29-12-2013, 10:53 | #91 |
Reputacja: 1 | Mark zapakował na ich wierzchowce większość trunków i te komponenty do mikstur, które wybrała Arina na podstawie swojej wiedzy. Trochę tego było, chociaż nie znowu wszystko co by chciała. Stara Baba w końcu nie robiła wiedźmińskich specyfików i inne rzeczy zbierała. Chata w środku była sucha, w środku znaleźli sporo łatwopalnych materiałów, dlatego używając Igni, Orla szybko podpaliła ten niewielki stos, a ogień zaczął się szybko rozprzestrzeniać. - Nie może być, że to robota potwora - Alez stwierdził jeszcze, opuszczając to miejsce. - Może się na nich nie znam, ale jest tu za czysto. Lepianka już po minucie płonęła niemal cała, grzebiąc w popiołach szczątki tutejszej wiedźmy. Rozejrzeli się po okolicy. Prócz wąwozu, widocznego dobrze z tego miejsca, znajdowała się tu cała seria wzgórz, większość zalesiona lub przynajmniej pokryta niższą roślinnością jak to, na którym stali. Znajdowali się w dzikich ostępach, lecz okazało się, że i tu dotarli ludzie. Nieco na zachód, ponad wierzchołkami drzew, wystawało zakończone kamiennej konstrukcji, przywołującej na myśl strażnice graniczne lub drogowe. |
29-12-2013, 11:12 | #92 |
Reputacja: 1 | - Potwory są różne - Wiedźminka wzruszyła ramionami - Niektóre inteligencja dorównują ludziom. Są i takie, które je przewyższają. Przynajmniej niektórych. - Uśmiechnęła się smutno patrząc na płonącą chatę. Płomienie strzelały wysoko w górę. Ciepło promieniowało na całą polankę na której znajdował się dom wiedźmy. Zaczekali aż chata spłonie całkowicie, a potem ugasili dogorywające zgliszcza. Wprawdzie po deszczu las był mokry, Arina nie chciała jednak być przyczyną jego pożaru. - Zobacz tam - Dziewczyna wskazała towarzyszowi widoczne wśród drzew kamienne zwieńczenie. - Zobaczymy co to za budowla. Potem wracamy do wioski. Może uda się iść wzdłuż wąwozu. Chciałabym jeszcze raz rzucić okiem na te wielkie ślady. |
29-12-2013, 23:44 | #93 |
Reputacja: 1 | Mark bez słowa zgodził się z wiedźminką, wskakując na swojego wierzchowca. Kilka chwil po tym, jak ruszyli, zjeżdżając w dół wzgórza, kamienna budowla zupełnie zniknęła im z oczu. - To prawie na pewno będzie stanica - odezwał się Alez, gdy już wjechali między drzewa, rosnące u podnóża. Nie widać tu było żadnych ścieżek, a tym bardziej dróg, więc sami musieli wybierać drogę. - Władcy Kaedwen postawili ich całą serię, aby mieć baczenie na góry i Wiewiórki całymi gromadami potrafiące z nich schodzić. Ostatnia wojna opróżniła te miejsca. Nieludzie stali się małym problemem w porównaniu do innych nękających tę krainę. Wojsko królewskie pewnie dopiero na przejściach przez leżącą niedaleko na zachodzie rzekę Likselę się teraz znajdą. Pochodził z okolic i czasem się tą wiedzą dzielił, gdy nachodziła potrzeba, wiedząc, że Arina do w pełni obeznanych ze światem nie należy. Ze wzgórza wyglądało to na niewielki kawałek drogi, lecz ostatecznie pokonywali go dobre pół dzwonu, zanim wynurzyli się z kolejnego zagajnika, stając u podnóża kolejnego wzniesienia. Znaleźli zarośniętą, mocno porytą korzeniami, starą drogę, prowadzącą na zachód. Teraz na dodatek była błotnista i końskie kopyta zapadały się w niej. Zbocza wykarczowano w chwili, gdy stacjonowało tu wojsko i teraz zdążyło odrosnąć tylko na wysokość pasa czy ramion, więc ciągle dwóch jeźdźców mocno rzucało się w oczy, gdyby ktoś pragnął baczyć na okolicę z kamiennej wieży, którą widzieli na szczycie. Byli już w połowie wzgórza, gdy Arina dostrzegła pierwszy ślad, wchodzący tu z zarośli po boku. Ślad wyraźny ciągle na błocie, dzisiejszy może. Ludzki. |
