Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2013, 00:58   #113
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
- Mówisz? -zapytał Borys po dość ciężkiej nocy...lecz o niej powiemy trochę później. - Wiesz mam trochę własnych planów i nie będe leciał na drugi kraniec świata tylko dla paru marnych groszy. Ale dawaj mów o co chodzi. -stwierdził otwierając lodówkę.
- Jakaś umowa handlowa tu będzie, między geenie corpem i...kimś-tam. Mamy przypilnować aby nie dogadali się. Wprowadzić jakiś zamęt i sobie pójść. Ewentualnie kogoś zabić. - wyjaśnił. - Z tą akcją mielibyśmy trochę funduszy do popisu.
- A dla kogo pracujemy? -zagadnął Borys, wyciągając z lodówki butelkę wody i bez pytania opróżnił połowę. - I za ile będzie to spotkanie?
- Nocą w koreii. Zlecenie jest od jakiejś konkurencyjnej firmy. Jak się okazuje też chcą kontrakt, zanim kto inny go zgarnie.
Borys na chwile zawiesił się popijając wodę w milczeniu, po czym wzruszył ramionami. - Dobra mi pasuje. Ale będę potrzebował pełnego munduru żołnierza, nie chce by ktokolwiek zorientował się że to ja. Jakaś maska przeciw gazowa, i te takie ręczne miniguny by ukryć te łapska. Albo inne metalowe rękawice. -wyjaśnił swoje potrzeby wilk.
- Taa...zobaczę co da się zrobić, ale raczej nie skołuję nic co by przetrwało te twoje mutacje. - stwierdził Jason. - Co żeś robił w nocy? - spytał.
Borys machnął tylko ręką. - Nic takiego, a co? -rzucił zaczynając robić sobie śniadanie. - Spoko… mutacje nie będą potrzebne.
- Chcesz coś odemnie czy niespecjalnie? - zapytał unosząc lekko brew. - Jak nie to bym wrócił na plażę.
- Przede wszystkim chce zobaczyć dokładne info o tym zleceniu, oraz sposób w jaki kierujesz tym całym bałaganem. -stwierdził bokser.
- A więc jednak robota, co? - z ciężkim głosem mężczyzna westchnął kładąc nogi na stole. - Zlecenia dostajemy na pocztę. Mamy taką stronę, zaczyna się na hashtag bo nie jest legalna. Dostęp dajemy tylko wypłacalnym firmą. W zleceniach jest tylko wysokość nagrody, cel i długość terminu. Mało kto się tłumaczy, bo gdyby musieli, to za cholerę byśmy im się nie opłacali. - objaśnił podstawy firmy. - Armię rekrutuję Poborowo, a jak są ploty, że ktoś się sprawuje, to sponsoruję go osobiście. Reszta dostaje żołd. Proste, nie?
- Ile z tego bierzesz dla siebie? - zainteresował się Borys siadając przy stole. - Zresztą to raczej kiepski zawód gdy zbliża się koniec świata. -dodał wgryzając się w kanapkę.
- Tyle ile zostanie po wydaniu żołdu...koniec czego? - spytał niezbyt rozumiejąc komentarz Borysa.
- Ano tak ty nie wiesz… -westchnął Borys. - Geenie corp i rząd mocno się pożarły, póki jeszcze byłem w bazie zdobyłem informacje o szykującej się wojnie atomowej. Z planety pewnie zostaną głównie zgliszcza jak to się stanie. Myślisz, że czemu postanowiłem zabić Rolanda. -Borys przyznał się do domniemanej winy wzruszając ramionami. - Chciałem dać sobie trochę czasu by przemyśleć jak temu zapobiec.
Jason siedział cicho trawiąc tą wiadomość. Nie wyglądał nawet na przestraszonego. Wręcz przeciwnie, w dziwny sposób się uśmiechał… - Ty...to będzie zabawne. - skomentował. - [i]I ile przy okazji zarobimy...hehe…[/] - uradował się.
- Akurat mam pomysł by było i zabawnie i zarobkowo… i przeżywalnie. -dodał Borys lekko się uśmiechając. Chyba właśnie rybka pełna adrenaliny wpadła w jego sieć. - Gdzie właściwie w Korei mamy to zlecenie? -zmienił temat jak gdyby nigdy nic, chciał trochę podbudowac ciekawość Jasona.
