Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2013, 11:45   #10
Cooperator
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
Mateusz Kodowski, Justyna Kodowska

Kapral usłyszał parsknięcie śmiechu i szybko podniósł wzrok. Ku swojemu zaskoczeniu, zobaczył nad sobą swoją żonę. Po pięciu latach małżeństwa wprawdzie nie było już tyle namiętności między nimi jak dawniej, ale ostatnie wydarzenia mocno zbliżyły ich do siebie na powrót. Chociaż jeden plus tego strasznego czasu.

-Hej, skarbie. Ostatnio nie wpadasz do mnie, to ja wpadłam do ciebie – mimo żartobliwego tonu wyczuł wyrzut. Martwi się, cholera, ale co robić? Komórek nie ma, netu nie ma, co, listy ma pisać? Poczty też nie ma. Pocałowali się, wzięła sobie krzesło i usiadła obok, łapiąc go za rękę.

-Oskar wystarał się dla nas o miejsce w pierwszym transporcie ewakuacyjnym. Wiesz, potem może być tam tłoczno, a tak, to sobie wybierzemy dobre kwatery, gdzie będzie mało komarów. Początkowo nie chcieli cię puścić, bo tu wykonujesz Bardzo Ważne Zadania – ironizowała – ale w końcu się zgodzili. Wreszcie będziemy bezpieczni. I razem!

Zdzisław Klepacz, Justyna Kodowska, Mateusz Kodowski, Ryszard Malinowski, Jacek Milik, Tomislav Milošević

Andrzej mocno ścisnął dłoń Zdzisława, po czym, rozejrzawszy się po licznych słuchaczach, zapalił trochę ostentacyjnie papierosa i odezwał się:

-Czy damy radę, panie Zdzisławie? No chyba damy, przynajmniej jakiś czas. Ale zbędnych ludzi wywiozą do Kampinosu. Nie dalej jak wczoraj słuchałem cwaniaków, którzy się kłócili, ile osób mają naraz przeprowadzić do Kampinosu. Od mostu to będzie z 15km, a wszystko będzie musiało lecieć poboczem, bo przecież Wisłostrada zupełnie zawalona samochodami, a nikt raczej nie waży się iść środkiem dzielnicy. Jakiś mędrek zasugerował, by przejść tunelem metra- Andrzej roześmiał się niewesoło.-Lunatyk. Byliśmy w metrze trzy dni potem, jak to doszło do Warszawy, nie Agata? Ledwie żeśmy jedną stację przeleźli. Pacjenci roili się dosłownie wszędzie. Na pewno, gdyby ktoś pomyślał, to by oczyszczenie metra było najlepszym rozwiązaniem. Byśmy mieli swobodny kanał komunikacyjny od Kabat do Młocin. Ale kto by tam, w tych komisjach, myślał? Z metra przedrzeć się na Wólkę, cmentarzem pójść, teraz to najbezpieczniejsze miejsca – cmentarze. Pikniki można robić, dobra widoczność, widać pacjentów z daleka. Zresztą, bramy tak beznadziejnie rozlokowane, że ciężko im tam się wedrzeć… A z cmentarza to już tylko kilometr i jesteśmy w kapeenie. Ale nie, ci będą leźć jak przynęta siódemką. Nie radziłbym wam puszczać waszych rodzin, a jak już, to pierwszym rzutem. Potem się nazleci tam pacjentów, dla nich to będzie szwedzki stół!

Urzędnik nadzorujący wydawanie wody zawołał z powrotem wszystkich pracowników, tak, że została sama ekipa budowlana i Klepacz, który tylko się rozejrzał, czy na pewno nic nie wymaga jego interwencji. Andrzej rozdał jeszcze po zimnym piwku.

