Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2013, 21:47   #5
Fielus
 
Fielus's Avatar
 
Reputacja: 1 Fielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodze

Cytat:
#...
#...
#...
#Rewitalizacja systemów zasilania: zakończona.
#Rozpoczynam sekwencję rozruchową.
#Inicjalizacja rozruchu: w toku.
#Rozpoczynam rozruch podstawowych funkcji.
#Rozpoczynam rozruch układów pamięciowych.
#Konfiguracja zegara pamięciowego.
#Pełna sprawność operacyjna!
- Do licha, Luc!- Po wnętrzu pustego hangaru kobiecy okrzyk poniósł się zwielokrotnionym, dudniącym echem. Z cienia, przy wejściu do stróżówki, wyłoniła się ciemnowłosa Lynianka. Jej szczupłą, gładką twarz zdobił wyraźny, gniewny mars.
- Nie masz jakiejś opcji zmniejszenia głośności komunikatów?- Rzekła przyciszonym głosem. W mroku zapłonęły dwa duże, czerwone ślepia. Z szerokich, metalowych dysz buchnęły pióropusze pary.
Cytat:
#Odpowiedź negatywna, Samino. Nie zostałem wyposażony w aż tak fantazyjne usprawnienia.
#Pytanie: Jak się miewasz?
- Tylko ty mogłeś o to zapytać w takiej chwili...- Westchnęła dziewczyna, dotykając delikatnie palcami ekranu sterowania hangaru.
Stare, na wpół zdezelowane lampy zapłonęły drgającym, łagodnym światłem, rozpraszając zaległą wszędzie ciemność.
Teraz, w świetle, przypadkowy obserwator mógłby przyjrzeć się bez przeszkód obydwu rozmówcom.
Lynianka nie była zbyt wysoka, mogła mieć może 175 cm wzrostu, na pewno nie więcej. Czerń jej oczu uwypuklał łagodny, błękitny makijaż, a wyrazistości jej kształtom nadawał czarny, roboczy kombinezon.
Drugim głosem, mechanicznym i matowym, był potężny, 3,5 metrowy robot. Czarne blachy nie odbijały światła, gdzieniegdzie widać było ślady korozji. Mimo to, potężny robot działał, jak się wydaje, doskonale. Układy zebrane razem w ośrodku silnikowym na jego 'plecach', oraz dwie dysze wydechowe po dwóch stronach ciała upodabniały go do wielkiego, masywnego wędrowca z plecakiem. Czerwone, świecące oczy wodziły uważnie za zdenerwowaną Samino.
Cytat:
#Wyglądasz na spiętą, Samino.
#Pytanie: Czy wszystko w porządku?
- Nic nie jest w porządku, Luc!- Odparła.- Jak myślisz, dlaczego się tutaj ukrywamy?-
Cytat:
#Negacja. Ja nie myślę, Samino.
#Korekta.
#Błąd.
#Kod błędu: 65t-RRX-12
#Nie myślę w ścisłym sensie, tak jak ty. Jestem zdolny do przetwarzania informacji.
#Pytanie: Dlaczego się tutaj ukrywamy?
Samino westchnęła.
Od czasu rozpoczęcia się "kryzysu marsjańskiego", na większości planet i kolonii Układu Terry zaczęły się poważne rozruchy związane z "życiem" mechanicznym. Wszystko to przez plotki, szczelnie zagłuszane przez korporacjonistów i bardziej uległe wobec nich rządy, jakoby Tyzyfone, znany (lub znana) terrorysta i bojownik o wyzwolenie Marsa, miał tak na prawdę nie być istotą, a maszyną. Z tego powodu Samino i Luculus musieli opuścić gościnne, zamieszkałe układy i ukryć się tutaj, po środku niczego, w tym małym, odosobnionym porcie na Ganimedesie.
Lynianka usiadła na posadzce i zmęczona długim czuwaniem oparła się o metalową nogę robota. Wydawało jej się, że jeszcze nie tak dawno temu Hektor namawiał ją, żeby oddać "Wielkiego gościa" na przemiał...

Kilka miesięcy wcześniej.

- Nie mogę uwierzyć, że dałam ci się namówić na tę eskapadę, Hektor.- Warknęła Samino. Włosy miała zebrane w długi, gruby warkocz, a przez biodra przewieszony pas z olstrami, kryjącymi poręczne, damskie, lekkie pistolety boltowe.
- Nie pękaj, dziecinko.- Odparł Hektor, metalicznym głosem swojego modulatora. Bez niego, jego owadzie piski, stanowiące język Antnidów, mogłyby najwyżej przyprawić Lyniankę o ból głowy.- Potrzebowałem wsparcia, a ty wydałaś mi się najodpowiedniejsza...-
- Czyli to nie ma nic wspólnego z tym, że znowu ograłeś moich braci na grubą kasę, a oni po raz kolejny obiecali ci "randkę" ze mną?-
Hektor zaśmiał się sztucznie, wymuszenie, zdradzając, że dziewczyna ma całkowitą rację.
Posuwali się wolno po piaszczystej, porosłej rzadką trawą równinie planety Celeron, w kierunku wznoszących się niedaleko ciemnych, niemal pionowych iglic skalnych.
- Przypomnij mi, co my tutaj tak właściwie robimy?- Zapytała.
- Dokładnie to, za co nam płacą. Wiesz, na prawdę lubię te proste, przyjemne robótki na planetach prymitywów. Oddają swoje majątki niemal za bezcen.-
- Jesteś ohydny, Hektor.- Dziewczyna splunęła z niesmakiem.
- Może, ale to nie moja wina, że kilku głupich wieśniaków przestraszyło się w jaskini "ducha z płonącymi ślepiami". Jak dla mnie, to były po prostu jakieś robaczki, jakich pełno w takich zapyziałych dziurach. W najgorszym przypadku pewnie trafi się wąż.-
Samino prychnęła pogardliwie i nie odzywała się więcej, a Hektor też raczej nie starał się podtrzymywać rozmowy.
"Jaskinia", o której wspomniał Antnid, była w istocie wielką, ziejącą czernią dziurą w skale, prowadzącą w dół i w dół, zdaje się, że głęboko pod planetę. Masywne, czarne kamienie stanowiące w tym miejscu niemal wyłączne podłoże, były na tyle mocne, by nie zawalić się im na głowy, Hektor uruchomił więc małą, fosforową latarkę i przyczepił ją sobie do strzelby w miejscu na bagnet.
Para podróżników ostrożnie i bez pośpiechu zagłębiła się w skalny korytarz. Szli wszystkiego może kilkadziesiąt minut, ale Samino wydawało się, że przedzierają się przez wilgotne trzewia ziemi od kilku godzin, jeśli nie dni. Od czasu do czasu mijali zbite kępy siwych, wiszących porostów, albo grzyby o szerokich kapeluszach barwy turkusu - ukryte skarby, po które do jaskiń wyprawiali się miejscowi, o których Hektor mówił z tak wielką pogardą.
Nagle jednolitą, aksamitną ciszę przerwał metaliczny głos z antnidzkiego modulatora.
- Hej, zobacz na to!-
Antnid poświecił latarką w boczny korytarz, odsłaniając wszystkie jego tajemnice. W cieniu, oparty o ścianę, stał wielki mechanoid. Szczytami wydechów i głową niemal szorował po suficie. Oczy mecha błyskały raz po raz oślepiającą czerwienią, zdradzając, że w jego komputerze wciąż zachodzą jakieś procesy. Potwierdzały to również wąskie smużki pary, wydobywające się z dysz wydechowych.
- A niech mnie...- Rzucił Hektor.- Wiedziałem, że duchów nie ma, ale coś takiego... Chyba wygraliśmy podwójnie, wiesz ile za niego dostaniemy w hucie durastali? Na przetop, to wyjdzie jakieś...-
- Oszalałeś, owadzi mózgu? On jeszcze działa.-
- I co z tego? To premia. Jak hutnicy już z nim skończą, to przestanie...-
- To działający robot. Ktoś pewnie zostawił go tutaj nie bez przyczyny, a zatem...-
Coś we wnętrzu robota zgrzytnęło, później nastąpił świst i trochę buczenia. Obie dysze wypluły z siebie siwe pióropusze pary, a oczy maszyny przybrały jednolitą, czerwoną barwę. Ze zgrzytem i iskrzeniem coś we wnętrzu robota zaczęło brzęczeć.
Cytat:
#System komunikacyjny: aktywny!
#Witaj osobniku! Nie chcę cię skrzywdzić;
#Koniec komunikatu;
Hektor zakwiczał jak zarzynana świnia i rzucił się do wyjścia, w panice porzucając swój karabin. W jaskini zapadł mrok, ale przyzwyczajonej do widzenia w ciemności Samino nie za bardzo on przeszkadzał. Została tylko ona i błyszczące szkarłatem ślepia...

Nieco później

- To o co prosisz, to największa głupota, o jakiej słyszałem, Sam.- Farex, urkaski profesor mechatroniki i robotyki na Uniwersytecie Nauk Technicznych Alfa Proxy, skrzyżował na chudej, łuskowatej piersi obie pary rąk.
- Ale musisz to zrobić, Farex!- Odparła Lynianka.- Ja jestem za cienka w te klocki, żeby sobie sama poradzić, a ty... profesor...- Uśmiechnęła się uwodzicielsko.
- O nie, moja droga. Nie na mnie te sztuczki z seksapilem!- Burknął Fares, wyglądając przez okno swojego gabinetu. Odnaleziony przez dziewczynę robot stał na dziedzińcu i otępiałym wzrokiem, kurząc z silnika, przyglądał się gołębiom. Dobrz,eze było już po godzinach zajęć, inaczej na pewno wzbudziłby sporą sensację.
- Gdzieś ty go wykopała...- Westchnął Urka, siadając na krześle.- Coś takiego widziałem chyba tylko w starych podręcznikach...-
- Aha!- Wykrzyknęła tryumfująco Samino.- Czyli wiesz co to jest i jak to naprawić.-
- Jasne. To Terrański mech roboczy II generacji. Przestali je produkować zaraz po Reformie Astata, kiedy...-
- A można bez teoretycznego bełkotu?-
- Ten robot ma prawie 400 lat. W największym skrócie. Aż dziwne, że wciąż działa. Skąd go masz...?-
- Znalazłam go... na Celeronie.- Odparła z ociąganiem. Nie chciała zdradzać przyjacielowi zbyt wiele na temat swojego "dorywczego" zajęcia.
Farex jednak nie wydawał się zainteresowany okolicznościami. Zdaje się, że jego mózg już zapalił się do pomysłu pogrzebania nieco we wnętrznościach wiekowej maszyny.
Obydwoje zeszli po schodach na dziedziniec.
- ...możesz zawsze mi go odsprzedać.- Skończył jakąś myśl Farex.
- Skąd w tobie ta zmiana? Jeszcze nie dawno chciałeś mi wmówić, że zajęcie się tym blaszakiem, to głupota.-
- No tak, ale... po rozważeniu wszystkich danych...-
- Ten robot jest mój, słyszysz to, Farex?-
Potężne, czarne cielsko obróciło się w stronę, z której nadchodzili. Z wnętrza dobiegł ich uszu charakterystyczny warkot, zwiastujący próbę wypowiedzi maszyny.
Cytat:
#Stanowczo sprzeciwiam się byciu posiadanym.
#Stanowczo sprzeciwiam się posiadaniu istot przez inne istoty.
#Inżynier Silvertongue nauczył mnie, że nie powinienem pozwalać traktować się przedmiotowo.
Farex otworzył usta ze zdziwienia, a Samino zamrugała z niedowierzaniem.

Obecnie

Drzwi do hangaru odsunęły się z lekkim zgrzytem, pozwalając pająkowatej sylwetce Urka wślizgnąć się do środka.
Samino poderwała się szybko, wyrywając zza paska rewolwer i wymierzyła w przybysza.
- Nie strzela! Nie strzela! To ja!- Zawołał Farex, unosząc ramiona.
- Przecież mówiłam ci, że masz najpierw pukać!- Krzyknęła Lynianka, znów wywołując kakofonię echa.
Cytat:
#Przepraszam, ale technicznie to stwierdzenie nie ma żadnego sensu.
Odezwał się Luculus swoim mechanicznym głosem.
- Zamknij się Luc.- Rzuciła przez ramię Samino, podchodząc do przyjaciela i chowając broń.- Masz to, Farex?-
- Tak. Luculusie, mam nowe części dla ciebie. Trochę ostatnio dzieje się na zewnątrz, ale nawet mimo, że rzuciłem pracę jako profesor, wciąż mam paru znajomych w branży, i...-
- Do rzeczy. Co masz?-
- Trochę komponentów pamięciowych, nowe układy przesyłowe, styki do ramion, bo stare są na granicy przepalenia... Załatwiłem nam też statek, żebyśmy mogli wreszcie wynieść się z tej skały.-
- To wspaniale. Wiedziałam, że dasz radę, mózgu!- Samino sprzedała z uśmiechem kuksańca w bark kompana, aż ten zatoczył się niebezpiecznie.- Cieszysz się Luculusie? Już niedługo być może przestaniemy się ukrywać...-
Cytat:
#Negacja.
#Jestem maszyną, nie potrafię odczuwać emocji.
#Analiza.
#Status systemów manualnych: sprawne;
#Wymagane prace konserwacyjne i wymiana wadliwych komponentów.
#. . .
#Aktualizacja.
#Przewidywana zmiana miejsca pobytu.
#Przewidywana reperacja układów.
#Koniec aktualizacji;
#Koniec komunikatu;
 
__________________
" - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!"
~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika".

Ostatnio edytowane przez Fielus : 27-12-2013 o 21:49.
Fielus jest offline