- Lotnisko, koło granicy północy z południem.
- Chciałeś kiedyś być na celowniku wszystkich i 24 godziny na dobę walczyć o przetrwanie? -zagadnął Borys widząc, że musisz uderzyć bardziej łopatologicznie.
- A dlaczego jestem najemnikiem? - spytał unosząc brew. - W połowie świata jestem nielegalny. Co ty kombinujesz? - zapytał.
-Kombinuje jak by tu przeżyć. -stwierdził Borys i wziął głęboki oddech. - Widzisz od czego zależy to czy będzie wojna? Od kolejnego prezydenta, czy szefa jakiejś korporacji? Nie to zależy od ludzi. -stwierdził chłopak wstając… jakoś lepiej mu się mówiło gdy chodził po pokoju. - Jeżeli nie będzie osób które przygotują rakietę nie zostaną odpalone, nie będzie żołnierzy którzy zrobią brudną robotę- nie będzie wojny. Proste. Ci na górze nie lubią brudzić rączek. -zaczął tłumaczyć swoje poglądy chłopak. - A czemu ludzie im służą? Na pewno dla tego że im się za to płaci… ale nawet debil jest wstanie przewidzieć co się stanie podczas wojny atomowej. Głównym czynnikiem jest, to że taki szary żołnierz wierzy że jest ważny. Ma nadzieje że głowa państwa a tym samym państwo w której wierzy i które kocha mu za to zapłaci. -Borys uśmiechnął się dochodząc do sedna. - Więc trzeba sprawić by uwierzyli w coś innego prawda? A w co wierzą dzieci i kim najbardziej chciałby być każdy żołnierz? Bohaterem. -dodał unosząc wilczą maskę do góry. - Nadążasz za moim tokiem rozumowania?
- yy...nie do końca. Jak jest wojna, to się walczy, aby przetrwać. Tak na prawdę to jak już ci państwo zaatakują, to kto uwierzy, że jak się poddadzą, to będzie spokój? Pewnie będzie jeszcze gorzej. - odparł Jason. - Jak niby chcesz ruszyć całe masy podczas wojny atomowej, aby przestały strzelać w innych i uwierzyli, że nikt nie będzie strzelał w nich? Oczywiście, że już czują się bohaterami, ale tu nie chodzi o pieniądze tylko przetrwanie, nie sądzisz? Wojna to błędne koło.
- Bo chce to zrobić zanim dojdzie do wojny. Pierwsze głowice maja być wystrzelone za 100 ileś dni. A przynajmniej tyle udało mi się zdobyć informacji, mim oto nie sądzę by jutro mieli nimi strzelić. -stwierdził. - Jeżeli przed wojną uda mi się sprawić, że ludzie uwierzą w idee bohatera, oraz stracą szacunek do wiodących liderów sceny politycznej, to zostanę teoretycznie prezydentem nowej unii narodów. Plan dość wyniosły ale trzeba coś robić zamiast siedzieć na dupie i czekać na koniec.
- ....No to proszę działać. - Eater uniósł w górę ręce, w dość poddańczej pozie. - Za cholerę nie wiem jak chcesz to zrobić, ale proszę bardzo, pracuj. - wzruszył ramionami. - Ja tu jestem tylko po to aby dawać ci wojsko, prawda?
- W sumie tak. -stwierdził Borys. - Ale wole wiedzieć za co pracujesz, zresztą jako prezydent będę potrzebował porządnego speca od brudnej roboty. -wyjaśnił klepiąc kaskadera po ramieniu. - Trzymaj się mnie a emocji Ci nie zabraknie. -dodał bokser, po czym zmienił temat. - A teraz mów kiedy lecimy do koreii i jaka ma być moja rola oraz dola.
- Wieczorem. Masz przeszkodzić w rozmowie...jak to już twoja broszka.
- Ale że niby sam? A co zresztą najemników czy z tobą? -dopytał się rusek.
- Mówiłeś, że jak cię wezmę, to będziesz robił za innych? Mogę ci w sumie pomóc...ale pamiętaj, że branie wojska kosztuje.
- Powiem ci kogo będę potrzebował… -mruknął Borys.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline