Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2013, 00:26   #5
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Wyrwany z głębokiego snu mrużył i przecierał oczy, by upewnić się czy te nie płatają mu figli. Po chwili jednak dotarło do niego, na co wielce się zdziwił.

- Paweł, to na prawdę Ty?! - rzucił podekscytowany nie czekając nawet na odpowiedź.

Zerwał się, wcisnął się w najbliższe ubrania, naciągnął swoje wychodzone trampki, chwycił za papierową czapkę i łapiąc po drodze własnoręcznie zrobiony drewniany mieczyk, polecał do magicznego portalu.

Następnie nie był w stanie powiedzieć, co się stało. Stał tylko na jakieś platformie z uniesionymi brwiami i rozdziabioną buzią. Całkowicie go zatkało. Nie wiedział, czy krzyczeć z radości i wiwatować po tym, co właśnie się stało, czy obudzić się raz jeszcze... Bo na pewno ciągle śpi.

"To... TO TAK SIĘ DA?!" Odezwało się w jego głowie. Na miejscu była cała paczka. Wszyscy się pojawili. "Paweł zabrał nas na swoją przygodę!" Krzyczało w jego myślach. Na zewnątrz było tylko słychać dziwne duszenie się starego umierającego człowieka.

Nie. To nie mogła być prawda. To było zbyt fascynujące by było realne.

- Eeee... Yyy... - wydobywały się z jego tępe dźwięki - Wy tutaj tak na serio...? - cicho przecisnął przez zęby - Ale cza~

Nawet nie dane było mu dokończyć, gdy coś mocno rozbłysło i gruchnęło. Marcel spięty, trzymając w ręku swój drewniany mieczyk, podskoczył podnosząc go do góry. Ot tak, jakby miał już komuś za plecami przywalić po głowie, czując się zagrożony. Gdzieś w połowie obrotu zrobiło mu się ciężko, stojąc na pięcie został pociągnięty w tył przez podniesiony miecz. Pole widzenia skurczyło się mocno. Poleciał na plecy i wywinął pięknego orła z dość donośnym metalowym brzdękiem, trzaśnięciem i chrobotem.

- Rąbnęło mnie! O cholera! - przeklął - Rąbnęło mnie! - wyprostował się na siedząco jak sprężyna cały spięty. Po chwili doszło do niego, że jest cały i zdrowy oraz, że nie było się nawet czym martwić - Eee? - skrzywił się.

Spojrzał po sobie - nic nadzwyczajnego się nie stało ani nie zmieniło. Jednak jego papierowa czapka stała się tak gorąca, że aż parowało mu z głowy. Z mieczykiem było to samo. Ściągnął czapkę gapiąc się na nią chwile po czym spojrzał na resztę.

- Magia... - wydusił z siebie ni to pytająco, ni to stwierdzająco - Ale czad! - skwitował z zadowoleniem
 
Proxy jest offline