Wątek: Psy wojny
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2013, 14:20   #5
Sznycelek
 
Reputacja: 1 Sznycelek nie jest za bardzo znanySznycelek nie jest za bardzo znanySznycelek nie jest za bardzo znanySznycelek nie jest za bardzo znanySznycelek nie jest za bardzo znanySznycelek nie jest za bardzo znany
Fiona nie miała doświadczenia w prowadzeniu oblężeń, ani nawet w dowodzeniu armią na lądzie. Zajmowała się handlem morskim i całe swoje doświadczenie skupiła właśnie w tym kierunku. Podczas misji handlowych przewoziła bardzo cenne ładunki, przez co statki często stawały się ofiarami abordażu, gdyż zatopienie było zwyczajnie nieopłacalne. Właśnie w ten sposób ona i jej ludzie udoskonalili swój fechtunek, stając się niezwykle skutecznymi szermierzami. Z czasem wody stawały się spokojniejsze, ciężko jednak stwierdzić czy to z powodu wybicia wszystkich agresorów, czy z ich strachu przed śmiercią. Teraz, wraz z kilkoma swoimi zaufanymi ludźmi, czekała na dalsze rozkazy kniazia. W przeciwieństwie do jej towarzyszy, nie stresowała się całym wydarzeniem. Była święcie przekonana o słuszności podejmowanych kroków, a odizolowanie miasta od szlaków handlowych i wzięcie go głodem było – jej zdaniem – dobrym posunięciem. Szczerze wolałaby, aby Nefdarth poddało się samo, aniżeli mieliby tracić znaczną część armii na jednym z pierwszych miast. Sama nie miała wiele do stracenia i pewnie byłaby tu sama, gdyby niewielka część załogi nie zdecydowała się wspomóc swej pani kapitan. Fiona spojrzała swym srogim wzrokiem na ich niepewne wyrazy twarzy, skupiając na sobie całą uwagę.
- Co macie takie miny? Jaja wam odcięli? Są w tym obozie kobiety, które mają więcej woli walki od was. Ostrzegałam, że wyprawa nie będzie należała do najłatwiejszych, a mimo to zdecydowaliście się za mną pójść. Gdzie zniknęła wasza odwaga? – zmierzyła każdego pewnym spojrzeniem, które wręcz wymuszało na nich skruchę. Nigdy nie stosowała takich zagrań, zawsze podchodziła do załogi jak do rodziny. Czyżby udzieliła jej się powszechna atmosfera? A może po prostu każde jej słowo ma jakiś cel?
- Słuchajcie, rozumiem waszą niepewność, ale teraz jest już na to za późno. Jest nas raptem sześcioro, jednak wiem na ile was stać. W fechtunku mało kto wam dorówna, jesteście najlepszym morskim oddziałem jaki mogłabym sobie tylko wyobrazić. Będziemy działać w grupie i nikt z was nie zostanie sam, bo w tym tkwi nasza siła. Już ja się o to postaram panowie. – wyciągnęła z pochwy rapier, będący rodzinną pamiątką przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Przez wszystkich traktowany niemal jako relikwia, stał się symbolem władzy w rodzie Allendt. Każdy nowy właściciel wkładał w restaurowanie go znaczne pieniądze, przez co można go uznać za jeden z najbardziej kosztownych oręży. Mimo to nieświadomy kupiec wyceniłby go jak zwykły, wojskowy miecz. Fiona wyciągnęła ostrze przed siebie, a gest ten powtórzyła piątka mężów. Symbolika tego czynu była znana wyłącznie kobiecie i jej ludziom, napawając wszystkich nadzieją i wiarą w sens ich działań. Uśmiechnęła się, widząc w spojrzeniach towarzyszy odwagę i siłę. Zupełnie jak u ojca…
 
Sznycelek jest offline