Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2013, 01:38   #102
Boreiro
 
Boreiro's Avatar
 
Reputacja: 1 Boreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodze
Zbigniew

-Gdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą, i gdy pójdziesz przez rzeki, nie zatopią Ciebie. Gdy pójdziesz przez ogień, nie spalisz się, i nie strawi Cię płomień – odpowiedział cytując Pismo głos.

-Bóg nas wspomaga poprzez innych zwierzęta, rośliny i wszystko inne co istnieje na tym świecie. Więc cokolwiek by ci nie pomogło, taka była wola Pana - nastąpiła krótka chwila ciszy na refleksję - Cóż, młody człowieku. Jesteś głodny i przemarznięty. Dostaniesz zapalenia płuc, jeśli się nie ogrzejesz. Pójdź ze mną. Siostry zakonne nakarmią cię, przyodzieją i przenocują. A później zobaczymy jakiż to plan przygotował dla ciebie Ojciec.

Człowiek o zasłoniętej kapturem twarzy wyciągnął rękę ku chłopakowi.

Dante

W całym tym bitewnym zgiełku Dante mógł realizować swoje zamierzenia taktyczne bez problemów. Przekradał się niczym cień do swojego celu. I wtedy coś w umyśle wampira zaskoczyło. Gdzie on do jasnej cholery się zakradał? Nie miał pojęcia, gdzie była rzeka. Stracił przytomność tam, obudził się już tutaj. Nie było czasu na wyliczenia na podstawie wysokości słońca i innych sztuczek. Bitwa powoli dogorywała, ale żeby dostać przypadkiem śmiertelny cios nie trzeba było się specjalnie natrudzić. Odechciało mu się. Poczuł się tak bardzo zmęczony. Stojącego w bezruchu, tonącego w niezdecydowaniu i zmęczeniu, trzymającego się za spodnie wampira coś chwyciło za nadgarstek. Refleks zawiódł. Było po nim. Mimowolnie zamknął oczy.

-Nie śpij mi tu tera durniu! Ruszaj dupsko, idziem!

Margruk Lothar ciągnął go za rękę. Otumaniony Dante kroczył niemrawo przed siebie. Głównym sponsorem energii napędzającej nogi prowadzonego był szef wyprawy. Dante czuł się coraz gorzej. Kręciło mu się w głowie. Czuł zbierające się rzygowiny. A może to był posmak już puszczonego pawia? Ostatnim wspomnieniem był mocarny uścisk i liczne przekleństwa krasnoluda.

Niedziela, 5 maja

Jaromir

Z podbitym okiem i pokrytą licznymi pęcherzami, zaczerwienioną, zabandażowaną i usztywnioną dłonią Jaromir pchał wóz. To nie był dobry dzień. Nawet dzisiejszy gulasz przygotowany przez Gwen wydawał mu się mdły i brejowaty. Pomagał mu co prawda prawdziwy człowiek pracy – Andrzej jednak sam fakt bycia pracownikiem fizycznym niskiego szczebla przygnębiał. I pchali już ten majdan trzeci dzień. Inni się wykruszyli. Wilk leżał nieprzytomny. Merkury, który rzekomo walczył niczym arcymag albo inny czarnoksiężnik ponosił skutki ryzyka zawodowego - przedawkowania magii i cierpiał teraz prawdziwe katusze z biegunką na czele. Gwen była… kobietą. Dante bite 3 dni spał. Można go było obudzić, ale ryzykowało się otrzymanie soczystego ciosu w twarz. Jaromir naukowo potwierdził tą tezę. Fagnus, krasnolud-tropiciel, reperował bez przerwy swoje cudeńko, które za pomocą długiego ustrojstwa, czarnego proszka i metalowych kulek potrafiło miotać śmiercią. W tym przypadku Ślązak nie napierał nauczony wcześniejszymi doświadczeniami. Była także reszta krasnoludów, ale bynajmniej nie zmieniły one swojego światopoglądu na podział pracy w drużynie.

-Ej, wstawno to do wozu, synek – zagrzmiał któryś z członków elity.

Włochański odruchowo złapał oburącz rzucony topór. Pisnął z bólu i upuścił broń. Wspomnienia wracały jak żywe. Każdy paladyn musiał mu uścisnął dłoń. Nie było to popularne w dzisiejszych czasach pożegnanie „na zdechłą rybę”, ale prawdziwie męski uścisk i to według standardów, gdzie przeciętny wzrost wynosi nie mniej niż 2 metry. Pierwszy raz był w porządku. Przetrwał. Największym błędem było stawienie wyzwana drugiemu paladynowi. Wielgachny blondas zachęcony oporem ścisnął, aż coś porządnie chrupnęło. Jaromir wzdrygnął się, podniósł topór i aż do wieczora pchał wóz.

Gdy któremuś z krasnoludów zechciało się ogłosić fajrant, Ślązak odetchnął. Nie zmęczył się zbytnio, ale jednostajna praca przy mrukliwym towarzyszu była bardzo monotonna i nużąca. Aż podskoczył, gdy usłyszał:

-Zimno dziś. Chodźmy nazbierać drewna na ognisko.

I to z ust Andrzeja, który bez wahania brał się za wykonywanie każdej możliwej roboty. Ciekawość walczyła z niepokojem.


Las otaczający obozowisko

Dante

Dni mijały szybko. Przez trzy dni Dante głównie spał. Czasem coś wszamał, popił i musiał się wypróżnić, lecz poświęcał na to minimalną ilość czasu, czasem łącząc jedną czynność z drugą. Towarzysze byli przekonani, że jest to skutkiem przemęczenia. Prawda powiązana ściśle z czyjąś śmiercią oraz ponętną wampirzycą była znana jedynie Dantemu. Nie miał pewności, lecz wysoce prawdopodobny był fakt, że długotrwały sen wiązał się z jakimiś wewnętrznymi przemianami.

Obudził się wieczorem. Wreszcie był wypoczęty. Dotychczas cały czas czuł się senny i zmęczony , jakby przerzucał cały dzień worki z piaskiem. Przeciągnął się z przyzwyczajenia, jednak stwierdził, że ciało mimo leżenia wielu godzin na twardych, chropowatych deskach wozu jest w doskonałej formie, rozciągnięte i rozluźnione. Aż chciało się biegnąć.

Jedynym mankamentem obecnej sytuacji był głód. Nie zew krwi, a zwyczajna chęć napełnienia żołądka. A przynajmniej stan ten niczym się nie różnił od dobrze znanego uczucia sprzed przemiany. Dorwał w krótkim czasie kociołek z resztkami gulaszu. Spróbował. Paskudztwo. Bez smaku, o konsystencji ekskrementów. Chociaż wyglądało całkiem normalnie. Gdy ostatnio się obudził, widział jak ekipa pałaszowała aż miło. On sam nie był wtedy głodny. Poczuł wewnętrzny niepokój. Może to rzeczywiście głód krwi?

Obozowali w lesie. Na pewno znalazły by się tam jakieś zwierzęta. Był pełen energii, a kompania szykowała się do snu. Zanim podjął decyzję dotarło do niego, iż może warto byłoby się dowiedzieć co się działo przez ostatnie kilka dni.
 
__________________
Nosce te ipsum.
Boreiro jest offline