-No, jak jesteśmy sami, to powiem wam, że jak dla mnie to sterczeć tutaj jest zupełnie bez sensu. Byłem na zwiadach poza strefą, przedarłem się aż za Rakowiec. Tam ich są tysiące. I wszystko wali do nas. Serio mówiłem o Bieszczadach, to może się udać. Coś te nasze urzędasy kombinują, jak dla mnie to bardzo nieuczciwa sytuacja. Zaczęli się porozumiewać na częstotliwościach na które nie mam dostępu tymi zabawkami – poklepał ręczne radio, które nosił zatknięte za pas.-Znam miejsce oddalone raptem 15min z buta od północnej granicy strefy, gdzie jest odpowiedni sprzęt, a padło na tyle szybko, że jest tam też pewnie od cholery zapasów i leków. Jakby któryś z panów chciał zarobić towar na handelek, to po zmianie możemy omówić szczegóły.

Mateusz Kodowski, Justyna Kodowska

Słysząc przemowę Andrzeja, Justyna prychnęła.

-O, kolejny ekspert. Dla facetów to ta nowa sytuacja to jak mecz piłkarski – każdy lepszy od trenera!

Zdzisław Klepacz, Justyna Kodowska, Mateusz Kodowski, Ryszard Malinowski, Jacek Milik, Tomislav Milošević

Zaszumiała krótkofalówka Andrzeja tak głośno, że aż wszyscy podskoczyli. Widocznie siadając nieopatrznie podkręcił głośność.
-Tu SP5ZKJ/P. Atak zarażonych... Zagrożone pozycje czwarta, szósta i ósma! ... Ewakuować ludność ze pasa przygranicznego na całym odcinku południowym!

-Przedarli się na wysokości placu Zbawiciela. Chryste Panie, przyślijcie posiłki! Są ich setki!

Zaskoczeni wszyscy spojrzeli po sobie. Szósta pozycja... To Skwer Wielkopolski! Ludzie w kolejce zaczynali krzyczeć i wymachiwać rękami w kierunku trasy AL. Powoli, jak w zwolnionym tempie, obrócili się wszyscy.

Szli. Powoli, jak lunatycy, coraz większym tłumem wyłaniali się z niewielkiej wyrwy w barykadzie. Niski, ni to gulgot, ni warkot, wydobywał się z ich gardeł. Wielu brakowało całych fragmentów ciał, części z twarzy i klatki piersiowej pozostała jedynie krwawa miazga, to byli ci, którzy własnym ciałem napierali na barykadę, wprasowywani w nią przez kolejnych pacjentów. Niektórym urwały nogi i ręce rzucane przez nielicznych obrońców granaty, pełzali więc, co i raz tratowani przez chodzących towarzyszy. Co jakiś czas któryś przewracał się o pełzacza, powodując zafalowanie i zamęt. Zataczali się jak pijani wpadając na drzewa zaraz za barykadą, ale głowami ciągle zwróceni byli w kierunku ludzkiej ciżby w której można było zauważyć pierwsze oznaki paniki. Tłum zafalował i rozbiegł się w kilku kierunkach – najwięcej uciekało Filtrową w kierunku Nowowiejskiej, część ruszyło w głąb strefy w kierunku pl. Narutowicza.

Andrzej zaklął.

-Musimy zatkać tę dziurę! Gdzie ta cholerna kawaleria, co ma nas osłaniać?!

Rozejrzał się, ale zobaczył obok siebie jedynie Milika i Miloševića. Reszta ekipy w panice podążyła za tłumem. Zaklął ponownie.

