Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2013, 15:40   #179
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Shade nie mogła uwierzyć w farta jakiego mieli. Udało im się uciec pogoni i to w jednym kawałku. Jej udało się jeszcze bardziej, bo poza kilkoma zadrapaniami praktycznie nie była ranna, w przeciwieństwie do pozostałych. Martwiła się o chłopaków. Nie wyglądali dobrze. Doskonale zdawała sobie sprawę, że gonią ostatkiem sił. Podczas lotu nie rozmawiali. Nie było takiej potrzeby. Na kontenerowcu na szczęście mieli kogoś, kto mógł się zająć ich obrażeniami.
Gdy reszta poszła zając się swoimi ranami Valerie wzięła szybki, chłodny prysznic, umyła włosy i założyła czysty top i szorty. Przeciążone w wysiłku mięśnie, bolały, jednak nie tak bardzo jak pewnie będzie to jutro, kiedy pojawią się zakwasy. Tym będzie martwiła się jutro, a może do tego czasu wróci do cywilizacji i zafunduje sobie wykwalifikowanego masażystę.
Na razie jednak czekała ich odprawa i odpowiedzi na kilka pytań. Valerie chciała się na nią przygotować i wyjaśnić sprawę, która cały czas nie dawał jej spokoju. Wyszła na korytarz słysząc zbliżające się do kajut, lekkie kroki, które sugerowały raczej drobna kobietę. Nie pomyliła się w swych założeniach:

- Blue - Shade zatrzymała idącą hakerkę. Bandaż na nodze kobiety dowodził, że jej rana została już opatrzona. - Mam do ciebie prośbę. Mogłabyś dla mnie sprawdzić w sieci Marie Boven?
- Teraz?
- spytała z niedowierzaniem. - Sama możesz sprawdzić. Ja mam dość. Marzę tylko o ciepłej wodzie i śnie - odwróciła się na pięcie i zaczęła odchodzić.
Najemniczka chwyciła jej ramię:
- Proszę. Wszyscy jesteśmy zmęczeni, ale to może być ważne. Ja sobie sama nie poradzę. Już próbowałam i oficjalnie nic nie ma na jej temat, ale mnie coś nie pasuje w tej sprawie.
- Za zgłębianie tego nam nie płacą
- odparowała wyraźnie zirytowana hakerka, strzepując z siebie rękę Shade. - Przez lata w swoim zawodzie nauczyłam się nie grzebać dalej, niż jest to opłacone. I nie obchodzi mnie, kogo naprawdę wydostaliście. Zrobicie z nią co chcecie
- Skoro nie pracujesz bez kasy ile chcesz za sprawdzenie tego?
- Valerie popatrzyła na nią twardo.
Blue pokręciła głową i ruszyła dalej.
- Zostaw to i tyle.

Shade zacisnęła usta z irytacją. Nie miała zamiaru poddać się tak łatwo. W NYC było teraz południe. Wyjęła swój holofon i wykręciła jedyny numer, który potrafiła wpisać z pamięci:
- Monique Dubois słucham? - Usłyszała znajomy głos po trzech sygnałach.
- Cześć Monique tu Denis. Potrzebuję twojej pomocy. Możesz rozmawiać?
- No proszę, jaka niespodzianka. Właśnie myślałam o wyjściu na lunch.

Najemniczka uśmiechnęła się słysząc delikatny paryski akcent przyjaciółki:
- W tym tygodniu przyjeżdżam do NYC, więc zapraszam na lunch w Le Bernardin - odpowiedziała znając doskonale słabość Monique do tej restauracji. - Moja droga, potrzebuje informacji na temat osoby o nazwisku Marie Boven, wszystkiego co możesz zdobyć i to w ciągu godziny. Dosłownie. Kiedy się spotkamy opowiem ci o co chodzi.
- Aha, czyli nici z lunchu
- Monique odpowiedziała z lekkim rozbawieniem. - Czy mam tego poszukać sama, nie angażując w to innych?
Denis zastanowiła się:
- Hmm... może lepiej poproś hakera, który potrafi za sobą dobrze zacierać ślady. Pieniądze oczywiście nie są problemem.
- Zobaczę co da się zrobić
- nie brzmiała zbyt przekonująco. - Godzina to mało czasu. Zadzwonię z tym co będę miała.
- Dziękuję. Czekam więc cierpliwie.
- Kobieta uśmiechnęła się lekko kończąc połączenie. Znała dociekliwy reporterski nos Dubois. Jeśli było coś do odkrycia, dziennikarka dotrze do tego prędzej czy później. Najemniczka miała tylko nadzieję, że dowie się czegoś przed początkiem odprawy.

