Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2013, 17:48   #33
RyldArgith
 
RyldArgith's Avatar
 
Reputacja: 1 RyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwu
Gdy tylko Nemet wyszła z karczmy zapanowała chwilowa cisza. Garet skończywszy swój posiłek uważnie przyglądał się i przysłuchiwał wszystkim w karczmie. Kiryou rozsiadł się wygodnie masując brzuch.
- Dobry posiłek... Może nie taki sam jak ten podawany szlachcicom, ale należyty.

- Jadałeś ze szlachcicami? - Zapytał zaciekawiony Gilbert.
- Nie. Z klientkami, ale wychodzi na to samo.
- Klientkami powiadasz. Wiec to one cię uwodziły...
- Wręcz przeciwnie. Ale jak tu odmówić gdy proszą bym został na kolacji. - Zabawny uśmiech.
Jeszcze chwilę czerwono-włosy żartował z osobami siedzącymi przy stole. Następnie wstał i zebrał swój majątek, jeżeli jakikolwiem miał, z zamiarem opuszczenia karczmy.

- Dziękuję wam, a w szczególności Paniom za towarzystwo w tej jakże krótkiej podróży. Jednak nadszedł czas bym wyruszył dalej. Pozwólcie że was pożegnam i udam się w swoją podróż. - Ucałował w dłonie obie panie - Żegnajcie.
- Kiryou. - Zatrzymał go Garet. - Powodzenia.
- Tobie również. Pozdrów Grissa. - Udał się w kierunku wyjścia podnosząc rękę na znak pożegnania.

Akane zakończyła posiłek i ułożyła widelec i nóż w należytym porządku przy swoim talerzu. Patrzyła jak Kiryou odchodzi. Jednak nie trwało to długo. Gdy tylko opuścił karczmę od razu przeniosła wzrok na pozostałych członków swojej nowej drużyny. Zwłaszcza na elfkę. Ale też i Garet był w kręgu tych co przykuli jej spojrzenie na dłużej.
- Ciekawa postać twój towarzysz- rzuciła od niechcenia do Gareta.- No ale wróćmy do celu waszej, - spauzowała by poprawić się.- Naszej - z akcentem- wędrówki. Lasy Kitsune. Jak długo będziemy tutaj zależy od statków. Widzieliście te co stoją w tym co miejscowi nazywają dokami. Jak byłam ostatnio to słono liczą za miejsce na pokładzie.
-A nie możemy ruszyć pieszo? Zależało by mi trochę na czasie. - Odezwał się w końcu Tienszan. - Długa droga do ich lasu? - Patrzył na Gareta uznając że prawdopodobnie on zna najlepiej drogę.
- Moim zdaniem? Niedaleko. Góra dzień drogi. Drogą rzeczną wychodzi parę godzin szybciej. Ale jeżeli mają znaleźć to wątpię by szukali od strony rzeki. Sam zresztą jestem za podróżowaniem lądem. - Odpowiedział na pytanie. - Mogli byśmy już wyruszyć.
- Wpierw poczekamy na Nemet. Nie wypada się szykować nie informujac o tym pozostałych członków podróży. - Zaprotestowała Lavia.
- A mi obojętne. - Zadeklarował Gilbert.

- Na noc chcesz wyruszać? Mi to nie przeszkadza jakoś, ale co z innymi?
- Najpewniej zaprotestują. - Odpowiedział wzruszajac ramionami. - Choć jeżeli wyruszymy teraz to około południa dnia jutrzejszego byli byśmy już pod lasem. A jeżeli wyjedziemy jutro to trafimy tam o zmierzchu.
- Nie widzę problemu. - Stwierdziła Akane.
- Nie pamiętasz wcześniejszej rozmowy o zwierzętach? W nocy jest bardziej niebezpiecznie. Dla was...
- Ciągle nie rozumiem czemu w tej sprawie się dystansujesz? - Zapytała zaciekawiona elfka. - Drapieżniki nie są jakieś wybiórcze w atakowaniu swych ofiar.
- Sądzę że w tym tkwi jakiś sekret. - Rozpoczął debatę bard.

