Liviusz
Zboczył nieco, by podmuchy wiatru nie niosły w jego stronę kłębów dymu z cygara Kena.
Jednym spojrzeniem zlustrował postać nowoprzybyłego.
- Witaj, nieznajomy - powiedział.
- Twój udział w naszej wyprawie nie zależy ode mnie. A że kontrakt mówi o stałej zapłacie, to nie mam nic przeciwko Tobie - dodał.
- Poza tym - kontynuował - niektórzy uważają siedem za liczbę szczęśliwą - uśmiechnął się lekko.
Mówił nie przerywając marszu i od czasu do czasu rozglądał się nie wierząc, że końcówka drogi przebiegnie bez zakłóceń. |