30-12-2013, 18:05 | #94 |
Reputacja: 1 | Arina nie zastanawiała się wcześniej, że to rodzinne okolice Aleza, teraz z ciekawością słuchała jego wyjaśnień. Najwyraźniej wojna wszędzie odcisnęła swe piętno, na niektórych okolicach większe, na innych mniej istotne, nigdzie jednak nie przeszła bez śladu. Najistotniejszym jej efektem było chyba zmniejszenie się ludzkiej populacji i potwory, które ostatnio bardziej dawały się ludziom we znaki, a wcześniej, przed zawieruchą wojenną, w większości stanowiły gatunki na wymarciu. Dzięki temu, tacy jak ona mieli co robić i świat kręcił się dalej. Dziewczyna napawała się spokojna jazdą. Spalona chata wiedźmy pozostała za nimi, a oni sami wzbogacili się o kilka szlachetnych trunków. W ten sposób nic się nie marnowało na tym najlepszym ze światów. Jedynie czasami zmieniało właściciela lub swój stan skupienia. Stara droga była w kiepskim stanie. Raczej ostatnio niewiele osób nią podróżowało, dlatego bez trudu można było zauważyć świeży ślad odciśnięty w błocie. - Obuta stopa, wyklucza potwory, przynajmniej te bardziej prymitywne. - Stwierdziła wiedźmikna spoglądając na odcisk z wysokości siodła. - Jeśli ktoś siedzi w stanicy, na pewno już zauważył, że się zbliżamy. Nie ma więc sensu udawać, że tam nie zmierzamy. Na wszelki wypadek zachowajmy ostrożność. Pojadę nieco z przodu, jeśli po drodze są jakieś magiczne pułapki mam większe szanse się w nie nie wpakować. |
31-12-2013, 13:04 | #95 |
Reputacja: 1 | Ruszyli ponownie. Konie stąpały ostrożnie, wdrapując się na niezbyt strome i zdradzieckie na szczęście wzniesienie. Alez popatrzył w górę, uważnie przyglądając się budowli. Była zaniedbana, to pewne, lecz okute żelazem drzwi znajdowały się na miejscu. Okien prawie nie było, a te co były - niewielkie, szparki strzelnicze raczej. Ze swojej pozycji dostrzegali tylko jedno większe, zasłonięte okiennicami. - Gdyby tu było wojsko, powinna powiewać flaga. Drzewce tu jednak dawno zgniły, a budowla zamknięta. Pustelnik czy inny czort? - mężczyzna zastanawiał się na głos, raczej nie licząc na konkretną odpowiedź od strony wiedźminki. Byli już może z pięć metrów od kamiennej budowli, gdy mniej więcej z wysokości pierwszego piętra dobiegł ich stłumiony murem, raczej słaby męski głos. - Co tu chcecie? Wojsko nie jesteście, to dajcie człowiekowi pomieszkać z dala od innych! Arina dostrzegła jakieś poruszenie w jednym z okienek strzelniczych. Wyglądała tamtędy jakaś twarz, ale nawet jej zmysły nie pozwalały dostrzec żadnych szczegółów. |
03-01-2014, 16:23 | #96 |
Reputacja: 1 | Życie wiedźmina było niestającą drogą, dlatego pewnie żadnemu z nich nie przeszkadzały kolejne godziny spędzane w siodle. Kiedy jeszcze do tego dzień był pogodny, a wiosenne słonko świeciło radośnie, wędrówka wydawała się o wiele przyjemniejsza niż przebywanie w ludzkich siedzibach. Zwłaszcza gdy wyglądały jak ta, którą tego rana mieli okazję oglądać. Nawet jeśli na końcu tej drogi czekała ją kolejna walka Arina spokojnie wędrowała naprzód coraz bardziej zbliżając się do kamiennej stanicy. Nic niepokojącego nie wydarzyło się po drodze, sama wieża okazała się jak przypuszczała już wcześniej zamieszkała i to wyraźnie przez raczej mało towarzyską osobę. Co było raczej oczywiste, skoro zdecydowała się zamieszczać w takiej głuszy. - Witajcie dobry człowieku. - Powiedziała głośno zadzierając głowę i próbując coś zobaczyć w górze. - Chcieliśmy się zobaczyć z tutejszą wiedźmą, ale ona już nie odpowie na żadne pytania. Może zauważyłeś ostatnio coś dziwnego w tej okolicy? |
