Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2013, 05:57   #465
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Szybkie przejrzenie księgi dało trochę niespodziewane rezultaty. Dirith spodziewał się, że część informacji może być zapisana szyfrem. W końcu to nic nowego wśród magów i byłoby wręcz głupotą jakby jakikolwiek z przedstawicieli tej profesji trzymał ważne informacje zapisane tak po prostu bez żadnego zabezpieczenia. Zdziwił się jednak, gdy zwrócił więcej szczegółów na papier na którym widniało nieznane pismo. Zawsze myślał, że Riktel samemu rozpracował sposoby na tworzenie chimer. Jednak wiek tych kart mógłby sugerować, że pochodzą ze znacznie starszej księgi i było mało prawdopodobne, żeby jego twórca był aż tak stary. Czyżby zatem jednak nie był tak dobry jak się to zdawało i samemu bazował na czyjejś jeszcze starszej pracy? Jeśli tak, to na czyjej? Równie dobrze mogło to być pismo demonów, tak samo jak i sług Lolth, jeśli pajęcza królowa nie była najzwyklejszym w świecie demonem zabawiającym się drowami. W tym kontekście znalezienie imienia jego twórcy na jednej z kolumn w tym zapomnianym drowim mieście zdawało się być jeszcze bardziej podejrzane. Tak czy inaczej miał to po co przyszedł. Teraz pozostaje tylko zacząć rozszyfrowywać zdobyte informacje, lecz wpierw trzeba się uporać z bardziej bieżącymi problemami.
A jednym z tych problemów był Timewalker i co z nim zrobić. Dirith widział podczas wizji oczy smoka i doskonale wiedział, że jest furiatem któremu nie będzie można do końca zaufać. W tej chwili możliwości nie miał za dużo. Mógł spróbować go zaatakować i zabić w tej chwili, co mogło skończyć się źle. Mógł go po prostu uwolnić i nie przejmować się tym co dalej zrobi smok. To również mogło również skończyć się źle, bo kiedy Timewalker zacząłby się mścić na całym świecie, Dirith stałby się celem numer jeden dla praktycznie wszystkich jak w końcu ktoś doszedłby do tego kto użył źródła. Mógł również zostać zdradzony przez smoka i otoczony szczególną opieką, jak to ujął. Takie wyjście w sumie mu już zasugerował, jednak mało prawdopodobne, żeby wyszło z tego coś dobrego, bo smok na pewno nie podda się tak łatwo. A na pewnie nie, jeśli ich życia faktycznie są powiązane tak jak twierdził Anarion. Ostatnią możliwością było spróbowanie zdobycia jego zaufania, przynajmniej dopóki nie znajdzie się jakiegoś sensownego wyjścia z tej sytuacji, lub zanim Timewalker pierwszy je znajdzie. I ta ostatnia droga zdawała się być najbardziej rozsądną. A do tego czasu, jakoś trzeba będzie grać na zwłokę. Smok z pewnością również na pewno nie miał jeszcze przygotowanego sposobu na uporanie się z nim więc do tego czasu można było jeszcze jakoś mu zaufać.
Przeszukanie jaskini jak i jej najbliższej okolicy nie dało oczekiwanych rezultatów. Albo jego obozowisko było gdzieś dalej, albo faktycznie elf nic nie robił i się modlił w tej jaskini. Jak on zatem przeżył na samym powietrzu, nie wiadomo. Ważniejsze było to, że po skorzystaniu z zaproszenia smok nie zacisnął łapy z całych sił, tylko ostrożnie ją przymknął i uważał na nią podczas rozkopywania sobie drogi na powierzchnię. Ocean nie stanowił również najmniejszego problemu, gdyż smok pokazał doskonale z jaką łatwością potrafi pływać lepiej niż niejedna ryba.
Po wynurzeniu się Dirith miał zamiar powiedzieć Timewalkerowi, żeby zostawił ich na wyspie i dalej robił co chciał. Może i nie było to dobre rozwiązanie i pozwoliłoby gadowi na swobodne poszukiwanie sposobu problemu jego śmiertelności, jednakże dałoby taką samą możliwość Dirithowi. A szukanie sposobu na pozbycie się smoka mogło nie być zbyt łatwe kiedy ten smok znajdował się w pobliżu i go niańczył. Nie zdążył jednak tego zaproponować gdyż wściekły ryk zagłuszył go kiedy zaczął mówić.
