Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2013, 22:28   #30
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tak się chyba czuli ludzie, których zamykano w żelaznej dziewicy. Aż dziw, że byle smok miał taką wielką łapę. I być może to śmiesznie wyglądało - człowiek jako podnóżek - ale Argaenowi do śmiechu nijak nie było. Bolały go wszystkie kości, a na dodatek doskwierała świadomość, że ciężkie cielsko może może ów podnóżek zamienić w mokrą plamę.
Teoretycznie można by wyciągnąć sztylet i dziabnąć smoka w podbrzusze, ale skoro potwora nie załatwił cios Doriana, skierowany w najbardziej czułe miejsce każdego przedstawiciela męskiej części populacji, to co co mógł mu zrobić jakiś sztylecik? Pewnie tyle, co ugryzienie komara. Czyli najwyżej zdenerwować gada.
Do sztyletu można było sięgnąć, ale to oznaczało, że można sięgnąć do pasa. I to wystarczyło, żeby lecznicze właściwości ozdobionego księżycowymi kamieniami pasa przywróciły nieco humoru i zdrowia jego właścicielowi.
Jedno i drugie nie trwało długo, bowiem bestia postanowiła spojrzeć z góry na swych wrogów. A że wzrostu zdało jej się zbyt mało, zatem po rozwinięciu skrzydeł wzniosła się nad poziomy. I dopiero na wysokościach przypomniała sobie o niepotrzebnym ciężarze, jaki stanowił Argaen i, po prostu, wypuściła go z serdecznego uścisku.
Argaen całym sobą odczuł gwałtowne zetknięcie się z ziemią, lecz, ku swemu nieopisanemu zdziwieniu, przekonał się, że jest z miarę cały i w miarę zdrowy. Najwyraźniej wysokość, z jakiej spadł, nie była zbyt wielka i wykpił się kilkoma obrażeniami, miast połamanych rąk i nóg.
Smok szybował gdzieś nad Argaenem, ale to nie znaczyło, ze nie może czasem zmienić zdania i wylądować. Wtedy z każdym, kto by się znalazł w miejscu, które smok wybrałby jako lądowisko, byłoby dość kiepsko. Kilka ton okrytego łuską ciała zrobiłoby z nieostrożnego nieszczęśnika mokrą plamę. I z tego tez powodu Argaen pospiesznie rzucił na siebie leczenie średnich ran, a potem jak najszybciej zmienił miejsce pobytu.
Po leczeniu poczuł się zdecydowanie lepiej, ale i tak z pewnym przestrachem zauważył, że cały pokryty jest krwią. Dopiero po chwili zorientował się, że krew spadła na niego z góry, miast deszczu, i jest efektem nader celnej strzały wystrzelonej przez Esther.
Eryk miał również trochę szczęścia, a po jego ataku sprawdziło się powiedzenie, że wszystko, co się wzniesie w górę, musi wcześniej czy później spaść. Dla smoka było to zdecydowanie wcześniej. Na szczęście (nie dla niego oczywiście) spadł tam, gdzie nie było nikogo z jego przeciwników.
Świetna robota, pomyślał Argaen, po czym poczęstował Thera wiązką błyskawic.
Gad, w ludzkiej już postaci, ku rozczarowaniu Argaena okazał się odporny na czar i elektryczne wyładowania spłynęły po smokoczłeku jak woda po kaczce.

Smok, bez względu na to, w jakiej był postaci, obrywał, ale i rewanżował się. Jedną z ofiar smoka był Eryk i to jemu Argaen poświecił swoją uwagę, pozostawiając innym członkom kompanii faszerowanie smoka różnymi nieorzyjemnościami.
- Mederi vulneribus modica - powiedział, dotykając ramienia kompana. W końcu lepsze leczenie srednich ran, niż nic. A po wyrazie twarzy Eryka od razu można było zobaczyć, że zaklęcie podziałało jak powinno.

Do ciągu dalszego walki Argaen nie zdążył się już dołączyć, bowiem gdy się odwrócił z kuszą w dłoni i szczerą chęcią przerobienia Thera na jeża okazało się, że ten ostatni już padł trupem, co zawdzięczał celnemu strzałowi Esther.
Zuch dziewczyna, pomyślał Argaen, postanawiając jednak nie rozpuszczać przyjaciółki nadmiarem komplementów. A nuż przewróciłoby się jej w głowie...

To jeszcze nie koniec?, przemknęło mu przez głowę, gdy z kłębowiska ciemności wyłonił się wielki cień, kształtem swym przypominający smoka. Cień jednak nie był taki agresywny, jak Ther za życia (czy jak tam nazwać stan, w jakim smok znajdował się poprzednio).
Argaen odprowadził wzrokiem cień, który odpłynął do swego legowiska, a potem powiedział:
- Proponowałbym uciekać stąd jak najszybciej i jak najdalej, zanim Ther odrodzi się w jakiejś inne postaci. Raczej nie będzie przyjaźnie nastawiony do świata w ogóle i nas w szczególności..
Po wygłoszeniu owej rady zabrał się za leczenie tych, którzy najbardziej oberwali.
 
Kerm jest teraz online