Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2013, 21:14   #10
Cao Cao
 
Cao Cao's Avatar
 
Reputacja: 1 Cao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie coś
Szli jakiś czas, zagłębiając się coraz bardziej w las. Minęło wiele czasu, zanim usłyszeli szum rzeki. Wkrótce zobaczyli wodę. Rzeka… jeszcze nie jezioro. Jednak w którą stronę iść? W górę, czy w dół?
Sachim spojrzał na nurt i ruszył wraz z nim woda spływa z gór więc pędzi do jeziorska. Cóż było to bardzo trudne zadanie dla wyspiarza i trwało niemal parę sekund nim na to wpadł.
Czarodziej to z pewnością fajtłapa, często ślizgał się na mokrych kamieniach, czy potykał o korzenie i pnie, ale dzielnie stawiał opór i starał się nadorzyć za towarzyszem, można było usłyszedź dźwięki, podobne do płaczu z jego strony...
Po pewnym czasie dojrzeli w oddali niewielkie obniżenie terenu.


W końcu dojrzeli owo “jeziorko”, o którym wspominała driada, a kawałek za nim niewielką osadę. Na wodzie kołysała się leniwie łódka, a w niej siedziało dwóch mężczyzn z wędkami.
- Dobra do roboty - oparł miecz o pniak obok jeziora - pokaż pełnię swojej mocy, pieprznij z całej siły, dawaj! - wrzasnął Sachim.
Czarodziej wszedł po kolana do wody
- Aaaaargh! Czuję te moc! Teraz dam radę! Arghe Erghhh! uhhh - ohh… przepraszam… Czarodziej wykonał kilka dziwnych gestów, po czym miotnął sporą kulę wody w wojownika!
- Pogrzało Cię? próbował przeturlać się do miecza by go chwycić.
- działa! Mogę czarować! Hahahaha! Dobra, trzymaj tego gnoja, zmieciemy go z powierzchni ziemi!
- moment debilu zabijesz mnie! - zostawił miecz i zaczął uciekać.
W tym momencie, czarodziej zaczął bombardować teren wodnymi kulami o różnej wielkości, starając się wycelować kilka razy w miecz, tymi największymi
- Ośmieszyłeś mnie o jeden raz za dużo! Teraz cierp hahahahahaha
- Kur… widzisz Aerie było się przywitać! - mrukną spieprzając z pola rażenia kul wody.
Jednak nic konkretnego z mieczem się nie stało…
- Arhg! Co to za kurewskie nasienie! Walni go do wody, zrobimy mu pranie, rozwalimy gnoja na kawałki! Przeklęte, przeklęte cholerstwo, z czego to do kurny nędznej jest zrobione?! Z moczu bożków?! Może mamy walic temu pokłony?! Hej, hej! Skoro jesteś mieczem bogów, to dlaczego nie świecisz… Oszczam cię! Tak zrobię! - Czarodziej ruszył gniewnie w stronę miecza, rozwiązując po drodzę szatę
Podbiegł rzucił miecz i zwiajał z powrotem na bezpieczny dystans.
Kiedy Sachim chwycił miecz, zdawało mu się, że coś usłyszał, jednak za szybko nim rzucił, żeby się przekonać na pewno… chociaż brzmiało to jak gniewny okrzyk.
- <gwizd> Umyjemy cię… Rev zaczął bardzo staranie celować strumień w stronę niegrzecznego miecza
- czekaj! kurwa! nie stój! - warknął biegnąc do miecza. Rzucił się by go osłonić.
No i udało mu się osłonić miecz… żółty strumień poleciał prosto na wojownika, zamiast na miecz.
- Nie ruszaj się! To jeszcze trafię! krzyknął, po czym starał się celować tam, gdzie jego ciało najmniej zakrywa miecz… Czyli głowe
Złapał miecz i przeturlał się a przynajmniej tak planował - zapomniałem, że ona nic nie powie jak jej nie trzymam! - - wrzasnął udając, że o tym wiedział. - A Ciebie to ubiję! sikaj gdzie indziej baranie! - zaczął się rozbierać trzymając miecz w łapskach, stanął nago przed Revilderem i wrzasnął: - Teraz mnie umyj baranie! I nie zapomnij o ubraniach
- NO WŁAŚNIE, IDIOTOOOOOO! - usłyszał głośne zawodzenie. - On… on… chciał na mnie… - nastąpiła nagła zmiana tonu, na histeryczny, a po chwili dołączył szloch. Oczywiście tylko wojownik to słyszał. - Buuuuuuuu! Nie lubię go! On jest głupi! Wolę ciebie! Chciałeś mnie wyrzucić, zostawić! Nie chcesz mnie! I nie lubisz Wieży! Powiem jeeeej!