- Świetnie, może jeszcze lataj po całym świecie tak rycząc żeby mieć pewność, że fanatycy nie przegapili przypadkiem twojego przebudzenia? - stwierdził podczas startu a w odpowiedzi dało się dosłyszeć ryki innych smoków oraz dostrzec ich zbliżające się sylwetki.
- Dobra, tego może i nie przewidziałem... - skomentował krótko będąc nieco zaskoczonym widokiem innych smoków szykujących się zapewne do odpowiedniego powitania. Drow dla pewności zaczął chować pod zbroję obie księgi, aby mieć je w bezpiecznym miejscu. Rozważał również możliwość przemiany w tygrysa lub tygrysołaka, aby mieć zupełną pewność że ich nie straci jednak póki co nie zamierzał odkrywać przed smokiem tej karty.
Timewalker nie zamierzał zwijać pod siebie ogona tylko zaczął lecieć w stronę nadchodzącej walki nie dając ani kroku w tył... o zdawało się być aż za bardzo znajome i mroczny elf nie powstrzymał się od uśmiechu. Zastanawiał się bardziej jak będzie wyglądała ta walka. W końcu nie każdy ma okazję zobaczyć walczące smoki. Co prawda Dirith po walce z Firetide domyślał się, że powietrze może zamienić się w jedną wielką burzą ognia, jednak mimo wszystko nie był to codzienny widok. A o ile lepiej by było samemu tak walczyć? Na pewno byłoby to jeszcze ciekawsze niż oglądanie jej przez szczeliny w smoczej łapie obijając się po jej wnętrzu przez akrobacje jakich dokonywał Timewalker.
Oglądając tą walkę Dirith był pewny, że Timewalker rozniesie na strzępy wszystkie te smoki jeden po drugim. Mówiła mu to jego zawziętość i zaciekłość z jaką atakował. I dokonałby tego nawet bez niezniszczalności jaką posiadał dzięki klątwie. Gdy zobaczył jak zaczyna się oddalać od wyspy zaczął się zastanawiać jaki smok ma plan. Nie podobało mu się to za bardzo, gdyż samemu dysponując taką przewagą jaką dysponował Timewalker nad innymi nawet nie pomyślałby o ucieczce. Chociażby dlatego, że odwrócenie się do ucieczki oznaczało opuszczenie gardy, co doskonale pokazał jeden z wrogich smoków atakując skrzydło i ściągając smoka w dół. Kiedy zaczął nurkować do wody drow zastanawiał się czy jego nie do końca chciany pupil będzie pamiętać, żeby co jakiś czas wynurzyć łapę z wody i pozwolić złapać oddech. Dlatego zanim do niej wpadł wziął dość głęboki wdech oraz dla pewności przytrzymał obie księgi znajdujące się w miarę bezpiecznie pod jego zbroją.
Podczas walki toczącej się w wodzie nie było wiele widać, bardziej było czuć coraz cieplejszą wodę która była skutecznie podgrzewana przez podmuchy smoczego ognia. Również nie udało się dłużej utrzymać w łapie gdyż Timewalker został zmuszony do otworzenia łapy i użycia jej do ataku. Nie zmieniło to jednak faktu, że zarówno Kiti jak i Dirith byli teraz miotani pod wodą i niewiele mogli zrobić aby dostać się ponownie do smoczej łapy. Nie było to jednak największym problemem, bo mimo wszystko nie można było pozostawać wiecznie pod wodą i trzeba było się wynurzyć żeby zaczerpnąć powietrza. Jak się okazało również i smok zaczął się wynurzać i ponownie wzbijać w powietrze. Przez moment Dirith zastanawiał się czy nie zauważył czy czegoś mu nie brakuje, jednak strumień gorącej pary poprzedzającej ogień pełznący po wodzie szybko dał mu powód dlaczego smok go nie szukał i startował bez niego. Nie czekał więc tylko samemu zadbał o własną skórę i zanurkował unikając gwałtownego usmażenia. Nie dało się natomiast uniknąć gorącej wody, jednak kiedy Timewalker był już w powietrzu smoki ponownie skupiły na nim uwagę i można było się w miarę bezpiecznie wynurzyć dopóki para była wystarczająco gęsta. Wszystko wyglądało na to, że walka będzie toczyć się dalej tak samo jak do tej pory tym bardziej, że przebudzony niedawno smok nadal miał zamkniętą łapę jakby nadaj coś w niej trzymał. Dirith