Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-12-2013, 23:15   #17
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Rob nigdy jeszcze nie zawiódł Louisa. Jego małe szczurkowate uszy były niemal tak samo czułe, jak wampira. Najwidoczniej sytuacja wymagała zakończenia tego niewinnego żarciuku, jaki chciał swoim nowym towarzyszom wyciąć Louis. wybiegł za drzwi kajuty i momentalnie ukrył się wykorzystując swój dar, który mógł poznać, dzięki współbraciom. Maska tysiąca twarzy przestała działać. Znów był sobą. On był do tego przyzwyczajony, ciekawe jak reszta na to zareaguje. Po chwili przechadzki po pokładzie zauważył postać. Ktoś nieudolnie próbował się przemknąć w ich jachcie. Przyspieszając kroku, Nosferatu dogonił nieproszonego gościa. Z poczatku niewiele był w stanie o nim wiedzieć. Czarny płaszcz z kapturem skutecznie ukrywał sylwetkę. Dopiero po zbliżeniu się na kilka metrów, Louis był w stanie zauważyć, że klatka piersiowa nieznajomego jest dość rozbudowana. Dziwnie nieproporcjonalnie duża względem reszty ciała. Spod kaptura można było dostrzec paskudną buźkę. Kolejny z wampirów - kanalarzy. No pięknie.
Nieproszony brzydal wyjął jakieś małe wiertełko. Nie spodobało się to Louisowi. Nie wykluczone, że chciał uszkodzić jacht. Do tego dopuścić nie mógł. Oczywiście ze względu na zadanie, jakiego się podjął, gówno go obchodziła strata tej ludzkiej żaglówki. Gdy tylko kuzyn Louisa przymierzył się do wiercenia pierwszej dziury, momentalnie z nad niego padł pierwszy cios. Siła Nosferatu jest jak wiadomo niemała. Zanim bity zorientował się, co się dzieje, spadła na niego nieduża lawina ciosów. Jeden po drugim. Kilka kopnięć, parę uderzeń pięścią. Tak przyjemnie było słuchać tej symfoni jęków i błagań: “Nie bij! Ale za co?! Przestań!” Louisa jedynie to nakręcało. Dopiero gdy sprowadził przeciwnika do parteru, to przestał.
Doświadczenie w tłuczeniu ryjów Louisa podpowiadało, żeby jeszcze parę razy mu przyłożyć. Nosferat nie wyglądał na specjalnie wzruszonego. Znaczy się, chciał wyglądać, ale mu nie wychodziło. ‘Poszkodowany’ przeszedł do kontry. Chciał złapać Louisa za nogi i wywrócić. Okazało się, że nie wszyscy Angole są flegmatyczni. Zwinny unik zakończył się tym, że… niedoszły wiertarkowicz został sam. Jego oprawca zniknął. Była to dobra okazja, aby dać dyla za burtę…

… chociaż nie do końca.

Gdy tylko Nosferatu postawił nogę na barierce, został za nią chwycony i wypchnięty. Wylądował poza pokładem wisząc do góry nogami. Z pokładu dało się usłyszeć najpierw śmiech, a następnie chrumkanie. Dopiero po chwili Louis zawołał swojego kumpla.
 
__________________
Sanity if for the weak.
Aeshadiv jest offline