Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2013, 23:08   #9
F.leja
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie



Paz była piękna i niebezpieczna, pełna niewymuszonej gracji i ostrych krawędzi, intensywna jak najmocniejsze espresso i słodka, jak czekolada z chilli. Prawdziwa, wiekowa wampirzyca, która mimo zaszłych zmian nie zamierzała wychodzić z łóżka przed zmrokiem.
- Niesmaczne - oznajmiła, pojawiając się w umówionym miejscu o umówionym czasie. Wystawa Deyrolle przedstawiała obecnie wypchanego wilkołaka i młodą kobietę z dzieckiem. Sławny sklep taksydermiczny na Rue du Bac zmienił nieco asortyment od czasu zgaśnięcia słońca.


Paz zawsze była punktualna. Zawsze była też zniewalająca w swych długich, czarnych sukniach, albo szytych na miarę garsonkach. Koniec świata nie był dla niej pretekstem by porzucić pięlęgnowane przez stulecia przyzwyczajenia.
- Wszystko zrobiło się niesmaczne - zaciągnęła się cygaretką w długiej, malowanej w czerwone kwiaty cygarniczce. Strząsnęła popiół długim, białym palcem i spojrzała na Salvadora z niechęcią - Dobre maniery, tradycja, klasa - wymieniała - Wszystko co najważniejsze przestało się liczyć. Egzystujemy w świecie przesycenia. Rzym miał swoje womitoria i walki karłów, i Rzym upadł. Ten reżim czeka taki sam koniec.
Oparła się o ścianę, krzyżując kształtne nogi w czarnych pończochach i zabójczo wysokich szpilkach. W tych butach sięgała Salvadorowi niemal do brody. Wielka wampirzyca miała naprawdę kieszonkowe ciało.
- Coś się dzieje w Sacre Coeur - oznajmiła.
Salvador wiedział co wydarzyło się w dawnym domu Michalitów. Wiedział i nic nie mógł zrobić. Siły wroga były nie tylko przeważające, ale też przytłaczające i uzbrojone po ostre zęby. Michalici zostali otoczeni gęstym kordonem, osaczeni i zagłodzeni. Nie mogli opuścić Świętego Serca, ale żaden potwór nie mógł też wejść do środka. owodem była nie tylko zwykła uświęcona ziemia katedry. Całe Serce przesiąknięte było solą, żelazem i srebrem, nic skażonego nie było w stanie przestąpić progu, ani nawet tknąć pierwszego stopnia budowli.
Wampiry próbowały wysyłać do środka swych thralli, ale żaden nie odnalazł tajemnego przejścia do katakumb. Gdy wszyscy Michalici byli martwi - większość zabiła się w rytualnym samobójstwie - armia paryskich krwiopijców odstąpiła od oblężenia. Teraz jednak Paz mówiła, że coś znów działo się wokół Sacre Coeur. Salvador się niepokoił. Wiedział, co kryje się w podziemiach i wiedział, dlaczego wampiry tak tego pragną.
- Dziewczyna weszła do kościoła, anielica - serce Ruenteza zabiło mocniej. Jego myśli powędrowały do Miriam. Dawno jej nie widział. Czy to możłiwe, że to ona zakradła się do przeklętej katedry?
- Książe chce Wiecznego Tułacza - wampirzyca prychnęła, zmieniając temat - Co za idiotyzm. Nie wiem, jak oni mogą wciąż wierzyć, że Kain jest odpowiedzią na wszystkie dylematy?
Włożyła do cygarniczki kolejnego papierosa. Salvador podał jej ogień, podziwiając jak jej biała twarz ożywia się w świetle migotliwego, złotego płomienia.
- Spotkałam go kiedyś, wiesz? - ciągnęła konwersacyjnie - Jest śliczny, jak jakiś elf i popieprzony, jak stado kotów.
Westchnęła i uwolniła z płuc zgrabne kółko dymu.
- Moi pobratymcy znów otoczą Sacre Coeur. W mniejszej sile, ale coś tam wystawią. Jedna anielica im nie straszna.
Salvador rozumiał, że to oznacza jedno - Miriam, jeżeli to ona, jest w ogromnym niebezpieczeństwie. Bez pomocy nie ujdzie z życiem.
- Hmm - Paz wyrwała go z gonitwy myśli przeciągając chłodnym palcem po jego policzku - Opuszczam Paris - mruknęła wampirzyca - Jutro rano będę już w drodze do Zamku Bran.
Ostatnia wciąż żywa małżonka Draculi wciągnęła nosem woń byłego michality i oblizała usta.
- Zaszyję się u siebie i przeczekam to szaleństwo. Możesz jechać ze mną. Będzie mi cię brakowało...
 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks
F.leja jest offline