***


Równo po godzinie zadzwonił holofon, odzywając się głosem Monique.
- Nie zdążyłam dowiedzieć się tyle, ile bym chciała. A to co znalazłam to tylko ogólniki. Marie Boven pierwszy raz pojawia się w raportach o wydarzeniach z 2016 i danych na temat wirusa X. Podobno przyczyniła się do zwalczenia go, jeśli także tworzyła - skrzętnie to zatuszowano. Pracowała dla korporacji Umbrella i jest w wykazie pracowników do dnia dzisiejszego. Wszystko inne zatuszowano, lub jest bardzo prywatną osobą. Pojawia się w liście specjalistów opracowujących kilka różnych leków. Nic wielkiego, przykro mi. Aktu zgonu nie znalazłam, więc teraz powinna mieć sześćdziesiąt siedem lat. Urodzona i wychowana na zachodnim wybrzeżu, skończyła dobre szkoły. Od dwudziestego piątego roku życia pracowała w labach korporacyjnych.
- Dziękuje Monique. Jesteś cudowna. Znalazłaś może jakieś zdjęcia tej kobiety?
- Oczywiście, że znalazłam, ale to zdjęcie z lat dwudziestych.
- Powiedziała reporterka przesyłając dane na holo najemniczki.
- Ciekawe... - Stwierdziła Shade spoglądając na przesłaną fotografię - Pewnie nie znalazłaś jakichś informacji na temat ewentualnych dzieci?
- Nic, trop nie sięga daleko, to nazwisko tylko wypływa w kilku miejscach. Nic o osobistym życiu nie ma. Pewnie dałoby się to zgłębić, ale czasu za mało.
- Świetnie. To i tak wiele informacji jak na ograniczony czas, który miałaś.
- Denis uśmiechnęła się do przyjaciółki - Odezwę się jak tylko dotrę do NYC.

***


- Jeanne - Shade czekała na idącą na odprawę biolożkę i zatrzymała ją przed wejściem do środka. - Angela wolałaby się nie ujawniać. Czy możesz zachować informacje o jej istnieniu dla siebie?
- Ty czekasz tylko na wypłatę.
- Odpowiedziała pani doktor po dłuższej chwili zastanowienia podczas, której uważnie studiowała twarz rozmówczynię. - Inkasujesz pieniążki i znikasz.
Przez chwilę najemniczka mierzyła ją wzrokiem:
- Jeśli nawet? Co to ma do rzeczy? - Zapytała spokojnie.
- Dużo. Przynajmniej dla mnie. - Pani doktor zmarszczyła brwi. - Kończysz z nimi współpracę, prawda?
- Nie sądzę
- Valerie pokręciła głową - To ostatnio mój najlepszy klient.
- Czyli tak naprawdę w waszej profesji nie liczy się lojalność wobec pracodawcy
. - Być może było to swego rodzaju oskarżenie
- Jeśli uważasz, że nie przekazanie im w ręce kobiety z amnezję jest dowodem braku lojalności... - Oczy Shade zwęziły się nieznacznie. - Cóż... w takim razie żal mi cię Jeanne. Nie mamy w takim razie o czym rozmawiać.

Najemniczka odwróciła się i ruszyła w kierunku pomieszczenia, w którym mieli się spotkać z obecnym pracodawcą. Usiadła obok Kane'a i powiedziała na tyle cicho, by tylko on mógł ją usłyszeć:
- Jeanne może donieść o Angeli. - Popatrzyła na niego ze zdecydowaniem w oczach – W razie kłopotów pomogę ci wywieść tę kobietę.
Każdy miał swoją lojalność, a ta najemników była ugruntowana wyjątkowo mocno. Przede wszystkim liczyło się dane komuś słowo i ludzie od których zależało twoje życie.
 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 29-12-2013 o 21:01.
Eleanor jest offline