Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2013, 11:22   #136
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Godzina 20:00 czasu lokalnego
Wtorek, 11 styczeń 2049
Neiva, Kolumbia


Powrót Bucka nastąpił w dobrej godzinie. Zdążyli jeszcze zjeść i ustalić ostatnie szczegóły planu, gdy dla mężczyzn nadszedł czas ruszenia tyłków. Zwłaszcza, że Ruiz otrzymał wiadomość od swoich nowych znajomych.
"Godzina dwudziesta, pomnik Gaitana, sam i bez broni." No jasne. Ciekawe, że akurat tam, a nie w jakimś klubie, ale kto by się nad tym zastanawiał. Dopiero osobista wizyta mogła dać sensowne odpowiedzi. Nawet jeśli była niebezpieczna.

Tymczasem zapakowali się z Kazinskim do fury i ruszyli w jedną z najgorszych dzielnic Neivy. Marco nie wiedział o niej za wiele, lecz reputację miała wyrobioną odpowiednio. Co ciekawe, była też jedną z najstarszych w tym mieście, ostawszy się samotnie we wschodniej części, kiedy dookoła budowano fabryki, nierzadko wysiedlając przy tym ludzi i równając z ziemią jednorodzinne domy. Zabudowa tu była dość gęsta, nie tak bardzo jednak jak w centrum. Dom stał przy domu, ale zdarzały się i otwarte przestrzenie. Co więcej, większość swojej reputacji zawdzięczała masie barów, pubów, knajp i wszelkiej innej gospodarczej działalności, która skupiała licznych stałych bywalców.

Ostały się również stare zakłady, zwykle rodzinne rzemieślnicze firmy, korzystające z klasycznej wiedzy i narzędzi. Tu w Kolumbii ciągle były popularne, w USA już prawie zupełnie zastąpione zostały korporacyjnymi spółkami. Zakład fryzjerski Renato Reyesa wpasowywał się właśnie w taki starodawny interes. Prosty szyld "Fryzjer męski" po hiszpańsku ma się rozumieć, zakratowane drzwi prowadzące do niewielkiego, oświetlonego jeszcze pomieszczenia. I wysoki, ciągle trzymający się nieźle mężczyzna, o zupełnie siwych już włosach i takiej samej brodzie, okalającej mu usta - to i to miał jednakże schludnie przystrzyżone, jak to powinno być u kogoś pracującego w tym zawodzie. Równo z dwudziestą przełożył zawieszkę na "zamknięte" a sam wyszedł na zewnątrz. Oparł się o ścianę i zaczął powoli pykać z fajki. Nikogo innego tam nie było.

Okolica z kolei to zupełnie odmienna para kaloszy. Tu i ówdzie kręcili się tutejsi, największą uwagę przyciągał jednak znajdujący się po przeciwnej stronie ulicy bar. Marco zaparkował na ulicy w dość sporej odległości, najpierw chcąc się przyjrzeć i wydawało się, że parking przed "La Guaridą" to zły pomysł. Podjeżdżali tam głównie motocykliści, na warczących i buczących bestiach. Wielu stało przed budynkiem, gadając, paląc i pijąc. To na nich głównie, zupełnie beznamiętnie, patrzył Reyes, nie wyglądając jakby miał szybko nasycić się swoją fajką.


Pozostawione w motelu dziewczyny niewiele miały do roboty. Pokój nie posiadał nawet telewizora, chociaż to akurat nie był problem w dobie holofonów i możliwości powiększenia ekranu prawie na całą ścianę, jeśli ktoś akurat zaopatrzył się w jakiś nowszy, droższy model. Zmęczenie, mimo że przecież nie leciały zbyt długo, ani nie zmieniły strefy czasowej, dawało im już trochę w kość i przy przygasającej rozmowie powieki same próbowały się zamknąć.
Aż do chwili, gdy niespodziewanie zrobiło się głośno.
Na parking motelu podjechał samochód, a raczej - bo przecież tego nie widziały - podjechały włączone na pełny regulator basy. Szyby aż zaczęły się trząść. Muzyka zamilkła tak jak się pojawiła, za to pojawiły się krzyki i śmiechy.

La Mansion zyskał właśnie, a może już wcześniej, nowych gości. Czwórka czy piątka ludzi przetaczała się przez niego, ciągle gadając przynajmniej o pięć tonów za wysoko, aż zatrzymała się może ze dwa pokoje dalej, licząc od tego zajmowanego przez dziewczyny. Czy oni przypadkiem nie mówili po angielsku? Ale wtedy też powróciła muzyka, zagłuszając wszystko Ciężka i głośna elektronika nadawała się do klubu, ale raczej nie do motelu. A sprzęt mieli całkiem dobry.
W takich warunkach nie było mowy o spaniu.
 
Sekal jest offline