- Zawsze można zrobić tak że, skoro dotrzemy na wieczór pod las, to prześpimy się noc i wejdziemy do niego z rana. A co do zwierząt, utrudnieniem jest to że nie można zabijać, ale zawsze się znajdzie jakiś sposób. - Tienszan nie zwracał uwagi na zaczepki jakoby płeć piękna była słabsza, nauczył się że w niektórych kulturach tak jest uważane, choć nie popierał tego zdania.
- Wieże że kobiety dadzą sobie jakoś rade. - wyznał młody wojownik.
- Nie zrozumcie mnie źle. - Powiedział z dość łagodniejszym głosem czarnowłosy. - Nie chodzi o to że w nikogo nie wierzę. - “Choć to w sumie prawda” - Ja jestem niedostrzegalny, ignorowany przez zwierzęta. Choć to pierwsze określenie bardziej pasuje. Są one w stosunku do mnie łagodne lub po prostu nie zwracają na mnie uwagi.
- Żaden elf nie ma takiej zdolności. - Stwierdziła zaskoczona Lawia
- A jednak.
- Czyli po prostu... to my mamy uważać w lesie. Oj Garet. Damy sobie radę. I tak jak mówi Tienszan, wystarczy że przeobozujemy pod lasem do rana. Kiryou wcześniej stwierdził że drapieżniki są tam także za dnia, więc niebezpieczeństwo o jakim mówisz i tak będzie. Co za różnica kiedy tam wejdziemy.
Elf nie miał już nic do dodania.

-To postanowione? Ruszamy jutro z rana, drogą lądową. Jeszcze tylko dosyć ważne pytanie, czy wypożyczą nam konie skoro chcemy jechać do Kitsune? Podobno ludzie z tych okolic nie darzą ich zaufaniem. A jak wychwyciłem z słów Gareta, chciałby je wypożyczyć. - Tienszan popatrzył się po wszystkich.
Do karczmy wkroczyła blondwłosa dziewczyna, co nie uszło uwadze Akane. Zwłaszcza że wróciła też i zagubiona tropicielka. Dała znać reszcie ruchem głowy.
- Droga czy lądem czy wodą nie robi mi rożnicy. I tak będziemy trzymali się najpewniej jej nurtu, dla wygody. Chyba że macie inny pomysł.
Wróciła do obserwacji blond włosej towarzyszki Nemet. W końcu krzyknęła przez całą długość sali.
- Nemet, przedstawisz nam swoją towarzyszkę?
- Ja o tutejszych drogach nic nie wiem, ani nawet gdzie dokładniej jest ten las. Muszę zdać się na was. - powiedział krótko Tienszan, po czym widząc zbliżającą się Nemet z obcą osobą zamilkł, i starał się jak najmniej zwracać uwagi na siebie.
Podobnie postąpił Garet. Na pierwszy plan wysunęli się Akane, Gilbert oraz Lawia.
- ...wydaje mi się że powinniśmy pojechać kawałek szlakiem na zachód a dopiero skręcić w stronę lasu. - Odparła trochę nie pewnie elfka. Nie wiedziała czy powinna poczekać na odpowiedź łowczyni czy może odpowiedzieć wpierw Akane.

- Nie musisz się wydzierać na całą salę Marchewo. Poznajcie Judytę, starą znajomą moich znajomych z czasów kiedy jeszcze tak dużo nie podróżowałam.. Oto Lawia - wskazała na elfkę - Gilbert - bard ujął dłoń dziewczyny i ucałował szarmancko - Akane, a przy stole siedzą Tienszan i Garet. Dowiedziałam się od niej, iż od wczoraj zamknęli możliwość żeglugi na północ i wszystkie statki są unieruchomione w porcie.
- Nie wiem jeszcze z jakiego powodu do tego doszło, ale od wczoraj nikt nie może wyruszyć na północ. Wszystkie drogi są pilnowane, a droga rzeczna została wręcz odcięta. Heeeh - westchnęła blondynka.
Nemet zamówiła dwie porcje miodu pitnego i wskazała Judycie miejsce obok siebie znajdujące się możliwie najdalej od pustynnika.
- Czyli droga rzeczna już odpadła. - Stwierdził Gilbert. - Najpewniej więc wyruszymy szlakiem tak jak zaproponowała panienka Lawia. Ktoś ma inną propozycję, czy uznajemy to za fakt dokonany?
- Ja jestem za.- odparła Akane.- Dłużej nam zejdzie podróż, ale to jedyna droga co nam została. Oby tylko szlaki lądowe były w miarę przejezdne. Kiedy wyruszamy? O świcie?
- Tak. - Odpowiedział bard. - Po wszystkich ustaleniach, taki jest werdykt. Nikomu to nie przeszkadza więc zajedziemy tam na wieczór i przenocujemy pod lasem. Jeżeli jednak ktoś nie będzie się czół zbyt pewnie to po prostu zrobimy nocne warty.
-Mną się nie przejmuj, poradzę sobie.- Akane kontynuowała obserwacje Judyty, nawet się z tym nie kryjąc. Jedynie dała znać karczmarzowi by przyniósł kufel piwa.- Tylko wiesz którego.
 

Ostatnio edytowane przez RyldArgith : 19-12-2013 o 17:52.
RyldArgith jest offline