszcze szybciej... -
- Tak dobrze? -
- Uhm... Tak... Co to było?! Coś strzeliło... -
- Staw łokciowy. Nie przejmuj się. -
- Aha... No, to teraz tu przełożę, a Ty... -


*****


Po wszystkim wziął od dziewczyny numer i wsiadł do taksówki. Po drodze do hotelu, zatrzymał się w pizzerii. Niestety obsługa okazała się równie niekompetentna, jak we wszystkich pizzeriach na świecie, w których zdarzyło mu się bywać. Zamówił największa pizzę a o oni jak zawsze dali mu średnią. Słysząc rozmowy z pokoju dziewczyn, od razu się tam udał.

- Ktoś ma ochotę na pizzę? -
Zapytał kładąc prawie metrowe pudło na stole. Samemu otworzył drugie i zaczął pochłaniać jedzenie.
- Co ci się stało? -
Zapytał Marco, wskazują siniaka na twarzy Bucka.
- Tutejsze kobiety zdradzają niezdrową fascynacje przemocą. - odparł swobodnie i poprosił o relacje z tego co udało im się ustalić. Po paru minutach wiedział już wszytko, odstawił puste pudełko na ziemie i sięgnął po cygaro.

- Tak, cóż. Myślę, że powinniśmy zbadać sprawę owej propozycji nie do odrzucania, zanim opuścimy miasto. Nawet jeśli to nie ci, których szukamy, to mogą mieć jakieś namiary na ewentualnych „klientów” zainteresowanych takim „towarem”. -

Z uznaniem spojrzał na snajperkę Pauli, po czym sam wydobył z torby karabin szturmowy Arasaka. Wielkie bydle z pojemnym magazynkiem i poodczepianym granatnikiem.

- Wiesz Marco, Ja już dzisiaj obiłem mordę twojemu ziomkowi, zapoznał się piękniejszą częścią lokalnej społeczności i objadłem tutejszego żarcia, więc jestem gotowy na dalsze zwiedzanie. Więc jaki jest następny punkt programu? -
 
malahaj jest offline  
Stary 20-12-2013, 11:22   #136
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Godzina 20:00 czasu lokalnego
Wtorek, 11 styczeń 2049
Neiva, Kolumbia


Powrót Bucka nastąpił w dobrej godzinie. Zdążyli jeszcze zjeść i ustalić ostatnie szczegóły planu, gdy dla mężczyzn nadszedł czas ruszenia tyłków. Zwłaszcza, że Ruiz otrzymał wiadomość od swoich nowych znajomych.
"Godzina dwudziesta, pomnik Gaitana, sam i bez broni." No jasne. Ciekawe, że akurat tam, a nie w jakimś klubie, ale kto by się nad tym zastanawiał. Dopiero osobista wizyta mogła dać sensowne odpowiedzi. Nawet jeśli była niebezpieczna.

Tymczasem zapakowali się z Kazinskim do fury i ruszyli w jedną z najgorszych dzielnic Neivy. Marco nie wiedział o niej za wiele, lecz reputację miała wyrobioną odpowiednio. Co ciekawe, była też jedną z najstarszych w tym mieście, ostawszy się samotnie we wschodniej części, kiedy dookoła budowano fabryki, nierzadko wysiedlając przy tym ludzi i równając z ziemią jednorodzinne domy. Zabudowa tu była dość gęsta, nie tak bardzo jednak jak w centrum. Dom stał przy domu, ale zdarzały się i otwarte przestrzenie. Co więcej, większość swojej reputacji zawdzięczała masie barów, pubów, knajp i wszelkiej innej gospodarczej działalności, która skupiała licznych stałych bywalców.

Ostały się również stare zakłady, zwykle rodzinne rzemieślnicze firmy, korzystające z klasycznej wiedzy i narzędzi. Tu w Kolumbii ciągle były popularne, w USA już prawie zupełnie zastąpione zostały korporacyjnymi spółkami. Zakład fryzjerski Renato Reyesa wpasowywał się właśnie w taki starodawny interes. Prosty szyld "Fryzjer męski" po hiszpańsku ma się rozumieć, zakratowane drzwi prowadzące do niewielkiego, oświetlonego jeszcze pomieszczenia. I wysoki, ciągle trzymający się nieźle mężczyzna, o zupełnie siwych już włosach i takiej samej brodzie, okalającej mu usta - to i to miał jednakże schludnie przystrzyżone, jak to powinno być u kogoś pracującego w tym zawodzie. Równo z dwudziestą przełożył zawieszkę na "zamknięte" a sam wyszedł na zewnątrz. Oparł się o ścianę i zaczął powoli pykać z fajki. Nikogo innego tam nie było.

