Mark zapakował na ich wierzchowce większość trunków i te komponenty do mikstur, które wybrała Arina na podstawie swojej wiedzy. Trochę tego było, chociaż nie znowu wszystko co by chciała. Stara Baba w końcu nie robiła wiedźmińskich specyfików i inne rzeczy zbierała. Chata w środku była sucha, w środku znaleźli sporo łatwopalnych materiałów, dlatego używając Igni, Orla szybko podpaliła ten niewielki stos, a ogień zaczął się szybko rozprzestrzeniać.
- Nie może być, że to robota potwora - Alez stwierdził jeszcze, opuszczając to miejsce. - Może się na nich nie znam, ale jest tu za czysto.
Lepianka już po minucie płonęła niemal cała, grzebiąc w popiołach szczątki tutejszej wiedźmy. Rozejrzeli się po okolicy. Prócz wąwozu, widocznego dobrze z tego miejsca, znajdowała się tu cała seria wzgórz, większość zalesiona lub przynajmniej pokryta niższą roślinnością jak to, na którym stali. Znajdowali się w dzikich ostępach, lecz okazało się, że i tu dotarli ludzie. Nieco na zachód, ponad wierzchołkami drzew, wystawało zakończone kamiennej konstrukcji, przywołującej na myśl strażnice graniczne lub drogowe. |