Cytat:
Mechanicznie:
Wprowadzenie do mechaniki: każdy niezdany test zmniejsza Kroki do śmierci o 1.
  • Rzut, pozycje 1-8
  • Bliskie niebezpieczeństwo ze strony Szwędaczy: Milik i Milosevic Kroki do śmierci -2, reszta -1
  • W każdej turze walki ze Szwędaczami Kroki do śmierci -1 (jeśli przegrany test, oczywiście -2)
  • Kodowski, Panika 1, Odwaga -1 do końca odcinka (6 na kości), Kroki do śmierci: 8
  • Klepacz, Panika 1, Odwaga -1 do końca odcinka (6 na kości), Kroki do śmierci: 8
  • Milik, Panika 0, Odwaga -1 do końca odcinka (6 na kości), Kroki do śmierci: 8
  • Malinowski, Panika 1, Odwaga -1 do końca odcinka (6 na kości), Kroki do śmierci: 8
  • Milosevic, Panika 0, Odwaga -1 do końca odcinka (6 na kości), Kroki do śmierci: 8
Tom Grabowski, Janisław Żukowski, Kuba Rybnicki

-Zanim przejdziemy do ewakuacji, chciałbym mimo wszystko zająć się energią elektryczną. Nasze zapasy są na wyczerpaniu… – naciskał senator. Wtem przerwał mu Rybnicki, który dotknięty do żywego „syndromem małego powstańca” chciał podkreślić swoją przydatność i pokazać Żukowskiemu, że Warszawa ma jakieś szanse.

-Panie senatorze – rozpoczął. Karwas, który potrafił w telewizji przez połowę czasu antenowego tłumaczyć adwersarzom, że on im nie przerywał, skrzywił się z niechęcią.-Panowie. Prądu starczy jeszcze na przynajmniej kilkanaście dni nawet przy zwiększonym użytkowaniu. Koksowniki jako źródło światła nam nieźle działają, mamy środek lata, więc nie musimy martwić się o ogrzewanie… A jeśli sprawnie przeprowadzimy ewakuację, to nawet i sześć, siedem tygodni…

-Panie Jakubie – Karwas był w tej chwili wcieleniem cierpliwości.-Ani ja, ani pan, ani pan Grabowski, który nienawistnie milczy – pozwolił sobie na ten żart, adresowany w innych czasach do prezesa największej opozycyjnej partii –ani pan Żukowski nie jest w stanie stwierdzić, co też wydarzy się za sześć tygodni. Mogą przyjść burze, huragany, orkany. Możemy zostać odcięci od Żerania, bo liczba zarażonych po drugiej stronie nakaże nam zniszczenie wszystkich mostów. Musimy myśleć perspektywicznie. Cieszy mnie zaangażowanie u tak młodego człowieka – poklepał go familiarnie po ramieniu –cieszą mnie śmiałe pomysły, jak na przykład oczyszczenie metra…

-Powinniśmy to znowu przedyskutować, panie senatorze!

-…tym niemniej, prąd jest naszym zupełnym priorytetem, a ewakuacją zajmiemy się następnym razem. Wydaje mi się, że świetnym terminem na tę akcję będzie jutrzejszy wieczór.

Rybnicki był zupełnie skołowany, nawet milczący dotychczas nad mapą Grabowski spojrzał zaskoczony na Karwasa.

-Panie senatorze… To jest szeroko zakrojona akcja! Wojsko nie zdąży… Mamy oczyszczony teren tylko do lotniska, nie wiemy, co dalej…

-Zdążymy. Musimy zdążyć. Na panów, panie Jakubie i panie Tomku, to spada od strony organizacyjnej. Operacyjnie zajmie się tam oczywiście wojsko. Panie Janisławie…

Żukowski drgnął. Przez nacisk, jaki położył na jutrzejszy wieczór Karwas, biznesmen zorientował się, że chodzi o jakąś grubszą akcję. Zerknął na mapę i prześledził jeszcze raz trasę z Żerania na Siekierki pociągiem. Wiedział, że to nieprawda, że kolej jest jedyną szansą na przewiezienie węgla i gazu. Stało parę barek w porcie czerniakowskim, od biedy można było przysposobić nawet pływające knajpy zakotwiczone na wysokości starówki. Ale nie byłoby wtedy możliwości, aby zbliżyć się do lotniska Chopina. Janisław rozejrzał się chyłkiem po pokoju i zauważył brak kilku cennych dla senatora drobiazgów. Pewnie już spakowane. Sukinsyn planował uciec.

