Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-12-2013, 23:20   #178
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Øksendal siedziała nieruchomo w ciężarówce zgodnie z zaleceniem O’Hary trzymając głowę nisko. Cały czas zaciskała mocno powieki, jak gdyby ten zabieg mógł ją uchronić przed czymkolwiek. I modliła się. Modliła się żarliwie i szczerze. Tylko tyle jej w tym momencie pozostało. Zaufanie?? Do kogo?? Do najemników?? Umknęło gdzieś lub co bardziej prawdopodobne nigdy się nie pojawiło. A teraz siedziała miedzy tymi ludźmi, zdana na ich umiejętności i oczywiście bożą opatrzność. Jak ona nienawidziła tej wyprawy. Kolejne serie z karabinów i wybuchy. Nie wspominając już o tym, że ich samochodem strasznie trzęsło i rzucało na wszystkie strony.
Modlitwy stały się jeszcze żarliwsze i nawet głośniejsze. Wymiana ognia zagłuszała je najprawdopodobniej.

I udało się!!
Naprawdę udało się!!
Naprawdę, naprawdę się udało!!

Nie było już wystrzałów. Nie było goniących ich wrogo nastawionych osobników. Musiała przyznać, że poczuła ulgę i nawet wdzięczność. Chociaż o pełnym odprężeniu można było mówić dopiero gdy zabiorą się z tego zapomnianego przez Boga miejsca.
Czas jaki im pozostał do ewakuacji dłużył się pani doktor niemiłosiernie. I była bardzo, ale to bardzo nerwowa. Nawet nie starała się tego ukryć. Każdy dźwięk, inny od warkotu silnika ich auta powodował, że pani Øksendal rozglądała się nerwowo na boki. Nawet jeżeli najemnicy byli odprężeni, to nie udzielił jej się ten stan.

Szczęście dopisało im i tym razem. Śmigłowiec transportowy zjawił się po nich w umówionym miejscu i zabrał na pokład transportowca.
Teraz dopiero Jeanne mogła odetchnąć z ulgą.

W drodze do wyznaczonej kajuty zapytała się marynarzy o jakieś czyste ubranie. Niestety okazało się, że na statku nie ma żadnych innych kobiet, więc jedyne co mogli jej zaproponować to za duży, męski, roboczy strój. Ale był czysty.
Pani biolog przyjęła go z wdzięcznością i postanowiła skorzystać z dobrodziejstw cywilizacji jakimi dysponował ten statek.
Prysznic był jedną z nich. Dawno nie cieszyła się na myśl o gorącym prysznicu. I nawet nie specjalnie przeszkadzało jej to, że prysznice były wspólne. A może fakt, że dotarła tam jako pierwsza i nikogo nie zastała sprawił, że nie przeszkadzało jej to tak brdzo.

Ciepła woda wywołała niemal ekstatyczne odczucia spływając po ciele pani doktor i zmywając z niej cały ten brud i kurz. Jeanne długo tak stała pozwalając by umęczone ciało nacieszyło się wodą, która pieściła ją niczym ręka wytrawnego kochanka. Spod półprzymkniętych powiek obserwowała niewielką przestrzeń przed sobą wydając przy tym pomruki zadowolenia.

Długo pani doktor stała tak tylko błądząc myślami gdzieś daleko i zwyczajnie marnowała ciepłą wodę. W końcu, uznawszy, że już wystarczy zabrała się za tak prozaiczną rzecz jak mycie się oraz przepierka swojej bielizny. Niestety wysuszyć się jej do końca nie dało. Nawet ręcznik nie wciągnął całej wilgoci. Jednakże lepsze to było niż paradowanie w brudnej.
Czysta i odświeżona oraz przebrana w męskie, robocze spodnie i podkoszulek Jeanne stała przed lustrem usiłując doprowadzić do porządku włosy.
W owym roboczym stroju wyglądała nawet kusząco. Zwłaszcza biała, bawełniana podkoszukla związana tuż pod biustem prezentowała się nader dobrze na jej ciemniej skórze. I do tego dokskonale podkreślała jej kształty. Nieskrępowany żadnym stanikiem biust kołysał się kusząco pod szelkami roboczych spodni.
Mokre, bujne włosy zwisające luźno oddawała część wody na bawełnianą koszulkę, która kleiła się przez to do ciała.

Z naręczem niezbyt świeżych ubrań udała się do pralni. I o ile zainstalowane tam pralki nawet miały programy na delikatne rzeczy, o tyle suszarki były przeznaczone do odzieży roboczej i ich użycie mogło skończyć się zniszczeniem delikatnego jedwabiu z jakiego uszyte było jej ubranie. Co oznaczało, że na odprawie pani Øksendal pojawiła się w owym roboczym stroju. Zwłaszcza, że większość z owych dwóch godzin spędziła pod prysznicem.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline