Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-12-2013, 14:22   #117
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
Na wieść o powrocie Henriego większość załogi była właściwie zadowolona. Bez dwóch zdań uważali go za pokrzywdzonego a niektórzy mieli nawet coś w stylu wyrazu skruchy na ich twarzach.
Nie minęło zbyt długo od oddelegowania się Henriego gdy Zolf zastąpił mu drogę.
- Cześć. Dobrze cie widzieć. - ucieszył się widząc przyjaciela po fachu - Chwilowo Aurora kazała cię nie męczyć, ale masz dwa dni na spisanie raportu. I nie możesz opuszczać bazy. - poinformował. - W sumie nikt nie może.
- Tego się spodziewałem - odparł z poważną miną Henry, po czym zbliżył się do naukowca i zaczął mówić przyciszonym głosem. - Panie Zolf, co pan tak w ogóle sądzi o zachowaniu Borysa? Wydaje mi się że ktoś taki jak on nie zrobiłby czegoś takiego bez powodu. Czy możliwe że zabił prezydenta, ponieważ dowiedział się czegoś o czym nam nie mówił?
- Borys jest nieudanym genetycznym eksperymentem wojskowym. - zauważył Zolf. - Nie widzę w tym nic zaskakującego, że postanowił się sprzymieżyć z legionem mutantów. Zaskakuje mnie jednak, że nikt niczego nie spostrzegł. Musiał planować to od dawna, albo nie interesować się nami w ogóle. - odparł z zimną logiką Zolf.
- A co sądzi pan o Aurorze? - Mason zadał następne pytanie. - Myśli pan że lepiej będzie zarządzać bazą i Cybercore Corporation niż Roland?
Zolf z westchnięciem wzruszył ramionami. - Patrząc po tym jak postawiła wszystko do pionu, albo zaraz wygramy, albo niedługo będziemy tonąć jak tytanik. Zaczęła strasznie skrajnie się zachowywać. - wyżalił się Zolf. - Porównując ją jednak do niedbałego Rolanda, chyba jesteśmy teraz na lepszej łodzi.
- Pewnie tak - zgodził się z kwaśną miną Henry. - Choć kobiety u władzy rzeczywiście bywają nieobliczalne. Swoją drogą, czy mógłby mi pan powiedzieć coś więcej o Nikicie? Tej prawdziwej. Wiem że nie dawno przestała być gargulcem. Wczoraj uratowała mi życie w holenderskim rezerwacie, ale nie chciała powiedzieć mi nic o konflikcie pomiędzy CC i Geenie Corp. Nie udało mi się nawet dowiedzieć po czyjej jest stronie.
- Zaraz...zaraz… - zdziwił się Zolf. - Nikita żyje i w dodatku ją spotkałeś!? - zdziwił się mężczyzna. - Czekaj...z tego co mi wiadomo to szło tak: Była córką Aurory, dołączyła do mafii i obaliła cybercore...Wtedy Aurora wzięła 3C pod kontrolę. Po drodze Nikita związała się z konspektem i z czasem zmieniała się w gargulca. Zaczynała dziwnie wyglądać i tak dalej...spotkałem ją jak wpadła do mnie z Yokim zrobić badania, miałem wtedy na kresce z mafią Yokiego...Yakuza się nazywali. - opowiadał w streszczeniu swoją historię Zolf. - Koniec końców Aurora rozjebała Yakuzę po tym jak Nikita umarła, winiąc za to ich. Większość yakuzaków spieprzyła pod sztandar najemnictwa bo to jedna cholera…później zaczął nam pomagać gargulec w podróżach w czasie, przez długi moment. Po jakimś czasie się dowiedziałem, że to Nikita. Ale jak mogłeś ją spotkać poza konspektem?
- Cóż, wygląda na to że w jakiś sposób go opuściła - stwierdził chłopak po krótkim namyśle. - Nie chciała mi wiele powiedzieć, więc nie wiem czy zrobiła to z własnej woli, ale według jej słów w konspekcie nie pozostał już żaden gargulec. Zawrę w raporcie wszystko czego udało mi się dowiedzieć. Nie wiem jeszcze po czyjej stronie stoi Nikita, ale myślę że warto byłoby się z nią niedługo skontaktować. Ostatni raz widziałem ją w tunelu pod rezerwatem i twierdziła że jest tam “szefem”, cokolwiek miałoby to znaczyć. W każdym razie mam jeszcze kilka ważnych spraw do załatwienia, więc do widzenia panu.
Henry pożegnał się z Zolfem, po czym udał się do siedziby sztabu naukowego by odnaleźć swoją asystentkę, która powinna pracować w wydziale informatycznym.
Wewnątrz sztabu panowało straszne poruszenie.
Naukowcy z wielkim zapałem pracowali nad różnymi projektami jednocześnie. Co Henry spojrzał na monitor widział inny typ broni czy opancerzenia. Aurora przygotowywała się na wojnę. Przynajmniej z dwa razy ktoś zwrócił Henriemu uwagę, że powinien pracować. I się wykąpać.
Jakby się zastanowić, spacer przez ocean chyba nie zaliczył się jako wanna.
Henry jednak nie przejmując się zbytnio uwagami, zabrał czym prędzej Juliet na stronę, by przekazać jej swój plan.
- Więc otrzymałem pewną ściśle tajną misję... - zaczął tajemniczym głosem.
- Od prezydenta, wiem - odparła znudzonym głosem dziewczyna. - Przecież cały czas cię podsłuchiwałam. Chcesz się dostać do jego gabinetu i zgrać wszystkie dane z jego komputera? To raczej nie będzie takie proste.
- Tak właśnie - przytaknął Henry. - Chciałbym żebyś spróbowała przechwycić i zdekodować sygnał wysyłany przez pluskwę. Jeśli okaże się że żadnego nie nadaje, to jutro spróbuję dostać się do środka i ręcznie przechwycić ją i wszystkie dane z komputera Rolanda. Tylko pamiętaj że nikt nie może się o tym dowiedzieć.
- Jeśli da się coś zrobić nie ruszając dupy sprzed monitora, to na pewno to zrobię - oświadczyła dobitnie Juliet. - Tylko nie zapomnij się wykąpać przed pójściem do łóżka. Śmierdzisz jak jakiś śledź.
- Powinnaś się cieszyć że jeszcze żyję, po wszystkim przez co musiałem przejść - stwierdził naukowiec z niemrawym uśmiechem, po czym udał się do swojego pokoju by wziąć szybki prysznic i odpocząć wreszcie po tym dniu pełnym niezbyt przyjemnych doznań.
 
Tropby jest offline