Liviusz
Aż tak bardzo mu się nie spieszyło do zajazdu, który- prawdopodobnie - był mały, niezbyt czysty i miał kiepskiego kucharza. Jak w większości instytucji tego typu. Ponieważ jednak jego zapasy były na wyczerpaniu, postanowił zgodzić się z resztą kompanii.
- Co prawda, to prawda - powiedział. - Chociaż biegu bym nie proponował. Niektórzy - spojrzał na elfa, porównując jego sylwetkę z gnomem - mieliby przewagę i zanim inni - uśmiechnął się do gnoma - by dotarli, już sprzątnęliby najlepsze kąski ze stołu...
"Jeśli tam są jakiekolwiek kąski" - dodał w myśli.
- A zatem - rzekł - ruszamy szybciej.
Rzucił spojrzenie na dwójkę milczących dotąd towarzyszy.
- Kenny - spytał - może jakąś marszową piosenkę? |