Nie płacz, chciałem Ci pomóc z tym głupim mieczem! Czarodziej ubrał dolną część odzienia, po czym związał szatę. - Histeryk! - po czym udał się w strone jeziorka.
- Jak ci niby miałam powiedzieć, jak nie mogłam ci nic powiedzieć! Nie jestem jeszcze na tyle silna, żeby z tobą od tak sobie rozmawiać! Jestem jeszcze mała! Młoda! Piękna i młoda! - Głosy kumulowały się, a jedno “mówiło” przez drugie.
- AAAaaaskąd miałem o tym wiedzieć po protstu nie chciałem na debila wyjść przed Revilderem. - bąknął. - Szoruj mnie bo Ci tyłek każę umyć! - do Revildera.
- Nie będę ci tyłka myć! - obruszyła się Aerie.
W tym czasie koło wojownika udeżyła ogromna kula wody, zaraz kolejna - czarodziej rozpoczął kolejnę bombardowanie.
- Nie chowaj się! Zaraz Cię umyję! - Kule był coraz większę
- To nie do Ciebie Aerie. Eee… Dobra to jak można się z Tobą komunikować? - zapytał miecza. - Zabijmy go bo mnie irytuje tylko jak? - dodał odskakując i uciekając, nago.
- Kiedy jest w okolicy slaba magia, nie mająca związku z nekromancją, to tylko jak mnie wyciągniesz, albo będzie więcej magii. Jak będzie nekromancja, to mam ciebie ostrzec. Proste! - odparła. - Jak będę silniejsza, to może będziemy mogli bez magii się porozumiewać…
HA! czarodziej z Ciebie jak z koziej dupy trąbka jestem pewien, że w tą łódkę to nie trafisz - wrzasnął do Revildera. Machając mu przed oczami, wiadomo czym. -[i] zastanowił się - masz dziesięć strzałów wal w łódkę!
Czarodziej aż się zaczął gotować ze złości, można odnieść wrażenie że woda wraz z nim! Tym razem starał się znacznie zwiększyć kule, pragnął wynieść całe jezioro i zdzielic go nim!
-[i] W łódkę we mnie to za prosto co? Na skróty się idzie cienias a nie mag nawet wyzwania nie może podjąć tylko nieczyste zagrania. Baron pfff… - splunął na ziemię.
- Zaraz sprawię że jedynym mieczem u Ciebie będzie tylko ten, który trzymasz w rękach!
- Jakiś pomysł? - zapytał miecza - A tak w ogóle to co jeszcze potrafisz? - pomachał innym mieczem w stronę Revildera.
Woda w okół złego maga, zaczęła dziwnie się zachowywać, na tafli jeziora zaczęły pojawiać się falę, które z chwilą stawały się coraz większę i większę.
- Łap to! Aż naglę woda opuściła obszar jeziora by ruszyć niczym szarża konnicy na przeciwnika. Fala zalała wojownika, zanim ten zdołał się gdziekolwiek schować. W sumie nawet nie miał szasn na ucieczkę. Zwalony z nóg, uderzył siedzeniem o coś twardego, możliwe, że kilka kamyków wbiło mu się w nagie pośladki. Zdenerwowany Sachim chciał zrobić krzywdę Revilderowi, jednak nigdzie go nie zobaczył. Zdumiony zaczął przyglądać się wzburzonej tafli wody i zobaczył, że mag unosi się bezwładnie.
- Dobra odpowiedź szybko, bo idiota się utopi. - powiedział lekko zdziwiony obrotem sytuacji Sachim do miecza. Chwilowo nie przejmując się tonącym kompanem.
- Jestem mokra… - burknął miecz.
- Dobra taka ilość magi w powietrzu powinna starczyć jeszcze na chwilę. Najpierw uratuję czarodzieja pokrakę a potem Cię wyrtę więc możesz śmiało mówić jak będę nurkował po idiotę. - odparł wskakując do wody.
- Chyba mnie tam nie… aaa! - zawołała Aerie.
Zanurzył się wynurzył, wrócił na brzeg położył miecz orientując się, że zapomniał, że jest nago. I wskoczył zanurkować jeszcze raz po maga. - Przepraszam zapomniałem się.
Zanurkował wyciągnął Revildera położył go na ziemi i ułożył tak by ten mógł wypluć wodę i się nie zachłysnąć, tyle z filozofii leczniczej. Złapał miecz wyciągnął i odparł:
- Wracając do tematu… to jak?
- ...senna jestem… czego chcesz? - zapytał miecz.
- Co jeszcze istotnego muszę wiedzieć żeby nie było jaj później i co potrafisz? wycierał miecz szatami maga.
- Nie wiem. Cały czas się uczę. Ale dużo pamiętam… nie traktuje się tak driad… no i jak dotknę jakiegoś człowieka, będę mogła powiedzieć, czy ma coś wspólnego z nekromancją. No i jeszcze jak będzie jakiś nekromanta w pobliżu, powiem. Bo to o aurę chodzi… wiesz… jak taki podejdzie, to z kilometra wyczuję. No i jeszcze… ej! Nie machaj mną, jak mówię! - ożywiła się nagle, poirytowana.
Sachim usiłował dotknąć ramienia maga, jednak ten lekko odczołgał się na bok, udając cały czas nieprzytomnego.
- Nie przerywaj mi! A z resztą! To tobie zależy, żeby się wszystkiego dowiedzieć. Dobranoc! - fuknęła Aerie, milknąc.
Kopnął maga w jajca. Stojąc nad nim i świecąc tyłkiem odparł - Chciałeś mnie zabić czy co?
- Argh! Głuuuupi jesteś! - wrzasnął siedając naglę!
- Kazałeś się umyć! Wraz z ubraniami, co nie?! - dodał oburzony!
- UBRANIA! wrzasnął rzucając się po ubrania. Jednak nigdzie ich nie widział. Fala… gdzie mogła je zanieść?!
Zaczął rozbierać Revildera trzymał nadal miecz.
- Oddam Ci ubrania, oddam! Tylko wywal miecz! wywal miecz! - powiedział piszczącym głosem.
- Dawaj ubrania moje popłynęly i są obsikane.
- podzielimy się! Po połowie! - mówił ze łzami w oczach
- Jesteś magiem wyciągnij moje ubrania zróbmy tak… co ty na to? - odparł wpadając na genialny plan.
- Jestem magiem! Nie cudotwórcą! Mam pewne limity, poza tym, przemęczyłem się falą i bombardowaniami! Gdybyś stał w miejscu, nie mielibyśmy problemów! - odparł groźnie
- Dobra więc biorę dół!
- Ale Ja biorę szatę i paski! - Powiedział, zdejmując spodnie
- No to ustalone, trzeba znaleźć moje szaty a jako, że boisz się lasu to pójdziemy razem tak? - zapytał ubierając spodnie cały czas trzymając miecz w łapskach bo nie miał go gdzie podziać.
- Nie łatwiej będzie wypalić las a potem szukać w zgliszczach? zasugerował
- Łatwiej ale jak spalisz mi gacie to Cię ubiję. Cierpliwości.
Czarodziej właśnie strał się związać szatę w niższych partiach ciała
- to cholernie przewiewne! Poza tym, może pomogą nam te nimfy Zawsze chciałem zobaczyć ich cyc.. szlachetne ciała! eee… istoty, te, te szlachetnę! Pokojówka! Pokojówka Nimfa! urwał, jakby naglę zapomniał o reszcie
- Ładnie proszę mieczu powiesz mi jak wywołać nimfę? - zapytał nietypowym dla siebie tonem bo potulnym, w miarę. No jak na niego to szczyt potulności.
- Hej! Twój miecz działa?! Możesz z nim rozmawiać?! zapytał zaskoczony
- Hmm… jak tak ładnie proooosisz… - usłyszał cichy, zaspany głos. - Nimfy nie da się wywołać. A po tym, co ten idiota zrobił z jeziorem, dzisiaj sę już raczej nie pokażą. Dobranoc.
- Tak mogę wiem już jak, chwilowo pewnie pełno tu magii po twoich wyczynach więc mogę ale dam jej spać bo się jeszcze przemęczy.
- Znów mogę zwiększyć jej moc! Za pomocą mojej magicznej różdżki! Jest niezawodna, jak widzisz! powiedział uradowany
- Dupa przez ten cyrk możemy zapomnieć o nimfach dziś! One lubią spokój więc trzeba jutro przyjść i posiedzieć spokojnie. - powiedział trzymając się za głowę w akcie rozpaczy po stracie ciuchów.
Hmm… Ciekawe czy jest tu jakaś wioska… Może mają jakieś pokoje, dla arystokracji?
Tak i do jutra będzie tu pół tuzina ludzi z halabardami idziemy spać do najtańszego pokoju. I nie zapomnij sępić od ludzi kasy w ciula jak się tylko da. Bo jak nie znajdziemy mojej tuniki to będzie dylemat
Ale czy jest tutaj jakieś miasteczko! Masz jakąś mape? Zapytał, drapiąc się po głowie, było mu źle, był przemoczony i zmęczony
Przecież było widać wioskę i wioskowych wsioków na łódkach. bąknął ruszając w stronę wiochy.
- Ale czy przypadkiem, nie zniszczyliśmy im jeziorka? - Dodał przyglądając się, pobojowisku
- A ja wiem coś im naściemniamy. - bąknął.
- w takim razię, ruszajmy przygodo! Haha! - Mimo tych słów, czekał aż wojownik ruszy przodem. Sachim zebrał, co znalazł z pozostałych rzeczy (czyli buty) i wtedy użył mózgu czegoś czego nie używał za często. Przypomniał sobie, że fiolki i cała reszta bzdetów trochę ważyły więc niektóre rzeczy nie mogły od tak pójść na dno razem z nimi tylko są gdzieś blisko brzegu. Rozebrał się zanurkował w poszukiwaniu. Wylazł ubrał się, zabrał co znalazł i ruszył z buciksa.
Ruszyli więc w stronę wioseczki, która znajdowała się z drugiej strony jeziora. Mężczyźni na łódce wiosłowali w stronę zabudowań, bijąc się z falami niewiadomego pochodzenia……..
Sachim szedł dalej przyglądając się mężczynom z daleka z lekką frustracją, że nie umieją lepiej sobie radzić. Chociaż trzeba było przyznać, że fale wyglądały naprawdę imponująco.
Westchnął tylko przyglądając się i idąc dalej swoim krokiem. Złapał miecz i zapytał:
- Fale na jeziorze to raczej nie do końca normalne co? - w sumie nie wiedział, czy liczyć na odpowiedź czy nie ale co tam. Nie był pewien, czy usłyszał “głupi mag”, czy mu się tylko zdawało.
Skwitował te słowa słyszane czy też nie jedynie arogancki uśmieszek.
Czarodziej nucił sobię dziwną melodie, niezwykle go to pochłoneło, to też nie zwracał uwagi na nic co się dzieje do okoła. Nic więc dziwnego, że nie zauważył wielkiego, czarnego psa, który wybiegł z lasu. Psisko zatrzymało się w pół kroku, po czym przypadło do ziemi, zakrywając pysk łapami.
Za psem wyjechał ktoś konno. Wojownik odziany cały w czernie. Jego spojrzenie padło na Revildera i Sachima. Po chwili wyjechało z lasu więcej jeźdźców, a Sachim rozpoznał pośród nich owego strażnika miejskiego, którego poznali jeszcze poprzedniego dnia, kiedy pałętało się za nimi tamto bóstwo.
Sachim na szybko naliczył osiem koni, z czego dwa były juczne. Na jednym z wierzchowców siedziała urocza niewiasta, która trzymała się raczej z tyłu. Był jeszcze jeden odziany w czernie jegomość. Kiedy Revilder zobaczył, że jego towarzysz na coś patrzy i się obrócił, rozpoznał, że owi dziwaczni jegomoście to Miecze. Mag nieco się speszył. Miecze uchodzili za niesamowitych wojowników, z którymi nawet tacy, jak Inkwizytorzy nie mają szans. A propos… czy ten tam, to nie Inkwizytor? Ach! I jeszcze jakiś inny mag! Sądząc po szatach, uzdrowiciel.
 
Cao Cao jest offline