Cytat:
Mechanicznie:
  • Tom Grabowski, Kroki do śmierci 9, - za nie zgłoszoną nieobecność
  • Rzut, pozycja 9, Żukowski, rzut na Rozsądek, zamiary Karwasa, dwa sukcesy
Michał Schmidt, Lena Sarnecka

Na klatce schodowej śmierdziało dużo bardziej. Tak jakby surowym, podstarzałym mięsem. Czy sąsiad zapomniał o mięsie w zamrażalniku? Michał usiadł na schodach i palił papierosa myśląc o ucieczce. Owszem, Kuba mógł mu pomóc w ucieczce, wymieniłby też kilka innych osób, przede wszystkim niedawno poznanego Oskara, który zaopatrywał strefę w różne potrzebne rzeczy. On miał załatwiać jakieś kwity na ewakuację do Puszczy Kampinoskiej, czy coś w tym stylu…

Z zamyślenia wyrwało go nagły łomot na schodach wyżej. Zdziwiony podniósł głowę i usłyszał wtedy ni to jęk, ni to gulgot. Z krawędzi schodów nad nim zaczęły kapać krople krwi, mknąć dalej aż na parter. Michał nie stracił głowy i zachował zimną krew. Ale Lena nie.

Na dźwięk łomotu wybiegła z mieszkania, zapewne, by pomóc – Michał przypomniał sobie, że jej najlepsza psiapsióła z liceum przez upadek ze schodów straciła dzieciaka, „pamiątkę” po studniówce. Jakoś się Lenie wbiło do głowy wtedy, że to można mieć bardzo niebezpieczny uraz… Jak koleżanka roni Ci na rękach, z drugiej strony, łatwo o traumę. Podbiegła więc na schodu i pomimo zaskoczenia, cofnęła się i skinęła na Michała ręką. Michał podszedł do niej i zobaczył go.

Stwór, cały oblepiony krwią i kawałkami mięsa, stał na szczycie schodów i wgapiał się w stojących na dole ludzi. Chwiał się, zgrzytał zębami, widać było, że w czasie upadku coś sobie przetrącił… Chrzęst kości słyszanych nawet z dołu świadczył, że to był chyba kręgosłup. Kolejne chrupnięcia spowodowały, że Michałowi i Lenie ciarki przeszły po plecach. Stwór miał coś koło metra sześćdziesięciu wzrostu, a ubrany był młodzieżowo – jakiś skejcik z Ochoty, na oko czternastoletni. Krok w kolanach zapewne także się przyczynił do upadku ze schodów. Wszedł na pierwszy stopień schodów… ale stracił równowagę i przekoziołkował po schodach! Gdyby nie refleks Michała, który odskoczył, odciągając również Lenę, byliby teraz z pewnością przygniecieni zarażonym! Stwór chyba złamał sobie coś kolejnego, ale powoli podnosił się, kłapiąc zębami.

Cytat:
Mechanicznie:
  • Rzut, pozycje 10-12
  • Bliskie niebezpieczeństwo ze strony Szwędaczy: Schmidt i Lena - Kroki do śmierci -2
  • W każdej turze walki ze Szwędaczami Kroki do śmierci -1 (jeśli przegrany test, oczywiście -2)
  • Michał Schmidt, Odwaga -1 do końca odcinka (6 na kości), Panika 0, Kroki do śmierci 8
  • Lena Sarnecka, Odwaga -1 do końca odcinka (6 na kości), Panika 0, Kroki do śmierci 8
  • Trzy sukcesy na Sprawność Michała sprawiły, że Lena nie musiała rzucać na uniknięcie spadającego Szwędacza
Czas na odpisanie do 27 XII 2013
Wesołych Świąt
 
Cooperator jest offline