03-01-2014, 16:42 | #97 |
Reputacja: 1 | - A gdzie tam! - odpowiedział jej głos jeszcze cichszy, stłumiony przez kamienną ścianę. Sugerujący, że jego właściciel schodził coraz niżej, kierując się na parter. - Tu cicho, spokojnie. Jak się nocą nie wychodzi, to człowiekowi nic nie grozi. Ostatnie słowa dobiegały już bardziej zza drzwi wejściowych, w których uchyliła się bardzo niewielka szczelina, wystarczająca by przez nią spojrzeć. Pojawiły się w niej oczy, zwyczajne raczej, jak na gust widzącej je słabo Ariny. - Ja z innymi się nie widuję. Nie ma po co. Nic więc nie wiem. Kim jesteście? Odejdziecie? - ostatnie pytanie zadał z wyraźną nadzieją. Wiedźminka zbliżyła się jeszcze trochę. Jej amulet zadrgał delikatnie. Magia, na razie słabo wyczuwalna. Jednak była tam i czekała. Czy w samej wieży, czy w tym co wniósł do niej obecny lokator. |
03-01-2014, 18:16 | #98 |
Reputacja: 1 | - Odejdziemy. - Wiedźminka skinęła głową. - Tacy jak ja nigdy nie zagrzewają nigdzie długo miejsca - powiedziała stając tak by obecny gospodarz tego miejsca mógł zobaczyć jej oczy. - Jestem Arina a to Mark - wskazała na swojego towarzysza. - Ludzie z wioski zapłacili mi za zabicie potwora, który ich nęka. Rozglądam się po okolicy. Na dzień dobry trafiłam na martwe truchło wiedźmy, a teraz spotkałam ciebie. Popatrzyła na uważnie w ciemność starając się rozróżnić jakieś szczegóły. |
04-01-2014, 14:17 | #99 |
Reputacja: 1 | - Wiedźma się pewnie nie zabezpieczyła - rozmówca zarechotał niemal za drzwiami, pukając w coś twardego pięścią lub nogą. - Ja to co innego. Swoje wiedziałem tu przychodząc. Mało tu ludzi. Stwora za to uświadczyć i dzień czasem można, ale to w nocy trzeba w schronieniu siedzieć... Nagle musiał coś dojrzeć, bo zamilkł i Arina miała wrażenie, że prawie wepchnął oczy w tę szparę. - Wiedźmin? Żeński? A co to za dziwo! - był zaskoczony, ale tak jakby i podekscytowany. - Ale to wyjaśnia po co o potwora pyta. Na pobliskim cmentarzu idzie ich szukać. Byłem tam raz, widziałem z daleka. Dużo mogił, stare, niektóre bardzo. Świeżych trochę. Nieludzi tu chowali. Kogoś i po bitwie. To i cmentarzysko urosło. Założę się, że to stamtąd stwory wyłażą. Drzwi nie drgnęły, nie wydawał się mieć jakąkolwiek ochotę, by je otwierać. |
04-01-2014, 15:20 | #100 |
Reputacja: 1 | Arina wiedziała swoje. Wiedźma nie mieszkała w tej okolicy od wczoraj i z pewnością dobrze potrafiła się bronic przed standardowym tutaj niebezpieczeństwem. To co ją zabiło z pewnością musiało zaskoczyć kobietę. Może nie spodziewała się zagrożenia ze strony z której nadeszło, bo w chacie nie było śladów walki, a na drzwiach śladów włamania. - O jakim mówisz potworze, którego można tu zobaczyć w dzień? - zapytała zamiast wyrażania na głos swoich wątpliwości. - Każda informacja byłaby przydatna. Potwory grasujące na cmentarzu nie zapuściłyby się tak daleko od niego jak chata wiedźmy, więc nie one ja zabiły. Zresztą tamte lubią jeść trupy, a do jej truchła nikt się nie dobrał. Wiedźminka specjalnie była tak bezpośrednia. Czasami było to skuteczne w rozmowach z dziwakami, a do co najmniej takich zaliczał się obecny rezydent starej, wojskowej stanicy. |