Okolica z kolei to zupełnie odmienna para kaloszy. Tu i ówdzie kręcili się tutejsi, największą uwagę przyciągał jednak znajdujący się po przeciwnej stronie ulicy bar. Marco zaparkował na ulicy w dość sporej odległości, najpierw chcąc się przyjrzeć i wydawało się, że parking przed "La Guaridą" to zły pomysł. Podjeżdżali tam głównie motocykliści, na warczących i buczących bestiach. Wielu stało przed budynkiem, gadając, paląc i pijąc. To na nich głównie, zupełnie beznamiętnie, patrzył Reyes, nie wyglądając jakby miał szybko nasycić się swoją fajką.


Pozostawione w motelu dziewczyny niewiele miały do roboty. Pokój nie posiadał nawet telewizora, chociaż to akurat nie był problem w dobie holofonów i możliwości powiększenia ekranu prawie na całą ścianę, jeśli ktoś akurat zaopatrzył się w jakiś nowszy, droższy model. Zmęczenie, mimo że przecież nie leciały zbyt długo, ani nie zmieniły strefy czasowej, dawało im już trochę w kość i przy przygasającej rozmowie powieki same próbowały się zamknąć.
Aż do chwili, gdy niespodziewanie zrobiło się głośno.
Na parking motelu podjechał samochód, a raczej - bo przecież tego nie widziały - podjechały włączone na pełny regulator basy. Szyby aż zaczęły się trząść. Muzyka zamilkła tak jak się pojawiła, za to pojawiły się krzyki i śmiechy.

La Mansion zyskał właśnie, a może już wcześniej, nowych gości. Czwórka czy piątka ludzi przetaczała się przez niego, ciągle gadając przynajmniej o pięć tonów za wysoko, aż zatrzymała się może ze dwa pokoje dalej, licząc od tego zajmowanego przez dziewczyny. Czy oni przypadkiem nie mówili po angielsku? Ale wtedy też powróciła muzyka, zagłuszając wszystko Ciężka i głośna elektronika nadawała się do klubu, ale raczej nie do motelu. A sprzęt mieli całkiem dobry.
W takich warunkach nie było mowy o spaniu.
 
Sekal jest offline  
Stary 20-12-2013, 18:10   #137
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
- Faktycznie - Marco pokiwał głową patrząc w holofon JP i przy okazji zaglądając jej w dekolt. - Za szybko sprawdzałem, nie jestem za dobry w internetach - przyznał, krzywiąc się. - To gdzie jedziemy najpierw? San José del Fragua i El Paulij, dzielą dwie godziny jazdy. Nie tak daleko. Jestem przeciwny rozdzielaniu się. Jeśli natkniemy się na siostry lub Almeidę może będzie trzeba działać szybko i wszystkimi siłami.

Skończył mówić akurat, gdy do pokoju wparował nieco sponiewierany Buck, niosąc godną siebie pizzę. Ruiz poczęstował się chętnie. Jak wszyscy Kolumbijczycy największy apetyt miewał wieczorem. Zdążyli zjeść i szykowali się z Buckiem do wyjścia, gdy Marco dostał wiadomość, którą pokazał od razu reszcie.
- Takiego wała - prychnął do holofonu, po czym oznajmił: - podroczę się z nimi trochę.
Ruiz odpisał, czytając innym na głos, to co wystukiwał na klawiaturze:

"21-sza, teraz nie dam rady się wyrwać bez wzbudzania podejrzeń. A bez broni po Neivie się nie poruszam i wam radzę to samo "

Przed wyjazdem obficie usmarował błotem tablice rejestracyjne wozu, by nie dało się odczytać, że są z Bogoty.

