Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2013, 14:04   #73
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
- Także pragnę czym prędzej znaleźć się w jakimś bardziej cywilizowanym zakątku świata, nie musisz mnie przekonywać - Mark uśmiechnął się smutno i zsiadł z konia. Tutejsza karczma miała co prawda stajnie, lecz pachołka, co pomógłby ze zwierzętami, ze świecą szukać. I tak dziw nad dziwy, że dach jeszcze trzymał się swojego miejsca i nawet deszcz częściowo zatrzymywał. Zajmując się wierzchowcami, czuli na sobie spojrzenia. Czasami gdzieś ktoś przemknął. Bez tego miejsce to można by uznać, za zupełnie wymarłe.
- Nawet nie wiem czy rozsiodłanie ich jest dobrym pomysłem.

Wreszcie weszli do środka prawie pustej gospody. Wszystko w niej było zaniedbane. Stoły i stołki oraz ławy zdawały się zawilgotniałe albo wręcz przegniłe. Ogień niby płonął, ale kopcił strasznie, dopiero co chyba rozpalony, trawiący zbyt mokre drewno. I gospodarz, zgarbiony, wyłysiały częściowo, choć wcale nie aż tak stary. Smutne, zrezygnowane oczy śledziły ich od wejścia.
- Jedzenia jeszcze nie ma - powiedział zachrypniętym, niskim głosem. - Wytarł coś po raz kolejny trzymaną w ręku ścierą. Mógł nie zauważać, że w ogóle to robi. - Piwo może być, albo woda.
Biorąc pod uwagę, że to pierwsze śmierdziało prawie jak siki, to tak naprawdę opcji nie było.

Przynajmniej wybór stolików był na tyle duży, że dało się wybrać solidniejszy i mniej mokry. Uważne spojrzenia trzech miejscowych śledziły ich, dopóki nie usiedli. Potem dwóch wyszło. Cokolwiek karczmarz robił do jedzenia, zajmowało mu to bardzo dużo czasu. W izbie zrobiło się już cieplej, nawet drewno przestało tak dymić - lub zdążyli się do tego przyzwyczaić - gdy drzwi otworzyły się bardziej. Weszła do środka dwójka dzieci. Trzy-czteroletnie, w podatnych ubrankach, brudne na twarzy, za to z fascynacją patrzące na wiedźminkę. Mniejsza dziewczynka podeszła do ich stolika, wyciągnęła rękę i położyła na stole miedzianą monetę.
- Tato powiada, że wiedźmiarz do nas przyszedł. Że on zły i mutant. Ale mama kiedyś opowiadała, że zabija potwory, jak mu się da grosza. Zabijesz dla mnie potwory? - spytała, rezolutnie swoim niewinnym głosem, patrząc na Arinę, która z kolei w tym spojrzeniu dostrzegła pierwsze żywe oczy, odkąd zawitali w tę okolicę.
 
Sekal jest offline