Untergard, mieścina na middenlandzkim wygwizdowie, nieznana szerszemu ogółowi, a emocji dostarczała tyle, co Marienburg albo Altdorf. Kto by się spodziewał? Napewno nie Cesco. Wychował się w samozwańczym "najświetniejszym mieście Starego Świata" i doskonale wiedział, jakie to cuda wyprawiają się w metropoliach, ale najwidoczniej nie tylko miasta mogły się poszczycić zagadkami i niebezpieczeństwem.
Obecność
Ulgu uspokajała Mertensa. Ciężką, szarą mgłę znał jak własną kieszeń i o dziwo przynosiła mu poczucie ulgi i bezpieczeństwa; czarodziej zawsze witał Wiatr Magii i towarzyszące mu cienie z otwartymi ramionami, częściej niż rzadziej przebywając w ich objęciach. Nawet obecne okoliczności nie mogły zaburzyć wewnętrznej równowagi, jaką przynosił
Ulgu.
Cesco powoli i w ciszy postępował krok za krokiem w miejsce, do którego prowadziły ślady odciśnięte w kurzu. Niewielkie, pewnikiem należące do kobiety. Odkrycie ze wszech miar niepokojące, biorąc pod uwagę fakt że Rubus i jego towarzysze podobno znaleźli ciało jakiejś dziewczyny. Ale przecież zmarli nie wstają sobie, ot tak. Cesco zadrżał na samą myśl i mocniej ścisnął rękojeść noża, zaglądając do pokoju w którym powinien być trup. "
Niemożliwe," czarodziej pobladł na widok pustego pomieszczenia, "
na bogów, to niemożliwe".
Rubus niemalże przyprawił Tileańczyka o zawał serca, dołączając do niego w pokoju. Widać widok pustego łóżka i na nim wywarł wrażenie, bowiem w znacznym pośpiechu opuścił budynek. Mertens sam nie miał ochoty zostawać w ruinie i wnet podążył za towarzyszem, pogrążony w rozmyślaniach. "
To nie mogła być magia," stwierdził w myślach. Jego wiedza na temat magii była niepełna, ale znał Wiatry Magii.
Ghur był Wiatrem nieokełznanym, dzikim w swej naturze; północne lasy wręcz w nim tonęły. Nie, chodzącemu trupowi towarzyszyłaby purpura albo, o zgrozo, czerń. Ale kto, w takim razie, i po co manipulował
Ghurem?
-
Musimy opuścić Untergard. - Oznajmił Rubusowi. -
Im dłużej tu jesteśmy, tym bardziej kusimy los.
Cesco rozejrzał się niepewnie po pobliskich budynkach, zerknął na Alfreda i ponownie ulokował spojrzenie w Rubusie.
-
Kilka minut temu, kiedy szliśmy z innymi... - Tileańczyk zawahał się przez chwilę. -
Poczułem coś. Ktoś rzucił jakieś zaklęcie. I to jedne z tych z wyższej półki. _____________________
"Ulgu"