Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2013, 11:02   #143
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
- Ok - zgodził się Ruiz - do zobaczenia za parę minut.
Następnie skinął na Bucka i wyłuszczył mu sytuację.
- Obawiam się, że musimy zastosować się do rady starego - rzekł, kierując się do auta. - Jesteś duży, amigo, ale nawet ty nie dasz rady całej bandzie kiboli Atlético Huila. Ci locos lubią iść na ostre. Ostatnio ujebali jednemu hombre łeb maczetą, bo miał czapkę wrogiej drużyny. Mam nadzieję, że informacje jakie da nam Reyes, będą warte tego całego zachodu.

Wsiedli do SUV-a, po czym Marco wykręcił, odbił w prostopadłą, mniejszą ulicę i przejechał dwie przecznice, żeby zaparkować w ślepej, ciemnej alejce między starymi dwupiętrowymi domami. Nie było tu sklepów monopolowych ani knajp, a zatem niczego, co przyciągałoby kiboli. Ruiz i Kazinski wysiedli z auta i ruszyli boczną uliczką z powrotem ku zakładowi fryzjerskiemu. Główną ulicą szedł właśnie pochód kiboli i chyba część z nich wdała się w zadymę z motocyklistami z baru "La Guarida". Co za tym idzie, wszystkie oczy były skierowane na drugą stronę ulicy.
- To chyba dobry moment - powiedział Marco do Bucka. - I jak ci się podoba zwiedzanie? To chyba się nazywa "turystyka ekstremalna" - wyszczerzył się Kolumbijczyk.
 
Bounty jest offline