***

Marco obserwował z auta zamykającego lokal fryzjera i okupowany przez motocyklistów bar po drugiej stronie ulicy.
- Chodź ze mną - powiedział do Bucka. - Jeśli ci amatorzy jankesów nas śledzą, to wyjaśnię im potem, że robiłeś swoje niecne jankeskie interesy, a ja asystowałem.
Wysiedli z samochodu i podeszli do palącego fajkę fryzjera.
- Buenas noches, señor Reyes - powiedział Ruiz, wyciągając dłoń na powitanie. - Pozdrowienia od el Gatto. Jestem Marco, a to mój jankeski znajomy, Buck. Kociarz wspomniał, że może pan znać odpowiedzi na pewne nasze pytania - nie chcąc pośpieszać fryzjera z paleniem fajki, Ruiz sam odpalił papierosa.
 
Bounty jest offline  
Stary 21-12-2013, 16:22   #138
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Kiedy mężczyźni wyszli, by zdobywać nowe informacje JP stwierdziła, że najwyższy czas zgłosić się do Thomasa. Wolała to zrobić sama, bo wiedziała, że byłby bardzo niezadowolony gdyby to on się odezwał. Wiedziała, że i tak wyprawa do Kolumbii upiekła jej się całkiem dobrze i lepiej było nie drażnić wilka.
Chcąc zapewnić sobie choć odrobinę prywatności w niewielkim pokoju, poszła do łazienki i zamknęła za sobą drzwi.
- Niesamowite, dzwonisz punktualnie – Usłyszała w słuchawce głos Kalvaina – Muszę to sobie zapisać jako niesamowity krok naprzód w naszych wzajemnych stosunkach.
- Nie chrzań Thomas. Nie jestem znowu taka niepunktualna
– W odpowiedzi usłyszała parsknięcie, ale nie komentowała tego dalej.
- Melduję że nadal czuje się dobrze i nic nie ogranicza mojej wolności osobistej. W Kolumbii jest ciepło, jedzenie jest znośne i podają tu do picia fantastyczne soki owocowe.
- Dobrze, dobrze.
- Mężczyzna nie wydawał się szczególnie zachwycony sytuacją, lecz wyraźnie się z nią godził. Przynajmniej w tym momencie. - Uważaj na siebie. Wiem, że umiesz sobie radzić z natrętnymi facetami, ale w Kolumbii jest ich dużo więcej.
- Tak zauważyłam, ale mamy w grupie kogoś, kto działa wyjątkowo odstraszająco
. - Opisała mu Bucka, a potem dodała:
- W sumie miałabym do ciebie prośbę. Mógłbyś spróbować dowiedzieć się czegoś o dwóch mężczyznach? - Podała mu nazwiska Miguela Ahzana Frederica Muchanza i wysłała zdjęcie. - Być może mają coś wspólnego z tymi porwaniami. Teraz muszę kończyć. Odezwę się jutro. Jakbyś coś znalazł daj znać. Pa.
Zakończyła rozmowę, bo nie chciała słuchać ewentualnych kolejnych kazań.

Skoro i tak nie miała zamiaru już wychodzić wzięła kąpiel i położyła się spać. Gdy pojawili się hałaśliwi sąsiedzi już prawie zasypiała. Nie miała ochoty na rozmowy i kłótnie. Założyła słuchawki i puściła muzykę z holofonu na tyle głośno, by zagłuszyć obce dźwięki. Skoro i tak nie mogła spać wolała to robić przy dźwiękach, które bardziej jej odpowiadały. Wsunęła głowę pod poduszkę.
 
Eleanor jest offline  
Stary 22-12-2013, 10:06   #139
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Ah te uroki moteli! Przekręcała się na łóżku na prawo i lewo, próbując słuchać lokalnych wiadomości na swoim holofonie. Przyzwyczajona była do niewygód. Niestety coś jej przeszkadzało na tyle mocno, że nie mogła wyzwolić się od uczucia dyskomfortu. Pewnie samotność, nie mająca nic wspólnego z tym, że dzieliła pokój z dwoma dziewczynami. Wreszcie wstała i podeszła do okna, wybierając numer. Dźwięki muzyki z parkingu zignorowała.
- Halo?
- Cześć mamo. Chciałam tylko powiedzieć, że u mnie wszystko w porządku.