wiedział już dokładnie, że próba ucieczki była tylko pretekstem do wylądowania w wodzie i zostawienia go obok truchła przy którym mógł się ukryć. Dlatego jego wymsknięcie się z łapy nie było w cale takie przypadkowe. Nawet jeśli jego plan nie był do końca taki, to był pewien że zostałby ugotowany żywcem w wodzie jakby Timewalke został w niej dłużej aby go znaleźć i wystartować razem z nim. Wszystko przez to, że wrogie smoki na pewno nie zaprzestałyby atakowania go, a tym bardziej skupiłyby się na wodzie jeśli doszłyby do wniosku, że coś w niech zgubił. Kierunek obrany ucieczki obrany przez smoka dał też Dirithowi do zrozumienia, że w ten sposób postara się odciągnąć walkę od miejsca do którego miałby się dostać i na którym mógłby się bezpiecznie zaszyć. Co prawda w tym momencie mógłby przypomnieć Timewalkerowi, że lepiej by wyszło jakby obrał kierunek nieco przybliżony do kierunku, w którym znajdowała się wyspa. Nie tylko dlatego, że nie musiałby tak daleko płynąć ale dlatego, że z reguły nie powinno się odciągać wrogów w dokładnie przeciwnym kierunku niż ten obrany przez ich cel. Dlatego, że zbyt łatwo jest go wytropić kiedy w końcu owi wrogowie połapią się jak zostali wyrolowani. Co prawda nie było również w okolicy innych wysp, więc prawdopodobnie fanatycy i tak czy siak skupiliby uwagę na wyspie, ale mimo wszystko kierunek "byle dalej od wyspy" mógłby okazać się nieco mniej podejrzany niż jakiś inny losowy.
Tak czy inaczej teraz to Dirith musiał udowodnić, że tak jak zapewnił smoka potrafi o siebie zadbać. Innej możliwości nie było, bo każda inna wiązała się z jego śmiercią. Dlatego nie zamierzał marnować czasu tylko szybko i przede wszystkim cicho podpłynął do martwego smoka i zaczął szukać kryjówki pod którąś z łap lub skrzydłem aby nie zostać wykrytym przez krążącego nad wodą smoka i elfa. Byłoby idealnie jakby dało się w niej normalnie oddychać, jednak jeśli miejsce byłoby na tyle dobre aby zaczerpnąć powietrza i ponownie się zanurzyć będzie równie dobre. Drugim problemem były gromadzące się rekiny. Dlatego pozostając pod wodą miał na nie oko bardziej niż na elfa kiedy miał pewność, że nadal znajduje się pod osłoną martwego ciała. Dla pewności również uformował z tysiąca ostrzy prosty morgensztern. Nie był on zbyt masywny, jednak kiedy któryś z rekinów spróbował go zaatakować zamierzał dźgnąć nim w nos lub oko jednocześnie starając się odpłynąć z jego drogi. Kolejnym problemem był zaginiony jeździec. Dobrze by było, jakby jego ciało unosiło sie gdzieś w wodzie martwe. To najszybciej gwarantowało odlot marudera szukającego swojego brata. Jeśli jednak nadal żył, to trzeba było albo pozostać niewykrytym, albo zagwarantować jego zgon zanim zostanie odnaleziony lub da znać bratu, że bounder Timewalkera znajduje się tu w wodzie. Dlatego drow szukał w wodzie również i jego, żeby w razie czego spróbować go dorwać i utopić jeśli zaginiony elf by go zauważył. Dalej pozostawało już tylko czekać aż latający nad wodą elf zaniecha poszukiwań, a jeśli odnalazłoby się ciało poszukiwanego elfa to popchnąć je w kierunku otwartej wody aby skrócić poszukiwania krążącego nad wodą jeźdźca.
Mogło to co prawda trwać dość długo ze względu na upór z jakim potrafią działać ci fanatycy, jednak innego wyjścia nie było. Inaczej podczas próby dopłynięcia do wyspy na pewno zostałoby się zauważonym i wtedy cały misterny plan okazałby się fiaskiem.
Jak już minie kilka na prawdę długich chwil od odlotu smoka i droga będzie wolna, wtedy Dirith nie będzie już dłużej czekać tylko zmieni formę na tygrysią aby księgi dłużej nie przebywały w wodzie po czym rozejrzy się za wilczycą a następnie zacznie płynąć w kierunku wyspy.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline