Ghrar, bez zbędnego komentarza przybliżył się do jednych ze zwłok i chwycił za ręce unosząc tors w górę. Wymownie popatrzył na Vindieriego. Ten chcąc pozbyć się nieprzyjemnie kojarzących widoków jak i również uzyskać nieco miejsca na materializującą się wizję trunku, chwycił za nogi i wynieśli trupa w krzaki, opodal rzeczki. I tak każdego następnego poza tym, któremu przyglądał się chwilę wcześniej cyrulik. Tego bowiem zanieśli pod drzewo, by nie szpecił widoku, ale i nie uciekł, ciągnięty przez nocne padlinożerne ustrojstwa.
Po wysiłku, przeprowadzonym w ciszy, przerywanej jedynie odgłosami przełykania cofającej się zawartości żołądka lub mlaskaniem otwartych ran truposzy, zebrali w trójkę niewypalone do cna szczapy i na nowo ustawili ognisko. Narsain usiadł na w miarę równym miejscu i wyciągnął antałek ze złocistym, słodkim trunkiem. Niezwykle cudnym wynalazkiem jest napitek, który z wielką skutecznością rozplątuje najbardziej zatwardziałe języki. Zapewne będzie ciekawa rozmowa...
__________________ Kto lubi czytać, ten dokonuje wymiany godzin nudy, które są nieuchronne w życiu, na godziny rozkoszy. |