Mówiła po hiszpańsku, jakby to był dla niej, lub dla rodziny, bardziej naturalny język od angielskiego.
- Gdzie jesteś? Martwimy się.
- W Kolumbii. Byłam już tu, wiesz przecież. To cywilizowany kraj…
- Tak, cywilizowany! Tak samo jak i u nas, jak tylko pozwolisz się jakiemuś dotknąć, to od razu chętny pomyśleć…
- Mamo!
- przerwała wywód. - Co z tatą?
Przez chwilę panowała cisza.
- Bywało gorzej. Jakoś sobie radzimy…
Głośna muzyka rozbrzmiała prawie tuż obok. Zirytowana Paula westchnęła.
- Inni goście w motelu. Muszę kończyć, bo nic nie słychać. Będę dzwoniła!

Słów matki już nie usłyszała, rozłączając się. Sapnęła, patrząc w kierunku łupaniny. Bardziej odporna JP założyła słuchawki, ale Greczynka nie miała na to ochoty. Zabierając mniejszy z plecaków wyszła z pokoju. Na korytarzu muzyka stała się jeszcze bardziej irytująca. Zerknęła na Sue.
- Nie wiem jak ty, ale ja tego nie wytrzymam.
Uśmiechnęła się tak słodko, że musiała planować coś paskudnego. Nie poszła w kierunku pokoju tamtych, a zamiast tego udała na recepcję. Uśmiech nie schodził z jej ust, gdy witała się z siedzącym tam staruszkiem. Muzykę nadal było słychać.
- Dobry wieczór. Był taki ładny i spokojny, prawda? - wiadomo było, do czego piła. - To jacyś stali goście, czy zatrzymali się tylko na tę noc? Nie chciałabym robić problemów, ale pamięta pan Bucka? Tak, tego wielkiego. On za jakiś czas wróci i mu się to nie spodoba. Dlatego może rozwiążemy to jakoś inaczej? Nie myślę o policji, ani o szkodach dla tego motelu. Właśnie proponuję to po to, by tego uniknąć.
 
Lady jest offline  
Stary 22-12-2013, 13:29   #140
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Reyes powoli skinął głową, nie odrywając wzroku od znajdującego się naprzeciw baru. Pyknął kilka razy z fajki, wypuszczając ładne kółka, oznaczające lata wprawy. Nie odpowiedział od razu, tak jakby wszystko robił niespiesznie.
- To ostatni taki ładny wieczór. Zbiera się na deszcz. Spóźnione są w tym roku, znów gadają, że klimat się zmienia.
Nie zwracali na siebie uwagi, stojąc w zaciemnionym miejscu. Ci z baru zainteresowani byli sobą, żadnego ogona nie wypatrzył ani Marco, ani Buck. Tymczasem usłyszeli jakieś odgłosy z kierunku przeciwnego do tego, z którego przybyli. Renato nadal niewzruszenie robił swoje, słuch miał jednakże niezły.
- Oho, idą. Dziś przegrali, to są wkurzeni. Robią dużo zamieszania, to dobry moment.
Nie sprecyzował co miał na myśli, za to jego wzrok przesunął się na SUV-a należącego do Ruiza.
- Ładny samochód. Ale jankeski. Ja nic do tego nie mam, ale inni?
Cała rozmowa toczona była w tutejszym języku, więc Kazinski niestety niewiele rozumiał. Jednak słowo "jankeski" brzmiało znajomo.


Mężczyzna w recepcji nadal oglądał telewizję. Wyciszył ją, nie próbując walczyć z dudniącą muzyką, która nie dość, że nie milkła, to jeszcze ktoś chyba podkręcił basy, bowiem szyby drżały nieco mocniej.
- Dwóch tutejszych mężczyzn, dwie nietutejsze dziewczyny. To się zdarza, co jakiś czas. Nie grają za długo. Oni potem… - nie dokończył, zdając sobie może sprawę z kim rozmawia i jak jego rozmówczyni jest ubrana. - Rano wyjeżdżają. Niebezpiecznie im przeszkadzać. Wracają tu co jakiś czas, zawsze z innymi kobietami. Nie interesuję się tym co robią. Panienka też nie powinna. A duży przyjaciel może wróci, gdy już muzyka będzie cicho. Później nie są tacy głośni.
Wrócił do oglądania, wyraźnie odcinając się od jakichkolwiek prób wgłębiania się w tę sytuację. Na zewnątrz Paula widziała kilka samochodów, więc pewnie w motelu znajdowali się także inni goście. Nietrudno było zgadnąć, że to właśnie najdroższy z wozów należał do nowo przybyłych.
 
Sekal jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172